Jest źle - rozmowa z viceprezesem RKM Rybnik, Piotrem Wilaszkiem

W zeszłym tygodniu, specjalnie dla naszego portalu, wypowiedział się prezes RKM, Aleksander Szołtysek. Teraz, kolej na innego członka zarządu tego śląskiego klubu, viceprezesa ds. sportowych, Piotra Wilaszka.

Michał Stencel
Michał Stencel

Michał Stencel: Piotrze, czy poważnie w Rybniku jest tak źle jeżeli chodzi o finanse?

Piotr Wilaszek: Nie jest wesoło. Nie mamy zaległości w Urzędzie Skarbowym i ZUS-ie. Są natomiast zaległości w płatnościach w stosunku do zawodników, osób funkcyjnych, mechaników, dostawcy części.

Aż nie chce się wierzyć, że nie ma w Rybniku i okolicach sponsorów, którzy daliby pieniądze na żużel…

- Nie tak do końca. Większość firm, które nas wspierały czynią to dalej, ale w mniejszym stopniu. Zanim jeszcze odpowiem na to pytanie, cofnę się do sezonu 2003. Wiele innych firm deklarowało pomoc i wsparcie finansowe na wypadek awansu. Wtedy prezesa Szołtyska noszono na rękach i oklaskiwano, a grono potencjalnych darczyńców wydawało się być bardzo duże. Awans szybko zweryfikował te obietnice. Pamiętasz zapewne, że rozmawialiśmy z Tomaszem Gollobem. Jednak nie mając zaplecza finansowego, celowo odpuściliśmy rozmowy. Z zawodnikami tego pokroju, nie można rozmawiać, jeśli nie masz pewnych pieniędzy. A tak nie było. Paradoksalnie, jadąc w ekstralidze sezon 2004, mieliśmy mniejszy budżet, niż sezon wcześniej. I tak dzieje się co roku. Dla przykładu, w tym sezonie między innymi, wspiera nas Przedsiębiorstwo Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem. Bardzo jesteśmy im wdzięczni za pomoc, ale w tym roku, w porównaniu do lat ubiegłych, ta pomoc jest znacznie mniejsza. To samo jeżeli chodzi o Elektrownię Rybnik. Wszystko przez to, że w zarządach tych spółek, jest już obcy kapitał, a ci ludzie już na sport nie dają wielkich pieniędzy. Przykłady można mnożyć.

Słychać jednak głosy, że to przez obecny zarząd nie ma pieniędzy. Dosyć głośno mówi się o tym, że są firmy, które dadzą pieniądze na klub, ale pod warunkiem, że zmieni się zarząd

- Być może tak jest. Szkoda jednak, że ludzie, którzy tak mówią, nie są w stanie podać żadnych konkretów. Chętnie usłyszałbym zarzuty i o nich podyskutował . Jednak myślę, ze ten problem zniknie, gdyż jak powiedziałem kończy się kadencja i definitywnie odchodzę.. Zobaczymy jednak, co będzie dalej. Od razu zaznaczam, że robimy wszystko, aby zostawić klub "czysty"

Jest jednak grupa ludzi, która ma pomysł na klub. Spotkaliście się z nimi (rozmowę przeprowadzono przed meczem RKM- Lokomotiv) przed meczem.

- Zgadza się. Pewne osoby z tej grupy, były zdziwione, że mamy księgowość na dobrym poziomie, że w każdej chwili możemy zrobić audyt finansowy. Mam wrażenie, ze wiele osób myśli, że w klubie panuje "wolna amerykanka" W tej kwestii nie możemy sobie niczego zarzucić. A co do spotkania…cóż, żadne konkrety nie padły, ale cieszę się, że do niego doszło. Odbyło się w dobrej atmosferze, bez pretensji i żalów. Porozmawialiśmy szczerze i uczciwie i mam nadzieję, ze się na tym nie skończy.

Wiem, że po meczu, wybierają się do Was zawodnicy…

- Tak, mamy takie spotkanie z nimi. Jesteśmy im winni pieniądze, co do tego, nie ma złudzeń.

