Ensar Arifović: Było mi żal rywali

Flota zdemolowała ŁKS aż 7:1. - Gdybyśmy zagrali na sto procent, to pewnie przekroczylibyśmy dyszkę - stwierdził bez ogródek Ensar Arifović, który tuż przed przerwą strzelił niezwykle ważną bramkę.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Trener Marek Chojnacki tak samo przed meczem, jak i po ostatnim gwizdku zapewniał, że jego podopieczni znali mocne strony oraz mankamenty świnoujścian. Mimo tego ŁKS nie znalazł sposobu na zneutralizowanie zagrożenia po stałych fragmentach, które w sobotę lider ponownie zamieniał w bramki.

- Każdy trener przed starciem z nami powtarza, że naszą najgroźniejszą bronią są stałe fragmenty. Mimo tego w każdym meczu i tak zamieniamy je w gole i wydaje mi się, że nieprędko to się zmieni. Przeciwnicy nie mają na nie lekarstwa i nie będą mieli, bo bardzo dobrze je wykonujemy - zapewnił Ensar Arifović.

Podczas treningów Floty zaobserwować można, że warianty rozegrania stałych fragmentów często podpowiada drugi trener zespołu. - Fakt, że trener Kłusek dużo zajmuje się tym elementem i dokłada cegiełkę do naszych sukcesów, ale także trener Nowak dorzuca coś nowego i tych wariantów rozegrania mamy naprawdę sporo. Dlatego tak trudno je rozszyfrować - wyjaśnił napastnik.

Flota w sobotę zyskała prowadzenie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale Piotra Kieruzela. Po pół godzinie sytuacja świnoujścian przestała być jednak komfortowa. ŁKS zaczął grać odważnie, wyrównał po dyskusyjnym rzucie karnym. - Byłem za daleko, aby oceniać tę sytuację. Chłopaki mówią, że faulu nie było. Sędzia jednak gwizdnął. Cóż, nie pierwszy raz arbiter podjął błędną decyzję na naszą niekorzyść. Trzeba grać dalej. Pokazujemy, że jesteśmy za mocni, bo nawet sędziowie nie mogą nam nic zrobić - mówił Bośniak.
Ensar Arifović do dziś jest graczem dobrze pamiętanym przez kibiców ŁKS-u Ensar Arifović do dziś jest graczem dobrze pamiętanym przez kibiców ŁKS-u
Arifović tuż przed przerwą strzelił niezwykle ważną bramkę, dzięki której świnoujścianie odzyskali prowadzenie. - Poszła wrzutka na długi słupek, stałem samotnie bez krycia i wystarczyło tylko dołożyć głowę. Ten gol nam bardzo pomógł. ŁKS starał się odrobić stratę, ale nie mieli tego dnia piłkarskiej odpowiedzi. Osobiście bardzo ucieszyłem się z gola, ale także z całego meczu w moim wykonaniu. Ostatnio zaliczyłem kilka nie najlepszych występów, w sobotę byłem natomiast zadowolony - promieniał z radości Arifović.

Po przerwie Flota rozgromiła bezradnych łodzian. Spotkanie, które przed przerwą było dość wyrównane, zamieniło się w jednostronny popis gości. - Gdybyśmy zagrali na sto procent, to przekroczylibyśmy dyszkę. Było mi żal chłopaków z ŁKS-u, gdy spoglądałem na nich w momentach utraty kolejnych goli. Spędziłem w tym klubie kilka fajnych lat.

- Z tygodnia na tydzień pokazujemy, że jesteśmy poukładaną drużyną, w której każdy wie: jakie ma zadania na boisku i co ma robić. Przeciw łodzianom nie wyglądało to źle piłkarsko i taktycznie - dodał Bośniak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×