Memoriał Wagnera: Nierówny mecz dla Argentyny

Drugi dzień zielonogórskiego Memoriału rozpoczął się od zwycięstwa mistrzów Ameryki Południowej. Samo spotkanie, choć pięciosetowe, nie stało na najwyższym poziomie i ujawniło rezerwy w grze obu ekip.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Pierwszy sobotni mecz Memoriału Huberta Wagnera był starciem dwóch drużyn, które przegrały swoje spotkania pierwszego dnia turnieju. Organizatorzy postanowili sprawić miłą niespodziankę libero drużyny argentyńskiej Alexisowi Gonzalezowi, który obchodził tego dnia 31. urodziny. Zawodnikowi wręczono okazały tort, a koledzy z zespołu złożyli życzenia zaskoczonemu libero.

Po okresie dość wyrównanej gry Argentyńczycy uruchomili szczelny blok i to dzięki niemu schodzili na pierwszą przerwę techniczną z przewagą trzech punktów. Irańscy atakujący mieli coraz więcej problemów z przedarciem się przez defensywę rywala, zaś niezawodny Luciano de Cecco popisywali się niekonwencjonalnymi wariantami w ataku. Trener Julio Velasco wściekał się na swoich podopiecznych, którzy swoimi błędami powiększali przewagę przeciwników. Argentyński szkoleniowiec Irańczyków musiał przełknąć gorycz wysokiej porażki w pierwszym secie, trzeba jednak przyznać, że azjatycki zespół nie oddał łatwo końcówki partii (25:16).

Argentyńska "maszyna" działała niemal bez zarzutu, jedyna zastrzeżenia można mieć było jedynie do skuteczności Federico Pereyry. Jednak w kolejnym secie obraz gry zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni: po bloku Mehdiego Mahdaviego i akcji Shahrama Mahmoudiego to Irańczycy niespodziewanie objęli prowadzenie (6:8) i wiedli prym na parkiecie. Po paru udanych akcjach przeciwników Argentyńczycy nagle zgubili swoją pewność siebie; tym razem to irański rozgrywający wyróżniał się na tle innych graczy, a wtórował mu Farhad Ghaemi. Nawet zmiana de Cecco na Nicolasa Uriarte w południowoamerykańskiej drużynie nie mogła odmienić losów partii.

Sinusoidalna forma obu drużyn nakazywała podejrzewać, że to gracze z Ameryki Południowej lepiej rozpoczną trzecią partię i tak było w istocie. Na szczęście dla widowiska mistrzowie Azji nie pozwolili już swoim rywalom na uzyskanie sporej przewagi punktowej (16:14). Mimo remisu 17:17 drużyna Iranu pozwoliła sobie na łatwą stratę trzech punktów, co ułatwiło drużynie trenera Webera wyjście na prowadzenie w całym spotkaniu (25:22). Gra uczestników tegorocznego turnieju olimpijskiego daleka była od płynności i widowiskowości, co w czwartej partii siatkarze z Iranu w końcu wykorzystali (8:16). Argentyńczykom udało się zerwać jeszcze raz do walki i dzięki wysiłkom Rodrigo Quirogi zmniejszyć punktowy dystans, ale po zepsutym ataku Pereyry wiadomym było, że o losach meczu zadecyduje tie-break.

Na udane zbicia Facundo Conte i Sebastiana Sole drużyna Iranu odpowiadała atakami Ghamiego i Mahmoudiego. Po dwóch błędach rywali to azjatycka ekipa była bliżej wygranej. Zawodnicy Julio Velasco popełniali mniej błędów od przeciwników i sprawiała im sporo problemów zagrywką, ale to dwie świetne punktowe zagrywki Conte (z czego jedna dyskusyjna) odmieniły losy seta na korzyść Argentyny. Rezerwowy Christian Poglajen zakończył mecz asem serwisowym.

Argentyna - Iran 3:2 (25:16, 18:25, 25:22, 20:25, 17:15)

Argentyna: Conte, de Cecco, Quiroga, Sole, Pereyra, Crec, Gonzalez (libero) oraz Bruno, Uriarte, Arroyo, Castellani, Poglajen

Iran: Nadi, Lakrani, Zarini, Mostafavand, Ghafour, Ghaemi, Zarif (libero) oraz Mahmoudi, Mahdavi, Mouziraji

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×