Każdy czuje za sobą oddech rywali - rozmowa z Piotrem Pawlickim, juniorem Unii Leszno

Piotr Pawlicki wystąpił niedawno w Rzeszowie w finale Srebrnego Kasku. Po zawodach mówił m.in. o IMŚJ, rozgrywkach ENEA Speedway Ekstraligi oraz o tym, komu kibicował podczas EURO 2012.

Mateusz Kędzierski
Mateusz Kędzierski

Mateusz Kędzierski: W finale Srebrnego Kasku zdobyłeś 6 punktów, nie możesz być zadowolony z tego wyniku.

Piotr Pawlicki: Widać po samym wyniku, że kompletnie mi nie poszło. Po ostatnich rezultatach w lidze myślałem, że teraz będzie już wszystko w porządku. Nie mogłem się spasować z tym torem i ciężko mi było dobrze wyjechać ze startu. Pierwszy bieg wygrałem, bo na początku zawodów nie było mijanek, a jechałem z pierwszego pola i też trochę ukradłem ten start. Później przez całe zawody się męczyłem.

Zawody wygrał Przemek. Na pewno cieszysz się z sukcesu brata.

- Super, że wygrał. Dla niego to jest ważne zwycięstwo, bo nigdy nie udało mu się wygrać w tych zawodach, a jest to dla niego ostatni rok juniora i zwyciężył ten Srebrny Kask. Myślę, że to było zasłużone zwycięstwo, bo tyle lat się męczy w tych wszystkich indywidualnych polskich zawodach, a praktycznie żadnego
większego tytułu nie ma.

Ale przed rokiem stanął na drugim stopniu podium Indywidualnych Mistrzostw Polski seniorów.

- No jedynie ten turniej. Ale pierwszego miejsca w takich imprezach jak Indywidualne Mistrzostwa Polski Juniorów, Srebrny i Brązowy Kask to nie miał. Wiadomo, ma ten tytuł wicemistrza Polski, ma inne tytuły, ale tego zwycięstwa w Srebrnym Kasku mu brakowało i wreszcie to zdobył.

Ma także duże szanse na triumf w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów.

- Na razie jest ex aequo pierwsze miejsce. Na pewno życzę mu z całego serca, żeby sięgnął tam po złoto.

A jak oceniasz swój występ w tej pierwszej rundzie IMŚJ w Lonigo?

- Oceniam tak sobie. Nie było źle, ale też nie było rewelacji.

Był to twój debiut w tej rangi turnieju.

- Zgadza się, pierwsze zawody, ale większość zawodników miała swój debiut w tych Mistrzostwach.

We włoskim Lonigo wielu żużlowców startowało pierwszy raz, podobnie będzie 4 sierpnia w Lendavie. Jak będziesz się przygotowywał do tych zawodów?

- Na pewno wszyscy maksymalnie przygotowują się do tych Mistrzostw. Na treningu przed zawodami też popróbuję różne ustawienia. Na pewno obejrzę sobie jakieś filmiki z tej Lendavy, zobaczę geometrię toru, jak on wygląda. Też silniki nie zawsze pasują na długie tory. Na przykład na tych silnikach, na których jechałem w Rzeszowie, startowałem także w Opolu. Tam wydawało mi się, że jestem bardzo szybki, miałem bardzo dobry wyjazd ze startu, a w tym finale kompletnie nic nie wychodziło.

Tym bardziej, że na tym długim rzeszowskim torze liczyły się przede wszystkim starty.

- Rzeszowski tor jest torem specyficznym. Tutaj nie wyłamuje się motocykla, jedzie się tu praktycznie cały czas na dwa koła.

Taką właśnie jazdę, na lekko wyłamanym motocyklu, zaprezentował Przemek.

- Przemek to wygrał i mu gratuluję.
Piotr Pawlicki Piotr Pawlicki
Jeszcze wrócę do tych mistrzostw Świata. Ostatnie dwie rundy w Argentynie. Na pewno tam pojedziesz, ale czy chcesz tam jechać? Wiadomo, długa podróż.

