I liga: Kontrowersje wokół meczu w Hajnówce

W sobotę zespół trenera Krzysztofa Lemieszka - Avia Świdnik - przegrał w Hajnówce z Pronarem Parkietem 0:3 (25:22, 25:18, 25:16). W opinii gości spore znaczenie dla wyniku rywalizacji miały, momentami mocno kontrowersyjne, decyzje sędziów.

Lidia Łydka
Lidia Łydka

Trener Krzysztof Lemieszek twierdzi, że w pierwszym i w drugim secie jego podopieczni grali dobrą siatkówkę, z której należy być zadowolonym. Zdaniem szkoleniowca o przegranej Avii nie do końca zadecydowały względy sportowe - należy przypomnieć, że siatkarze ze Świdnika otrzymali w czasie sobotniego meczu aż trzy żółte kartki, a w kluczowych momentach spotkania sędzia mylił się – podobno – na ich niekorzyść. W tej sytuacji na parkiecie zrobiło się bardzo nerwowo i świdniczanie zwyczajnie się pogubili.

O ile w pierwszej partii arbitrzy prowadzili spotkanie poprawnie, to w drugim secie świdniczanie mieli sporo pretensji do ich postawy. Mariusz Kowalski, doświadczony libero Avii ocenia, iż praktycznie całe spotkanie było "na styku", ale kiedy jego zespół zbliżał się do gospodarzy, sędziom zdarzały się krzywdzące dla świdniczan decyzje. Libero podkreśla, że niektóre decyzje sędziowskie wręcz odbierały zawodnikom ze Świdnika chęć do dalszej gry.

Także Marcin Malicki opisuje przebieg meczu jako festiwal pomyłek sędziów. W jego opinii obaj arbitrzy mylili się przy kluczowych akcjach, a to podcinało świdniczanom skrzydła. W pierwszym secie przy wyniku 21:19 dla gospodarzy po bloku zaatakował Marcin Jarosz, sędziowie - pokazali atak autowy...

Mniej radykalny w swoich ocenach pracy sędziów był trener Pronaru Parkietu Hajnówka – Paweł Blomberg, choć wcale nie dziwi się irytacji szkoleniowca przeciwników. Opanowanie nerwów to problem rywali, jego zespół wyszedł na parkiet i zagrał swoją siatkówkę. Oczywiście, łatwiej jest być spokojnym, gdy się prowadzi, trudniej jest o spokój, gdy się przegrywa i to wysoko.

Ostatecznie nerwy zawiodły świdniczan w trzeciej partii - trener Lemieszek musiał dokonać zmian w zespole, bo w pełni sił nie byli Marcin Jarosz i Michał Baranowski (byli chorzy w poprzednim tygodniu i nie trenowali). Na przyjęciu pojawił się zatem Wojciech Pawłowski, Dominik Wójcicki w ataku, a na środku zagrał - powracający po kontuzji - Bartosz Węgrzyn. Jednak te roszady nie na wiele się zdały, gdyż gospodarze zdobyli przy swojej zagrywce dziesięć punktów z rzędu (!!!) i szybko było po partii i po meczu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×