Śląsk obnażony i brutalnie obdarty z marzeń - relacja z meczu Helsingborgs IF - Śląsk Wrocław

Nic się nie zmieniło. Kolejny mistrz Polski nie zdołał awansować do Ligi Mistrzów. Tym razem Śląsk Wrocław w dwumeczu został wręcz zdeklasowany przez mistrza Szwecji, Helsingborgs IF.

Artur Długosz
Artur Długosz

Po wyniku pierwszego meczu wrocławianom w Szwecji nie pozostało nic innego, jak tylko zaatakować od pierwszych minut. Orest Lenczyk w swoim zwyczaju namieszał w składzie i pozmieniał zawodnikom pozycje. I tak Przemysław Kaźmierczak został ustawiony na środku defensywy. Jego partnerem był Marcin Kowalczyk, a więc nominalny prawy obrońca. W środku boiska znalazło się natomiast miejsce dla Tomasza Jodłowca, który dopiero od kilku dni trenuje ze Śląskiem. Szkoleniowiec Helsingborga wprost przeciwnie - do gry desygnował identyczny skład, jak tydzień temu we Wrocławiu.

Zgodnie z przewidywaniami wrocławianie ruszyli do przodu od pierwszych minut. Początkowy kwadrans to ataki Śląska, które nie przyniosły jednak efektu brakowego. Mistrzowie Polski starali się strzelać, lecz uderzenia w większości były niecelne, albo blokowali je Szwedzi. Zielono-biało-czerwonym brakowało też tak zwanego decydującego podania. Po początkowym naporze piłkarzy z Polski spotkanie się wyrównało. Cały czas jednak częściej do przodu ruszali podopieczni Oresta Lenczyka. Szwedzi też nie potrafili sprokurować niebezpieczeństwa pod bramką Mariana Kelemena.

W 30. minucie mistrzowie Polski pokazali jednak, że do Szwecji nie pojechali na wycieczkę. Sebastian Mila popisał się prostopadłym podaniem z głębi boiska. Cristian Omar Diaz opanował piłkę w polu karnym, przepchnął obrońcę i strzelił nie do obrony po długim słupku. Śląskowi w tym momencie brakowało jeszcze dwóch goli do obrobienia strat z pierwszego spotkania.

Po objęcia prowadzenia zawodnicy WKS-u śmiało nacierali na bramkę gospodarzy. W polu karnym szalał zwłaszcza Cristian Diaz, który jednak chciał strzelać praktycznie z każdej piłki. W większości jego uderzenia były jednak niecelne. Za ofensywną grę wrocławianie mogli zostać skarceni już w 39. minucie. Po błędzie Marcina Kowalczyka W bardzo dobrej sytuacji znalazł się Thomas Braathen Sorum. Mając przed sobą tylko bramkarza Śląska, nie zdołał on jednak skierować piłki do bramki. To było pierwsze ostrzeżenie dla mistrzów Polski. Tuż przed przerwą mistrz Szwecji nie miał już litości. Alfred Finnbogason urwał się Przemysławowi Kaźmierczakowi, zagrał ze skrzydła w pole karne, a tam spokojnie piłkę do siatki skierował Thomas Braathen Sorum. Śląsk znów miał do odrobienia trzy gole.

Początek drugiej połowy brutalnie rozwiał jednak marzenia wszystkich kibiców Śląska na korzystny wynik. W 51. minucie kapitalną akcję rozegrali mistrzowie Szwecji, a przy okazji nie popisała się eksperymentalna defensywa WKS-u. Alfred Finnbogason zgrał piłkę klatką piersiową do Soruma, a ten oddał mocny strzał tuż przy słupku. Kelemen nie zdołał zareagować.

Po objęciu prowadzenia Szwedzi zbytnio nie podkręcali tempa. Także zawodnicy WKS-u nie atakowali już z takim zacięciem, jak w pierwszej połowie. Tak upływały kolejne minuty meczu. W 67. minucie gospodarze mogli jeszcze podwyższyć wynik. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła zupełnie niepilnowany w polu karnym był Thomas Braathen Sorum. Oddał on jednak niecelny strzał głową. Chwilę później było już jednak 3:1. Trzecią asystą popisał się Alfred Finnbogason, który podał do Soruma, który w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza WKS-u i tym samym skompletował hat-trick.