- Na pewno czekają nas duże wydatki. Jak seniorzy jechali do Nowej Zelandii na Grand Prix, to mieli praktycznie zapewnione wszystko, co było potrzebne. My cały ten ekwipunek musimy kupić sobie sami. Te skrzynie do motocykli też musimy sobie sami zrobić. Będzie ciężko, ale będą to zawody, w których będziemy walczyli o mistrzostwo Świata. Przy okazji polecę tam, by zwiedzić Argentynę.

Dodatkowo będziesz mógł zdobyć nowe doświadczenie.

- Wiadomo. Dodatkowo, jak mówi się Argentyna, to sama buzia uśmiecha się. Jest położona nad oceanem i powinno być fajnie. Zobaczymy jak to wszystko będzie. Jakby tam ktoś z naszej dwójki zdobył tytuł mistrza Świata, to byłoby jeszcze lepiej (uśmiech).

Dla promocji sportu żużlowego organizowanie Grand Prix czy Mistrzostw Świata Juniorów w Nowej Zelandii czy Argentynie jest chyba dobre. A jakie jest twoje zdanie?

- Dokładnie tak. Bardzo dobrze, że robione są tam takie turnieje, bo niektórzy nawet nie wiedzą co to jest żużel. Warto to zobaczyć, bo moim zdaniem jest to ciekawsze niż piłka nożna. Piłka jest sportem najbardziej popularnym na świecie. Ale uważam, że żużel powinien być jeszcze bardziej popularny i trzeba tą dyscyplinę sportu promować.

Nawiązałeś do piłki nożnej. Śledziłeś EURO 2012?

- Śledziłem. Ja osobiście byłem za Portugalią. Chyba po mojej fryzurze widać za kim jestem (śmiech).

Portugalczycy przegrali w półfinale z Hiszpanią po karnych.

- Cristiano Ronaldo nie pokazał w tym półfinale takiej klasy jaką pokazuje w lidze, także szkoda.

Zapytam jeszcze o niedzielny mecz. Do Leszna przyjeżdża trudny rywal - ekipa z Tarnowa, ale wy jesteście zespołem nieobliczalnym, co pokazał ten mecz ze Stalą Gorzów. Pokazaliście, że potraficie wygrać z każdym i w
niedzielę zrobicie wszystko, by ostatecznie cieszyć się ze zwycięstwa.

- Tarnów pojechał do Gdańska bez dwóch liderów swojej drużyny, bez Janka (Kołodzieja) i Hancocka, i przegrał. My pojechaliśmy tam bez jednego lidera (Jarosława Hampela - dop. red.) i wygraliśmy tam różnicą 12 punktów, a teoretycznie jesteśmy słabszą drużyną niż Tarnów, zwłaszcza patrząc na tabelę. Jesteśmy nieobliczalni, ale wydaję mi się, że teraz wszyscy wjeżdżają się w taki równy rytm i w niedzielę będzie bardzo ciekawy i ciężki mecz. Jakby udało nam się wygrać, to byłaby to dla nas na pewno duża radość.

Gdyby udało wam się odnieść zwycięstwo, bylibyście już naprawdę blisko fazy play-off.

- Potem czeka nas mecz we Wrocławiu, a patrząc na tabelę, to jakbyśmy wygrali te dwa mecze, to byłoby bardzo blisko tych play-offów. Wszyscy w Lesznie chcą do nich awansować.

Byłby to duży sukces dla Unii, bo przecież ostatnio jedziecie bez Jarosława Hampela, który jest kontuzjowany.

- Niestety w tych ważnych meczach zabraknie Jarka, ale może wróci na play-offy. Leczy ciężką kontuzję. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia, bo dla niego jest to ciężki okres. Nie może jeździć w Grand Prix i jest kontuzjowany. Myślę, że walka o play-offy będzie się toczyła do samego końca. Każdy czuje za sobą oddech rywali. Gorzów czuje oddech Zielonej Góry, a my Torunia. Przewaga pomiędzy drużynami to tylko jeden punkt. Będzie na pewno ciekawie, a my na pewno nie będziemy się poddawać.
Piotr Pawlicki zapowiada, że jego drużyna będzie walczyć o play-offy do samego końca Piotr Pawlicki zapowiada, że jego drużyna będzie walczyć o play-offy do samego końca


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×