Słupsk żyje koszykówką - rozmowa z Michałem Nowakowskim, nowym koszykarzem Energi Czarnych Słupsk

Na każdym kroku ludzie dają mi odczuć, że jestem częścią tego zespołu - mówi Michał Nowakowski, ostatnio zawodnik AZS Politechniki Warszawa, a od nowego sezonu gracz Energi Czarnych Słupsk.

Michał Żurawski
Michał Żurawski

Michał Żurawski: Jak oceniasz swoje pierwsze dni pobytu w Słupsku?

Michał Nowakowski: Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, tym co się dzieję tutaj wokół koszykówki i całego klubu. Wcześniej w Warszawie nie mogłem doświadczyć takich przeżyć. Jestem bardzo zaskoczony, ale jednocześnie bardzo zadowolony, że jestem częścią tego zespołu. Mam nadzieję, że najbliższy sezon będzie w naszym wykonaniu super!

Czy nie jest to dla ciebie szok przejść z ogromnej Warszawy do o wiele mniejszego Słupska?

- No oczywiście, że jest to dla mnie swego rodzaju szok, ale nie wynika on z tego, że Słupsk jest mniejszym miastem, tylko z tego, iż tutaj każdy po prostu żyje koszykówką. Wszyscy chcą twoje autografy czy zdjęcia. Oficjalna prezentacja, na której zostaliśmy przedstawieni kibicom, była po prostu rewelacyjna. Nigdy nie widziałem czegoś takiego i bardzo fajnie, że mogę w tym wszystkim uczestniczyć.

Tak jak sam powiedziałeś, jesteś już w Słupsku trochę rozpoznawalny, chociaż sezon się jeszcze nie rozpoczął. Czujesz się już trochę gwiazdą?

- Nie, gwiazdą na pewno się nie czuję. Jednak muszę przyznać, że gdziekolwiek w Słupsku bym się nie znalazł to czuję się znakomicie. Na każdym kroku ludzie dają mi odczuć, że jestem częścią tego zespołu i naprawdę bardzo mi się to podoba. Każdy z nas pewnie będzie w mniejszym lub większym stopniu rozpoznawalny. Przychodząc do Słupska można na tą rozpoznawalność liczyć, ale ja nie czuję się żadną gwiazdą, a jedynie częścią zespołu.

W Warszawie chodziło głównie o rozwój zawodników, a wynik był sprawą drugorzędną. Tutaj niewątpliwie jest inaczej. W Słupsku co roku poprzeczka stawiana jest bardzo wysoko. Nie boisz się presji otoczenia i tych oczekiwań?

- Newątpliwie w Warszawie na pierwszym miejscu stawiano nasz rozwój, a wynik nie był rzeczą tak istotną. Jednak nie boję się presji. Mam nadzieję, że uda nam się sprostać oczekiwaniom jakie stawiają nam zarząd, miasto i my sami. Tego też sobie i wszystkim w Słupsku życzę.

W słupskim zespole zastąpisz Pawła Leończyka i Zbigniewa Białka. To bardzo uznani i solidni ligowcy. Czy uważasz, że jesteś w stanie ich godnie zastąpić?

- Będę się bardzo starał, aby ich godnie zastąpić. Paweł Leończyk to obecny, a Zbigniew Białek były kadrowicz, więc to dla mnie niewątpliwie wielki komplement i szansa, że mogę zająć miejsca tak dobrych zawodników. Będę robił wszystko co w mojej mocy, aby wszyscy z mojej gry byli zadowoleni.

W zeszłym sezonie poczyniłeś bardzo duży postęp. Czy można liczyć na to, że w Słupsku rozwiniesz się jeszcze bardziej, dzięki czemu staniesz się lepszym zawodnikiem?

- Rok temu w Warszawie bardzo ciężko przyłożyłem się do treningów, ponieważ wiedziałem, że będę po raz pierwszy występował w ekstraklasie. Teraz będę chciał utrzymać ten poziom treningów, a jeżeli się uda to trenować jeszcze ciężej. Myślę, że dzięki temu ta tendencja wzrostowa, iż z sezonu na sezon spisuje się coraz lepiej, utrzyma się, a ja będę mógł powiedzieć, że znowu stałem się jeszcze lepszym zawodnikiem.

Czy duży wpływ na twoją decyzję o przenosinach do Słupska miała osoba trenera Linartasa? Dużo zawodników wspomina o tym fakcie.

- Tak, to był chyba kluczowy czynnik. Kiedy usłyszałem, że trener ten specjalizuje się w pracy z młodym zawodnikami nie miałem żadnych wątpliwości co do tego, że ze słupskiej propozycji po prostu muszę skorzystać. Jest to dla mnie ogromny plus. W poprzednim sezonie trenowałem pod okiem trenera Mladena Starcevicia, który można powiedzieć jest ekspertem w pracy z młodzieżą, dlatego pod okiem mojego nowego szkoleniowca powinienem czuć się jak przysłowiowa ryba w wodzie.

A jak czujesz się wśród nowych kolegów z zespołu?

- Czuje się znakomicie. Można powiedzieć, że ten skład jest bardzo młody, co także jest dla mnie ogromnym pozytywem. Wiadomo, że można trafić różnie, choćby do zespołu, gdzie przeważają doświadczeni gracze. W naszej drużynie mimo młodego wieku każdy ma żonę, dzieci, rodzinę, więc super. W Słupsku jest naprawdę fajnie i nie miałem problemów z wkomponowaniem się w zespół.

Z kim spędzasz najwięcej czasu?

- Ze swoją żoną (śmiech).

Jakie masz indywidualne oczekiwania na ten sezon. Co Michał Nowakowski chciałby osiągnąć w nowych rozgrywkach?

- Najbardziej chciałbym, żeby moja gra po prostu była równa. Nie chcę, aby moje występy przypominały swego rodzaju sinusoidę - raz jest lepiej, a raz gorzej, bo czasami tak właśnie było w Warszawie. Przede wszystkim liczę również na to, że wzmocnię się tutaj fizycznie oraz iż dużo nauczę się od zawodnika, z który mam rywalizować o minuty na boisku - Valdusa Dabkusa, który jest graczem ode mnie o wiele bardziej doświadczonym i utytułowanym.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×