Podsumowanie sezonu FGE, KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.: Wynik na miarę możliwości?

KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski był zespołem, który sukcesywnie dążył do swojego celu, czyli mistrzostwa Polski. Nawet, jeżeli w ostatnich sezonach się to nie udawało, to drużyna kończyła rozgrywki na pudle. W sezonie 2011/2012 w ekipie dowodzonej przez Dariusza Maciejewskiego doszło do wielu zmian, a zespół w końcowej klasyfikacji spadł aż o cztery lokaty, w porównaniu z brązowym sezonem 2010/2011.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

W ostatnich sezonach słowem klucz w drużynie KSSSE AZS PWSZ był postęp. Od
pewnego już czasu Akademiczki zadomowiły się w elicie Ford Germaz Ekstraklasy i
nie zamierzały z niej odpaść. Minione rozgrywki zweryfikowały jednak ambicje
tak włodarzy klubu, jak i samych zawodniczek, bowiem zespół broniący brązowych
medali wylądował ostatecznie dopiero na siódmej pozycji. W opinii wielu miejsce
to jednak było adekwatne do tego, jaki poziom prezentował w sezonie 2011/2012
zespół z województwa lubuskiego.

Po tym, jak odeszła ikona drużyny Justyna Żurowska jasne było, że końca
dobiegła pewna era gorzowskiej koszykówki w wykonaniu żeńskim. Dodatkowo trener Dariusz Maciejewski musiał znaleźć godną następczynię Samanthy Jane Richards, która zdecydowała się na grę w swojej ojczyźnie. Po tym, co w ostatnich
sezonach wyprawiała Australijka na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy jasne
było, że zadanie to łatwe nie będzie.

Bez Richards i bez Żurowskiej, za to z Allison Smalley czy Tatum Brown gorzowskie Akademiczki rozpoczęły sezon 2011/2012. Rozpoczęły niezwykle udanie, bowiem po czterech meczach miały na swoim koncie komplet punktów. Wtedy jednak przyszedł czas na pierwsze poważne wyzwanie, a było nim wyjazdowe starcie w Rybniku. Test wypadł fatalnie, a KSSSE AZS PWSZ przegrało aż 57:39! - My graliśmy bardzo głupią koszykówkę. To chyba był mój najgorszy mecz w 21-letniej karierze trenerskiej  - przyznał po tym meczu Maciejewski.

Gorzowianki szybko się jednak "odkuły" wygrywając w Toruniu, ale... cień na ten sukces rzuciła porażka we własnej hali z łódzkim Widzewem. Grające w tym czasie w kratkę Akademiczki szybko się jednak pozbierały i pokazały, że nadal są groźne. Przekonał się o tym gdyński Lotos, który przegrał w Gorzowie Wielkopolskim różnicą aż 18 punktów. - To było jedno z tych spotkań, które określiłbym mianem wybitnych - cieszył się Maciejewski.

Po euforii przyszedł jednak smutek, a powodem były problemy finansowe. One spowodowały, że z zespołem pożegnać musiały się rzucająca Chioma Nnamaka (8,1 pkt. mecz) czy grająca coraz lepiej Brown (9,1 pkt./mecz i 7,2 zb./mecz). Dodatkowo zespół stracił też Katarzynę Dźwigalską, która zdecydowała się na urlop macierzyński w oczekiwaniu na dziecko. - Na pewno bardzo brakowało nam Kasi w drugiej połowie sezonu. Myślę, że osiągnęłybyśmy więcej, gdybyśmy miały ją u swojego boku - ocenia Agnieszka Kaczmarczyk, która przejęła od Dźwigalskiej funkcję kapitana zespołu.

Po zawirowaniach kadrowych nikt nie chciał załamywać rąk, a ambicja i niesamowita wola walki dały kolejne ważne zwycięstwa, bowiem KSSSE AZS PWSZ zrewanżowało się za porażki KK ROW oraz Widzewowi. Triumfy te wprowadziły lekkie rozluźnienie, ale jednocześnie i mocno podbudowały morale całego teamu. Plan minimum, czyli miejsce w fazie play off, było już niemal pewne i nadeszła pora na walkę w decydującej części sezonu.

Na drodze do półfinałów czekała na Akademiczki ekipa CCC Polkowice. W pierwszym starciu KSSSE AZS PWSZ zostało zniszczone, bowiem Pomarańczowe triumfowały aż 90:56. Drugie starcie było już zupełnie inne, a gorzowianki były o krok od sprawienia sobie wielkiej niespodzianki. Po niesamowitej walce kolejny raz z wygranej cieszyć mogły się co prawda polkowiczanki, ale podopieczne Maciejewskiego mogły być z siebie dumne, przegrywając dopiero po dogrywce.

- Tak naprawdę, w przekroju całego sezonu, jestem niezadowolony tylko z dwóch spotkań, mianowicie z meczu z Widzewem we własnej hali oraz wyjazdowego meczu w Poznaniu z MUKS-em. Poza tymi dwoma wpadkami to pozostałe mecze zapamiętam jako dobre, a kilka było wybitnych, a mecz z CCC z pewnością do takich trzeba zaliczyć
- mówił dla serwisu 66-400.pl opiekun zespołu.

