IO koszykówka mężczyzn: Mistrzowie olimpijscy wracają do gry

Dla obu ekip był to bardzo ważny mecz, ponieważ w pierwsze serii gier zarówno Argentyna jak i Australia schodziły z placu gry pokonane. W ostatnim wtorkowym pojedynku wszystko jednak poszło z planem i podopieczni Sergio Hernandeza bez większych problemów uporali się z koszykarzami z Antypodów.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Pojedynek świetnie zaczął Luis Scola, który w meczu z Litwą grał mizernie i nieskutecznie. Tym razem już po nieco ponad 2 minutach podkoszowy Houston Rockets miał na swoim koncie 9 punktów a Argentyna prowadziła 11:1! Przez całą pierwszą kwartę podopieczni Briana Goorjiana sprawiali wrażenie, jakby po raz pierwszy w życiu grali w koszykówkę. Z kolei mistrzowie olimpijscy raz po raz trafiali czy to z dystansu czy spod kosza. W pewnej chwili prowadzenie Albicelestes urosło do 18 punktów - 23:5! W końcówce faworyci nieco spuścili z tonu i ambitnie grający Australijczycy zdobyli 6 punktów z rzędu.

Drugą kwartę od akcji 2+1 rozpoczął inny zawodnik z parkietów NBA - Fabricio Oberto a chwilę potem Carlos Delfino celnie przymierzył zza linii 6,25m. Na tablicy wyników znów pojawiła się 18-punktowa przewaga graczy trenera Sergio Hernandeza, którzy z biegiem czasu mieli coraz więcej problemów z rywalami. Trochę ożywienia do gry wniósł mało widoczny do tej pory center Milwaukee Bucks Andrew Bogut a w końcowych momentach gry przewagę zmniejszył Brad Newley. Ostatecznie do szatni Kangury schodziły z 10 punktowym deficytem.

Pobudzeni Australijczycy aktywnie zaczęli drugą część gry, lecz wynik wśród podopiecznych trenera Hernandeza trzymał niezawodny Scola. Przez chwilę zrobiło się nawet 41:33, lecz kolejne 7 punktów padło łupem Argentyny. Zawodników w zielonych trykotach zawodziła tego dnia skuteczność w rzutach z dystansu, dzięki której nie udawało się ani na chwilę zbliżyć do mistrzów olimpijskich. Kompletnie nieudane zawody zanotował najlepszy strzelec w meczu z Chorwacją Matt Nielsen, który już w pierwszej kwarcie złapał 3 faule. Kilka dobrych wejść Manu Ginobiliego pozwoliło powiększyć przewagę po trzech kwartach do 17 punktów.

Podopieczni trenera Goorjiana za wszelką cenę chcieli odrobić duże już straty, lecz od samego początku czwartej kwarty częściej faulowali a ich rzuty co rusz okazywały się chybione. Argentyńczycy z dużą łatwością przebijali się przez dziurawą defensywę rywali i spokojnie kontrolowali wynik. Po kolejnych "trójkach" Delfino i Ginobiliego przewaga ponownie urosła do 20 punktów. Nawet starania najlepszego wśród pokonanych Patricka Millsa nie przyniosły oczekiwanych efektów. Ostatecznie po dość jednostronnym i mało ciekawym spotkaniu Argentyna odniosła swoje inauguracyjne zwycięstwo.

Argentyna - Australia 85:68 (23:11, 16:18, 24:17, 22:22)

Argentyna: M. Ginobili 21, L. Scola 17, C. Delfino 14, F. Oberto 12, P. Prigioni 8, A. Nocioni 6, R. Gonzalez 4, L. Guttierez 3, A. Porta 0, A. Quinteros 0, J. Gutierrez 0, G. Kammerichs 0.

Australia: P. Mills 22, B. Newley 11, D. Andersen 10, A. Bogut 7, D. Barlow 6, G. Saville 3, M. Nielsen 3, M. Worthington 2, C.J. Bruton 2, J. Ingles 2, S. Redhage 0, C. Anstey 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×