Dzięki piłce ręcznej mam bardzo wielu znajomych i przyjaciół - rozmowa z Michałem Szybą, rozgrywającym Azotów Puławy

W obecnym oknie transferowym jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników był Michał Szyba. Interesowali się nim potentaci z Płocka i Kielc, jednak zdolny rozgrywający zdecydował się pozostać w dotychczasowym klubie - Azotach Puławy, do których trafił z Unii Lublin. Niestety początku sezonu on sam, jak i zespół Puław nie mogą zaliczyć do udanych.

Łukasz Luciński
Łukasz Luciński

Łukasz Luciński: Jak rozpoczął pan swoją karierę i jak to się stało, że wylądował pan w Puławach?

Michał Szyba: Przygodę z piłką ręczną rozpocząłem na przełomie podstawówki i gimnazjum na szkolnych SKS-ach u mojego nauczyciela Dariusza Nawoja. W 1 i 2 klasie gimnazjum trenowałem pod okiem pana Wojciecha Nieściora, a w 3 klasa gimnazjum zadebiutowałem w 2- ligowej Unii Lublin u pana Mieczysława Grandy. Prezes Azotów Jerzy Witaszek obserwował mnie na rozgrywkach Wojewódzkiej Ligi Juniorskiej i zaoferował mi grę w Puławach i naukę w miejscowym liceum. Bardzo miło wspominam czasy liceum, ponieważ była to bardzo pro-sportowa szkoła, kładąca szczególny nacisk na piłkę ręczną.

Jest pan uznawany za jednego z najzdolniejszych polskich rozgrywających. Czy nie jest ciężko grać z taką wizytówką?

- To, że ludzie tak o mnie mówią jest bardzo miłe, ale jednak jeszcze sporo ciężkiej pracy przede mną. Ten sezon na pewno będzie dla mnie trudniejszy niż poprzedni debiutancki w ekstraklasie, ponieważ więcej się ode mnie oczekuje. Będę się starał te oczekiwania spełnić w 100 %, jednak, jak wiadomo, nie zawsze to wychodzi. Potrafię zagrać naprawdę dobre mecze, ale zdarzają mi się jeszcze gorsze dni. Mam nadzieję, że ustabilizuję formę i więcej będzie tych dobrych.

Interesują się panem dwaj potentaci ligi - Wisła i Vive. Do którego z tych klubów panu bliżej?

- To, że interesują się mną takie kluby jest to dla mnie dużym wyróżnieniem i nobilitacją, a także czymś, co motywuje mnie do dalszej, jeszcze cięższej pracy. Do którego klubu mi bliżej...W tamtym sezonie większe zainteresowanie wykazywała Wisła Płock, w tym Vive Kielce, ale jednak i w poprzedni i w obecnym roku kluby nie doszły do porozumienia.

Po nieudanych IO Bogdan Wenta zapewne postara się odświeżyć kadrę. Czy myśli pan zatem o powołaniu?

- Nie myślę o powołaniu do kadry seniorskiej… Sądzę, że jeszcze daleka droga do takiego wyróżnienia. Chciałbym trafić do kadry wtedy, kiedy mógłbym naprawdę pierwszej reprezentacji pomóc i coś wnieść do zespołu.

Jakie cele stawiają sobie Azoty w obecnym sezonie?

- Celem Azotów w tym sezonie jest pierwsza szóstka po rundzie zasadniczej. Myślę, że jest to jak najbardziej w naszym zasięgu, jeśli będą nas omijać kontuzje, no i zawsze przyda się troszkę szczęścia.

Jak ocenia pan nowego kolegę barwach Azotów - Wojciecha Zydronia?

- Wojtek to bardzo dobry zawodnik, który na pewno bardzo nam się przyda co udowodnił w swoim pierwszym meczu w Gorzowie zdobywając 9 bramek. Poza tym wprowadza do drużyny świetną atmosferę i ducha walki, także bardzo sympatyczny poza boiskiem

Jak ocenia pan postawę drużyny po pierwszych czterech kolejkach?

- Początku tego sezonu nie możemy zaliczyć do udanych. Dwie pierwsze kolejki niezbyt udane szczególnie mecz z Piotrkowem we własnej hali. W Gorzowie zagraliśmy niezły mecz i zapisaliśmy na swoim koncie dwa punkty, a z Vive walczyliśmy dopóki wystarczało nam sił, pokazując momentami całkiem niezłą grę. Myślę, że z każdą kolejką będzie coraz lepiej.

A jak pan czuje się po tych kilku pierwszych kolejkach?

- Dla mnie początek sezonu też nie był udany, jakoś nie mogłem się wstrzelić, ale na szczęście dwie ostatniej kolejki już trochę lepsze i będę się starał grać jeszcze lepiej i w każdym meczu jak najbardziej pomagać drużynie.

Kogo uważa pan za lidera zespołu z Puław?

- W tym sezonie mamy dużo młodszą drużynę niż w ostatnim. Odeszło kilku starszych zawodników, którzy byli liderami zespołu między innymi Robert Nowakowski, który był liderem z racji swojego wieku, jak i doświadczenia. Myślę, że w tym roku takim liderem jest Marcin Kurowski, który pełni także funkcję drugiego trenera.

Kogo można uznać za odkrycie ligi?

- Jeszcze za wcześnie na takie oceny, bo to dopiero 4 kolejka. O takim odkryciu będzie można mówić po sezonie, a będzie nim taki zawodnik, który przez większość sezonu utrzyma wysoką formę.

Czy sądzi pan, że któraś drużyna jest w stanie pokrzyżować plany potentatom z Płocka i Kielc?

- Myślę, że może to być Piotrków Trybunalski, który na dzień dzisiejszy bardzo dobrze się prezentuje, mimo ostatniej porażki. Jednak najważniejsza będzie faza play-off i dużo zależeć będzie od formy w tym okresie.

Czy ma pan jakiś sportowy wzór ?

- Jest wielu bardzo dobrych sportowców, od których mogę się wiele nauczyć... Nie tylko zachowań na boisku, ale także i poza nim. A piłkarz ręczny, którego, moim zdaniem, warto naśladować to Węgier László Nagy - zawodnik Barcelony.

Czym, oprócz pracy jest dla pana szczypiorniak?

- Piłka ręczna jest dla mnie nie tylko pracą, ale też czymś, co bardzo lubię i już chyba nie potrafiłbym nie trenować tej wspaniałej dyscypliny. Pomimo młodego wieku i niewielkiego stażu w piłce ręcznej, to jednak ta dyscyplina dostarczyła mi bardzo wielu miłych doświadczeń, a przede wszystkim dzięki piłce ręcznej mam bardzo wielu znajomych i przyjaciół.

Studiuje pan administrację. Czy zatem myśli pan o tym jako zawodzie przyszłości czy raczej pozostanie pan przy handballu?

- Studiuję administrację, ponieważ zdawałem historię i WOS na maturze, a to dość humanistyczny kierunek i dosyć interesujący. A czy będę się tym zajmował w przyszłości, to czas pokaże.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×