W kolejnym dwumeczu gorzowianki rywalizowały z Matizol Liderem Pruszków i musiały uznać wyższość rywalek o zaledwie cztery oczka. - Jestem niezadowolona z tego dwumeczu z Pruszkowem, bo zabrakło 4 punktów w Pruszkowie. Szkoda tej rywalizacji - wspomina Agnieszka Skobel.

Ostatecznie, po dwóch bardzo wysokich zwycięstwach nad ŁKS Siemens AGD Łódź, team dowodzony przez Dariusza Maciejewskiego zakończył sezon na 7. miejscu. - Można było powalczyć nawet i o piąte miejsce, ale to chyba byłoby za wysoko na to, co prezentowaliśmy w przeciągu całego sezonu - zaznacza trener gorzowianek.

- Po części było wiadomo, że nie uda nam się zagrać o wyższe cele. Osobiście jednak liczyłem, że może chociaż będzie to piąte miejsce na koniec sezonu - dodała ambitna Skobel, która przecież sezon wcześniej mogła cieszyć się z brązowych medali na zakończenie sezonu. Akademiczki po kilkuletniej drodze w górę ligowej tabeli tym razem - po raz pierwszy od trzech sezonów - nie zakończyły rozgrywek na podium, z tymże to tylko mobilizuje wszystkich w drużynie do cięższej pracy.

Liczby KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski w sezonie 2011/2012:

Liczba meczów: 32
Liczba zwycięstw: 17
Liczba porażek: 15
Liczba zdobytych punktów: 2178
Liczba straconych punktów: 2119
Skuteczność z linii rzutów wolnych: 70%
Skuteczność rzutów z gry: 42%
Skuteczność rzutów za 3 punkty: 31%

Najskuteczniejsze (min. 50% meczów drużyny):

punkty: 14,5 - Agnieszka Skobel
zbiórki: 6,7 - Agnieszka Kaczmarczyk
asysty: 2,9 - Allison Smalley
przechwyty: 3,0 - Agnieszka Skobel
bloki: 1,3 - Paris Johnson
straty: 2,9 - Lyndra Weaver
EVAL: 16,4 - Agnieszka Skobel

Najważniejsza postać: Agnieszka Skobel (14,5 pkt., 4,9 zb., 3,0 przech., 2,5
as.)

W sezonie 2010/2011 Agnieszka Skobel dopiero wchodziła do drużyny KSSSE AZS PWSZ. W minionym sezonie była już zdecydowanie jego liderką. - Cieszę się, że mogłam być liderką tej drużyny, ale na pewno nie cieszę się, że doprowadziłam tylko do 7. miejsca - ocenia Skobel. - Po części sytuacja kadrowa w klubie sprawiła, że grałam zdecydowanie więcej i ciężar gry spoczywał na moich barkach. 23-letnia koszykarka ma za sobą naprawdę bardzo udany sezon, a kolejne mogą być już tylko lepsze.

Transfery:

Skromniejszy budżet, w porównaniu do sezonów wcześniejszych spowodował, że do Gorzowa Wielkopolskiego nie zawitały wielkie nazwiska. Włodarze klubu skupili się na pozostawieniu trzonu składu z brązowego sezonu 2010/2011. Dużym wyzwaniem było jednak wypełnienie luki Samancie Jane Richards. Misję tą powierzono Allison Smalley, która z sezonu co prawda złego nie miała, ale do swojej australijskiej poprzedniczki było jej daleko. Tylko pół sezonu wśród Akademiczek spędziła z kolei Tatum Brown, której brak w końcówce był bardzo odczuwalny. Pod koszem przebłyski dobrej gry miała z kolei Paris Johnson, ale jej również daleko do tych zawodniczek, które w Gorzowie Wielkopolskim grały w latach ubiegłych.

Przyszłość...

- Priorytetem jest budżet. Sfinalizujemy umowy z naszymi sponsorami i będziemy wiedzieli dokładnie, jakimi pieniędzmi dysponujemy - powiedział w wywiadzie dla serwisu 66-400.pl Ireneusz Madej, wiceprezes KSSSE AZS PWSZ. Takie tajemnicze dość słowa mogą napawać optymizmem. W Gorzowie Wielkopolskim pozostać ma Agnieszka Skobel, a włodarze zespołu chcieliby przedłużyć umowy z Allison Smalley czy Lyndrą Weaver. Na stanowisku pierwszego trenera pozostać ma również Dariusz Maciejewski. - Sam nie dawałem sobie wielkich szans na pozostanie tutaj. Teraz wygląda na to, że zostanę, jednak musi być spełnione kilka warunków. Jeśli poczuję, że ta koszykówka jest potrzebna w Gorzowie, to zostanę - wyznał sam zainteresowany. Wydaje się zatem, że w Gorzowie Wielkopolskim koszykówka nie zginie i nadal będzie starała się rywalizować z najlepszymi w Ford Germaz Ekstraklasie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×