Jazda parą po warszawsku

Zespół WTS Nice Warszawa bez większych problemów wywalczył awans do finału MDMP. W jednym z wyścigów półfinału MDMP w Częstochowie warszawiacy pokazali jak się jeździ parą.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

WTS Nice Warszawa to zespół, która ma przybliżyć mieszkańcom stolicy czarny sport. Od 2003 roku w Warszawie nie odbył się żaden pojedynek ligowy, a co więcej miejscowy klub żużlowy nie posiada nawet stadionu, na którym mógłby przeprowadzać treningi, czy rywalizować w lidze. W związku z tym WTS startuje jedynie w rozgrywkach młodzieżowych, a barwy tego klubu reprezentują zawodnicy wypożyczeni z innych ośrodków.

Warszawski zespół wziął udział w półfinale Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski w Częstochowie. O sile drużyny decydowali Piotr Pawlicki i Łukasz Sówka. To właśnie wyścig z udziałem tej dwójki był ozdobą zawodów. Wychowanek leszczyńskiej Unii na dystansie pomagał swojemu koledze w wyprzedzeniu Wojciecha Lisieckiego. Ostatecznie sztuka ta im się powiodła i bieg zakończył się podwójnym zwycięstwem WTS. - Wiedziałem, że 4:2 nam wystarczy do tego awansu, ale wiedziałem, że jadę z kolegą z drużyny i próbowałem mu pomóc. Widziałem, że obydwoje zawaliliśmy start i Wojtek Lisiecki wyjechał przed nas. Poradziłem sobie z nim już na wyjściu z pierwszego łuku, ale widziałem, że z tyłu Łukasz troszeczkę się męczy i tak jakoś wyszło, że troszkę zacząłem przyhamowywać Wojtka i pomagać Łukaszowi. On fajnie to wykorzystał, fajnie pojechaliśmy parą to ostatnie okrążenie. Naprawdę mi się to podobało, bo idealnie się zgraliśmy i myślę, że żaden zawodnik nie mógłby nas minąć, gdy jechaliśmy tak blisko siebie - podsumował dwudziesty wyścig częstochowskiego półfinału Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski wychowanek leszczyńskiej Unii.

Punkt ten kosztował brak awansu drużynę Cembrit Startu Gniezno. Zachowanie Pawlickiego nie do końca spodobało się Lisieckiemu, który na dystansie stracił prowadzenie, a wyścig zakończył na ostatniej pozycji. Jak przyznał sam zawodnik nie była to pierwsza taka sytuacja, w której jego rywalem był młodszy z braci Pawlickich. - Troszkę nieładnie jechał Piotr Pawlicki. To już drugi raz, kiedy on tak jedzie przeciwko mnie. Jeśli będę miał okazję do rewanżu, to myślę, że wyścig potoczy się inaczej. Piotrek jechał trochę chamsko, bo jeździł przede mną wężykiem, a nie na tym rzecz polega - ocenił jeździec gnieźnieńskiego klubu.
Piotr Pawlicki walnie przyczynił się do awansu warszawskiego klubu do finału MDMP Piotr Pawlicki walnie przyczynił się do awansu warszawskiego klubu do finału MDMP


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×