Marcin Dutkiewicz: Styl pozostawia wiele do życzenia

Marcin Dutkiewicz i większość ekipy ze Słupska nie będą miło wspominać niedzielnego starcia z Kotwicą. Ich gra pozostawiała bowiem wiele do życzenia.

Michał Żurawski
Michał Żurawski

Po dość słabym spotkaniu w wykonaniu Energi Czarnych Słupsk udało im się wymęczyć zwycięstwo nad Kotwicą 80:76. Ze stylu, w jakim zagrał zespół, bardzo niezadowolony był Marcin Dutkiewicz. - Nie myślimy już o porażce w Koszalinie, ale mamy nadzieję, że to zwycięstwo pomoże nam się odbudować. Nasza dzisiejsza gra pozostawiała wiele do życzenia, ale przecież od czegoś trzeba zacząć. Na pewno parę niedociągnięć było bardzo widocznych. Ciesze się, że wygraliśmy, jednak trochę mniej z tego, w jakim zrobiliśmy to stylu. Może to zwycięstwo doda nam przysłowiowego wiatru w żagle i pomoże rozpocząć jakąś nową zwycięską serię - powiedział skrzydłowy.

Gospodarze w spotkaniu 11. kolejki grali falami. Momentami Kotwica nie istniała kompletnie na parkiecie, by po chwili Czarni zgubili całkowicie rytm i pozwolili rywalom się dogonić. - Ciężko powiedzieć, czym to jest spowodowane. Może się zatrzymaliśmy, a może koncentracja nam gdzieś uciekła. W pierwszej połowie straciliśmy Todda, co także miało przełożenie na naszą grę. Graliśmy zbyt chaotycznie po jego stracie, a musimy być przygotowani na taką ewentualność - stwierdził Polak.

Teraz przed słupszczanami środowe starcie z Anwilem Włocławek. Ekipa trenera Linartasa musi odrobić dwunastopunktową stratę z pierwszego meczu, jeżeli chce awansować dalej. - Zamierzamy walczyć do końca. Szkoda, że ta przewaga Anwilu wynosi aż 12 punktów, bo na minutę przed końcem to były jeszcze tylko 4 oczka. Popełniliśmy jednak kilka niepotrzebnych strat i skończyło się jak się skończyło. Nie będziemy niczego odpuszczali i zrobimy co w naszej mocy, aby awansować do kolejnej rundy - zadeklarował Dutkiewicz.

Słupski zespół ma teraz bardzo napięty harmonogram spotkań. "Zielony" nie boi się jednak o zmęczenie fizyczne, ale o psychiczne. - Fizycznie jesteśmy przygotowani bardzo dobrze, ale wiadomo, że dwa czy trzy mecze w tygodniu robią swoje. To jest jednak przede wszystkim dla nas ogromny wysiłek psychiczny. Człowiek jest nastawiony na konkretnego rywala, jego zagrywki i taktykę, a za chwilę musi myśleć już o kolejnym przeciwniku. Nie chcę wybiegać za daleko w przyszłość, ale zbliżają się święta i jesteśmy już na ostatniej prostej. Myślę, że taki moment odskoczni od tego wszystkiego, który pozwoli nam spotkać się z bliskimi, pomoże nam się zresetować i nabrać nowych sił - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×