Zmora dla SportoweFakty.pl: Wynik finansowy GP będzie na granicy opłacalności

Grand Prix Polski przyniosło straty? Niekoniecznie, choć taka opinia utrwaliła się się po ostatniej wypowiedzi prezesa gorzowskiej Stali Ireneusza Macieja Zmory.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

O braku sukcesu finansowego w przypadku Grand Prix Polski w Gorzowie Wielkopolskim pisaliśmy w poniedziałek. - Ta impreza nie jest naszym sukcesem finansowym. My ciągle to analizujemy jakie były przyczyny tej niskiej frekwencji, ale musimy powiedzieć o jednej rzeczy - w zeszłym roku mieliśmy pełny stadion a bilety były droższe. Choćby obecność Euro w tej chwili kraju. Wszyscy mamy uwagę skierowaną na mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Wpływ ma także obniżenie poziomu sportowego, bo przy całym szacunku udział w tych zawodach Petera Ljunga, Bjarne Pedersena czy Hansa Andersena poziomu sportowego nie podnosi. Kibice przed turniejem Grand Prix nie mieli Polaka, w którego sukces wierzyliby, dla którego chcieliby pójść na stadion i kibicować - stwierdził Ireneusz Maciej Zmora w wypowiedzi udzielonej Radiu Zachód.

Czy brak sukcesu finansowego oznacza, że klub nie zarobił tyle ile planował, czy wręcz stracił na organizacji GP, co sugerowały tytuły w różnych mediach? - Wynik finansowy będzie z pewnością na granicy opłacalności - tłumaczy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Ireneusz Maciej Zmora. - Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, czy jest to czysta strata. Te wyniki będą blisko siebie. Powiem szczerze, że chodziło mi o to, że Grand Prix nie było sukcesem finansowym. To znaczy, że Stal nie zarobiła tyle, ile zakładała. To akurat jest pewne. A jaki będzie dokładny wynik? Musimy poczekać na dokładne informacje. Wpływy były jednak na pewno niższe od oczekiwanych - kontynuuje.

Frekwencja podczas sobotniej imprezy z całą pewnością była niższa od oczekiwanej. Złożyło się na to przynajmniej kilka czynników. - W dużej mierze decydował brak Polaków w stawce Grand Prix, którzy przed początkiem imprezy z dużym prawdopodobieństwem mogli stanąć na podium. Przed turniejem nikt nie wierzył, że Bartek dostąpi takiego zaszczytu, a dyspozycja Tomka była niższa od oczekiwanej. Istotny był również brak Jarka Hampela. To powodowało, że nie było Polaka, któremu dawało się duże szanse na podium w Gorzowie. Oczywiście, dużą rolę odegrało EURO 2012. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć sobie, że żużel nigdy nie będzie tak popularny jak piłka nożna. Taki los czeka imprezy światowej rangi, które odbywają się w trakcie EURO, szczególnie w Polsce. Nie dziwmy się, że frekwencja spada. To naprawdę jest związane z mistrzostwami Europy w piłce nożnej - wyjaśnił Zmora. EURO 2012 jest niewątpliwie tematem, który zdominował umysły Polaków, czego doskonałym odzwierciedleniem jest aktualna pozycja pozostałych dyscyplin w ogólnopolskich mediach. Już wcześniejszym meczom w Enea Ekstralidze, które odbywały się w momencie najważniejszej imprezy sportowej w kraju, poświęcano niewiele miejsca w serwisach sportowych.

Obecnie pozostaje czekać na wnioski wypływające z wyniku finansowego imprezy. Warto podkreślić, że w zestawieniu pod uwagę nie będą brane środki pochodzące z miasta, które za zainwestowane pieniądze odnosi korzyść promocyjną. Nie jest to jednak w żadnym wypadku traktowane jako koszt ze strony klubu. - Miasto płaci za prawa do organizacji, ponosi z tego tytułu koszty i czerpie korzyści z promocji imprezy, której poświęca się uwagę w mediach. Niecodziennie mówi się o tym, że 17-letni zawodnik staje na najniższym stopniu podium na swoim torze. Promocja była duża, ale zysk w przypadku miasta miał wymiar marketingowy. Ryzyko finansowe i wszystko co z tym związane spoczywa jednak w całości na klubie. Środki pochodzące z miasta nie mają żadnego wpływu na wynik finansowy Grand Prix Polski - zakończył Zmora.



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×