Subaru myśli o przyszłości w Australii

Ponad tydzień temu zakończył się Rajd Nowej Zelandii. Impreza nie przyniosła wielkich osiągnięć kierowców Subaru, dlatego zespół postanowił zadbać o przygotowanie się do przyszłorocznej jego edycji. Różnica jest taka, że rajd rozgrywany będzie w Australii.

Paweł Świder
Paweł Świder

Główny menadżer zespołu Subaru World Rally Team Paul Howarth zdążył już złożyć wizytę na planowanych odcinkach specjalnych przyszłorocznego Rajdu Australii. Pierwszą rzeczą, jaką zauważył był fakt, że będzie to jeden z najszybszych rajdów w całym sezonie. To jedno z nielicznych podobieństw do tegorocznej edycji.

Howarth odwiedził obszar Northern Rivers w regionie Nowej Południowej Walli, przez którą przebiegała tegoroczna trasa Repco Rally New Zeland. W drodze powrotnej z rajdu menadżer nie ominął terenów w okolicach Tweed i Kyogle Shires, gdzie także mają przebiegać przyszłoroczne odcinki specjalne na jedynym rajdzie rangi mistrzostw Świata w tej części Globu.

Wysłannik Subaru powiedział, że te nowe drogi bardzo różnią się od tych z Nowej Zelandii. Luźny szuter daje wiele możliwości i jest nie lada wyzwaniem dla kierowców i zespołów fabrycznych. Jest też wiele podobieństw: - Tutaj również poszczególne etapy składają się z dróg pobocznych, wykorzystywanych przez farmerów - stwierdził Howarth. - W porównaniu z innymi szutrowymi trasami drogi tutaj są bardzo gładkie i szerokie, co pozwala na rozwijanie większych prędkości. Powierzchnia momentami jest podobna do asfaltu. Po tych drogach zazwyczaj jeździ się gumowymi oponami, dlatego jest tak twardo. Zapowiada się na jeden z najszybszych rajdów przyszłego sezonu - opiniuje.

- Tutejsze drogi są zupełnie inne od reszty w sezonie. Są szybkie i dobrze wyprofilowane jak w Finlandii, ale nie ma aż tylu zasłoniętych miejsc i oczywiście nie znajdziemy tu tyle hopek. Powinien to być zupełnie bezpieczny rajd, ponieważ nie ma zbyt wielu zdradliwych miejsc na trasie. Są krótkie 5-kilometrowe leśne odcinki, gdzie trasa jest mocno zakręcona, ale większość trasy przebiega przez wsie i inne otwarte tereny. Około 35 procent trasy znajduje się w okolicy drzew.

Rajd Australii jest planowany na wrzesień przyszłego roku. Wówczas na kontynencie panuje wiosna i temperatury wahają się pomiędzy 18 a 20 stopni Celsjusza. To często przysparza problemów z ogumieniem, które na długim odcinku specjalnym mocno się chłodzą nie utrzymując optymalnej temperatury. Taki problem mieli do pokonania kierowcy startujący w tegorocznym Rajdzie Nowej Zelandii.

To z pewnością nie zniechęci zespołu Subaru. Etatowy kierowca Imprezy WRC Chris Atkinson jest Australijczykiem, urodzonym w Gold Coast, 40 kilometrów od bazy przyszłorocznego rajdu Kingscliff. Jednak pomimo niewielkiej odległości od miejsc z dzieciństwa Atkinsonowi jest daleko od dobrej znajomości tras w regionie Northern Rivers. Kierowca Subaru stwierdził: - Wielokrotnie trenowaliśmy w Australii. Ale zawsze robiliśmy to kilkaset kilometrów na północ lub kilkaset na południe od tego miejsca. Właściwie nigdy nie jeździliśmy po tych trasach - żalił się drugi kierowca zespołu.

- Aby być szczerym muszę stwierdzić, że kiedy przebywałem tam bardziej interesowały mnie plaże i woda, a nie trening rajdówką. Wygląda na to, że w przyszłym roku pojedziemy tam trochę pojeździć. W okolicach jest stary i nieaktywny wulkan, więc krajobraz jest niezwykle malowniczy. To teren górski, co dodatkowo upiększa tereny. Odcinki specjalne będą na pewno zupełnie inne, niż te czerwone w Perth z Nowej Zelandii. To zaskakujące, ponieważ kraje w tej części świata są bardzo małe. Każdy region ma swoją charakterystykę tras. Z tego, co wiemy odcinki mają być szybkie. Zobaczymy jak będzie - zakończył Atkinson.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×