Szczęście nam dopisało - komentarze po Derbach Trójmiasta

Pierwsze Derby Trójmiasta w najwyższej klasie rozgrywkowej już wpisało się do kart historii. Po wczorajszym spotkaniu trenerzy Michniewicz i Zieliński opowiedzieli o przebiegu spotkania, o szczęściu drużyny Lechii oraz jego braku w końcówce Arki.

Marcin Patoła
Marcin Patoła

Jacek Zieliński (Lechia Gdańsk): Oczywiste było to, że spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu. Arka nie zwykła oddawać punktów u siebie, w tym sezonie ograła już bardzo dobrze grającego Lecha. Nie chcę już analizować tego spotkania, mogę tylko powiedzieć, jak wielka była nasza radość z tego zwycięstwa. Po pierwsze były to derby, po drugie wygraliśmy w spotkaniu wyjazdowym po dość wyrównanym meczu, gdzie było dużo walki i zaangażowania z obu stron, choć sytuacji niewiele. W zasadzie jedna z nielicznych torped odpalonych w światło bramki Arki zatopiła ten zespół. Udało nam się utrzymać wynik do końca, chociaż Arka stworzyła bardzo groźną sytuację w końcówce i o mały włos mogliśmy to prowadzenie stracić. Ostatnio w Gdyni w końcówce przegraliśmy, tak teraz szczęście nam dopisało i bardzo cieszymy się ze zdobytych trzech punktów.

Czesław Michniewicz (Arka Gdynia): Gratulacje dla trenera Zielińskiego i jego drużyny. Wygrali oni bardzo trudne spotkanie, w którym my zagraliśmy dość przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo. Stworzyliśmy sobie bardzo mało sytuacji, ta sytuacja o której mówił Jacek to była sytuacja dość przypadkowa, po długim wykopie od własnego obrońcy w końcówce spotkania, a Marcin Wachowicz znalazł się w sytuacji podbramkowej. Nie funkcjonowaliśmy w tym meczu poprawnie jako zespół, słabo wyglądała nasza gra skrzydłami, czyli to, co w poprzednich spotkaniach było naszym atutem. Dzisiaj to wszystko wyglądało bardzo słabo, brakowało dośrodkowań. Analizowaliśmy grę Lechii; wiedzieliśmy, że spośród ośmiu straconych bramek sześć stracili z pola karnego. Chcieliśmy wykonywać jak najwięcej dośrodkowań w to miejsce, nie udało się nam to, za to Lechia zdobyła bramkę. Na pewno ten gol padł po naszych błędach indywidualnych, ale Buzała zachował się kapitalnie i zdobył gola z trudnej pozycji. Mieliśmy sporo czasu, aby jeszcze odrobić wynik lub ewentualnie wygrać to spotkanie, jednak w kolejnych minutach nie było widać determinacji i chęci wygrania. Nie wiem, z czego to wynikało, musimy się wspólnie nad tym zastanowić. Nie będę oceniał indywidualnie zawodników, przegraliśmy jako zespół i ja także ponoszę za to odpowiedzialność.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×