Radomianie zadowoleni ze współpracy z Mariuszem Karolem

Szefostwo Rosy, na czele z prezesem Robertem Bartkiewiczem, ceni pracę Mariusza Karola i jest zadowolone z wyniku, jaki osiągnął on z drużyną. Za jego kadencji zespół odmienił swoje oblicze.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

W trakcie sezonu 2011/2012 Mariusz Karol zastąpił na stanowisku pierwszego szkoleniowca Piotra Ignatowicza. Nowy trener nie obiecywał wygórowanych celów. Zapewniał jednak, że ciężką i systematyczną pracą radomską ekipę stać na awans do finału fazy play-off. - Drużyna osiągnęła zakładany cel minimalny. Trener zrobił w stu procentach to, co obiecał, czyli co najmniej drugie miejsce - zaznacza Robert Bartkiewicz.

Prezes Rosy nie może więc wystawić innej oceny dotychczasowych działań niż pozytywna. - Mariusz Karol okazał się osobą, która potrafi realizować cele i zna realia - podkreśla. - W wielu innych kwestiach dał się poznać jako osoba, która godna jest obdarzenia zaufaniem. Za jego kadencji zespół zmienił dosyć istotnie swoje oblicze - dodaje "sternik" klubu.

Zadowolenia z takiego obrotu spraw nie kryje również sam szkoleniowiec. - Cieszę się z tego, że zdecydowano się przedłużyć ze mną umowę, bo to dowód, że doceniono to, co starałem się zrobić przez pół roku i co może nie do końca się udało, bo awansu nie było, ale mam wrażenie, że niewiele zabrakło - twierdzi opiekun Rosy. - Wykorzystaliśmy wszystkie możliwości, jakie były w tym czasie, by ten cel osiągnąć - zapewnia.

Po tym jak jeszcze pod wodzą Piotra Ignatowicza zespół opuścił Rafał Glapiński, a Mariusz Karol zrezygnował z usług Pawła Wiekiery i doświadczony zawodnik został przesunięty do drużyny rezerw, znacznie zmniejszyło się pole manewru. Co prawda sztab szkoleniowy starał się znaleźć nowych graczy, ale jak przypomina obecny opiekun radomian: - Rynek transferowy w styczniu był bardzo ubogi i było bardzo trudno o wzmocnienie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×