Regulamin tego zabrania w trakcie sezonu, ale już teraz po cichu, zaczyna się wojna o zawodników. Skoro ten zarząd, w którym jesteś wiceprezesem odchodzi, chciałbym zapytać, kto w takim układzie będzie rozmawiał np. z Piotrem Świderskim, Maćkiem Kuciapą, czy Antonio Lindbaeckiem? Wiem od samych zainteresowanych, że oni chcą jeździć dla Rybnika w następnym roku, ale wiadomo, że nikt nie będzie jeździł z darmo

- Wiesz, dla nas najważniejszą sprawą jest teraz spłacić zobowiązania. Trudno się negocjuje warunki na przyszły sezon mając długi w bieżącym Jeśli uporamy się z tym problemem, zrobimy wszystko, aby wspomniana trójka jeździła u nas za rok.

Ostatnio, za pośrednictwem "Gazety Wyborczej" zaatakował Cię były prezes RKM, Andrzej Skulski

- Wiem, czytałem to. Powiem ci, że zrobiło mi się przykro. Uważałem Andrzeja za bardziej wyważonego. Takie stwierdzenia nie pomogą rybnickiemu speedwayowi a zarzuty o dnie organizacyjnym nie bardzo idą w parze ze stanem faktycznym jaki panuje w klubie. Jak już wspominałem prowadzimy czytelną rachunkowość. Gospodarka częściami zamiennymi wprowadzona przez p. Wiesława Jakubiaka funkcjonuje do dziś i w każdej chwili z dokładnością do jednej złotówki możemy precyzyjnie określić, ile kosztował nas każdy zawodnik na przestrzeni ostatnich lat. Piotrek Świderski pochlebnie wypowiadał się w mediach o atmosferze w drużynie, o współpracy z trenerem. Zresztą Skulski, był swego czasu viceprezesem ds. organizacji RKM, zna realia finansowe prowadzenia drużyny ligowej i z pewnością nie można tego porównywać do organizacji jednego turnieju. Jak sam wiesz, pełnię w Rybniku funkcję wiceprezesa do spraw sportowych. W tej kwestii, nie mam sobie nic do zarzucenia.

Piotrze, nie da się ukryć, że są zawodnicy, którzy nie wspominają pobytu w Rybniku dobrze. Rafał Szombierski dosyć otwarcie mówił o niechęci, nie tyle do zarządu, co do twojej osoby

- Rafał? No cóż, na temat tego zawodnika, powiedziało się już tyle, że szkoda moich słów. Swego czasu, odbyłem z nim kilka męskich rozmów, bo Mirosław Korbel nie potrafił w pewnym momencie sobie z nim poradzić. Mirek był w trudnej sytuacji, gdyż ciężko być trenerem w swoim własnym środowisku. Zresztą, przez słynną konferencję prasową z udziałem Rafała, straciliśmy potencjalnego sponsora, którego pomagał załatwić do klubu były prezes p. Dominik Kolorz. Sprawy wyrwały się wtedy spod kontroli, gdyż ani Prezesa ani mnie nie było wtedy w Rybniku. Warto zauważyć, że p. Kolorz pomimo odejścia z klubu zawsze deklarował swoją pomoc.

Kogo masz na myśli mówiąc o sponsorze?

- Chodziło o Jastrzębską Spółkę Węglową. Podobno po przeczytaniu w prasie, co się wtedy działo w klubie, odstąpiono od ewentualnej współpracy.

Czy przez te lata , jest coś, co masz sobie do zarzucenia?

- Można być w życiu chorągiewką i obracać się tak jak wiatr zawieje. Wtedy nie ma się wrogów. To niestety nie w moim stylu, choć może czasami bym lepiej na tym wyszedł. Nikt nie jest ideałem. Ja zapewne także popełniłem wiele błędów, może w kilku sprawach trzeba było podjąć inna decyzję, inaczej zareagować. Nie myli się jednak ten, kto nic nie robi.. Uważam, że na tym etapie, w Rybniku nie są potrzebne kłótnie i szukanie winnych. Musimy zrobić wszystko, aby wspólnym wysiłkiem pomóc klubowi. Mam nadzieję, że to się uda i w Rybniku nastaną lepsze czasy dla tej dyscypliny. Pod warunkiem jednak, że wszyscy, podkreślam wszyscy będziemy razem pracować dla tego klubu. A nie tylko wytykać błędy i prowadzić między sobą podjazdowe wojny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×