W 71. minucie Mariusz Pawelec faulował w polu karnym rywala, a sędzia bez wahania zdecydował się odgwizdać rzut karny dla gospodarzy. Do piłki podszedł Alfred Finnbogason, ale jego uderzenie z jedenastu metrów obronił słowacki golkiper WKS-u, zdecydowanie najlepszy piłkarz Śląska w całym dwumeczu mimo że puścił on aż sześć goli.

Do końca meczu Szwedzi spokojnie rozgrywali piłkę i nie pozwalali wrocławianom na zbyt wiele. Śląskowi, który odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów, pozostała teraz rywalizacja w IV rundzie Ligi Europejskiej. Pozostaje mieć nadzieję, że tam wrocławianie zaprezentują się chociaż odrobinę lepiej. W eliminacjach do Ligi Mistrzów na cztery mecze wrocławianie przegrali bowiem aż trzy spotkania.

Po meczu powiedzieli:

Trener Helsingborgs IF Age Hareide: Wielka szkoda, że dzisiaj nie było zorganizowanej grupy fanów z Wrocławia. Atmosfera była jakby nieco niepełna. Zawsze lepiej mieć dwie strony dopingu, gości i gospodarzy. Życzę Śląskowi i jego kibicom wszystkiego dobrego w nadchodzącym sezonie. Mam nadzieję, że wszyscy fani będą zachowywali się należycie, by nie dochodziło do zakazów, jak w przypadku dzisiejszego spotkania.

Trener Śląska Wrocław Orest Lenczyk: Gratuluję rywalom, bo drużyna, która strzela sześć bramek w dwumeczu zasłużenie przechodzi do kolejnej rundy. My rozpoczynamy ligę za dziesięć dni i uważam, że pierwsza połowa dzisiejszego spotkania może napawać optymizmem. Problemem jest natomiast utrata bramek i sposób, w jaki to się dzieje. W dalszym ciągu szukamy optymalnego ustawienia po stracie kilku zawodników. Na treningu wyglądało to obiecująco, ale weryfikacją jest mecz. Drużyna, która chce się liczyć, nie powinna pomagać przeciwnikowi w strzeleniu bramki. Rozumiem, że piłkarze są zmęczeni okresem przygotowawczym, w którym rozegraliśmy ponad dziesięć spotkań, ale myślę, że są także zmęczeni psychicznie. Przegrywamy kolejne mecze z silnymi rywalami, za jakich trzeba uznać Athletic Bilbao, Benfikę Lizbona czy nawet naszych przeciwników w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Dzisiaj znowu zabrakło nam szczęścia".

Helsingborgs IF - Śląsk Wrocław 3:1 (1:1)

0:1 - Cristian Omar Diaz 30'
1:1 - Thomas Braathen Sorum 43'
2:1 - Thomas Braathen Sorum 51'
3:1 - Thomas Braathen Sorum 67'

Składy:

Helsingborgs IF: Par Hansson - Loret Sadiku, Walid Atta, May Mahlangu, Mattias Lindstrom (28' Daniel Nordmark), Ardian Gashi, Thomas Braathen Sorum (72' Alvaro Santos), Alfred Finnbogason, Christoffer Andersson, Erik Wahlsedt (86' Marcus Bergholtz), Jere Uronen.

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Marcin Kowalczyk, Mariusz Pawelec, Przemysław Kaźmierczak, Patrik Mraz, Sylwester Patejuk (75' Johan Voskamp), Tomasz Jodłowiec (75' Mateusz Cetnarski), Sebastian Mila, Dalibor Stevanović, Waldemar Sobota, Cristian Omar Diaz (75' Łukasz Gikiewicz).

Żółte kartki: Thomas Braathen Sorum (Helsingborgs IF) oraz Waldemar Sobota (Śląsk).

Sędzia: Deniz Aytekin (Niemcy).

Widzów: 4836.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×