Piotr Stawarczyk: Najłatwiej byłoby spuścić głowy

Kolejnej porażki doznali gracze chorzowskiego Ruchu. Tym razem przegrali w wyjazdowym spotkaniu z Widzewem Łódź 0:2 i po dwóch kolejkach zajmują ostatnie miejsce w T-Mobile Ekstraklasie.

Bartosz Tarnowski
Bartosz Tarnowski
Nie taki początek sezonu wyobrażali sobie wicemistrzowie Polski, piłkarze Ruchu Chorzów. Zespół z Górnego Śląska nie tak dawno odpadł z eliminacji Ligi Europejskiej, przegrywając w dwumeczu z Viktorią Pilzno 0:7.  Następnie, w inauguracyjnym spotkaniu T-Mobile Ekstraklasy, ulegli Lechowi Poznań 0:4, a teraz przegrali z Widzewem Łódź 0:2.
Piłkarze Ruchu Chórzów nie mają ostatnio powodów do świętowania Piłkarze Ruchu Chórzów nie mają ostatnio powodów do świętowania
- Na pewno nie wystartowaliśmy dobrze w tym sezonie. W tym spotkaniu chcieliśmy zrehabilitować za wcześniejsze wyniki. Uważam, że początek spotkania był w naszym wykonaniu niezły. Mieliśmy swoje sytuacje podbramkowe, ale niestety nie udało się ich wykorzystać. Później popełniliśmy błędy w dalszej części meczu i niestety przegraliśmy - mówił po meczu w Łodzi Piotr Stawarczyk, obrońca Ruchu Chorzów.

Co w takiej sytuacji powinni zrobić podopieczni Tomasza Fornalika? - Teraz najłatwiej byłoby spuścić głowy, ale my na to sobie nie możemy pozwolić. Zawsze mieliśmy drużynę z charakterem i tak dalej będzie - przyznał.

Kolejnym ligowym rywalem chorzowian będzie mistrz Polski, Śląsk Wrocław. Przeciwko ekipie z Dolnego Śląska nie będą mogli wystąpić wszyscy zawodnicy Ruchu, jak choćby Żeljko Djokić oraz Maciej Sadlok, którzy w meczu z Widzewem ujrzeli czerwone kartki. - Straciliśmy w tym meczu dwóch zawodników, ale do kolejnego meczu mamy jeszcze czas, aby się nad tym zastanowić - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×