Robimy swoje - rozmowa z Marcinem Herrą, prezesem spółki PL.2012, odpowiedzialnej za organizację Euro 2012

Światowy kryzys finansowy, zawirowania w PZPN, a także szanse nowych miast na Euro 2012 i zbliżające się wybory władz PZPN. To tematy które porusza w wywiadzie z portalem SportoweFakty.pl, Marcin Herra, prezes spółki, odpowiadającej za organizację piłkarskich Mistrzostw Europy w naszym kraju.

Wojciech Potocki
Wojciech Potocki

Wojciech Potocki: Kryzys finansowy wkroczył już do Polski. Jak sobie z nim dadzą radę organizatorzy Euro 2012?

Mercin Herra: Żaden kryzys nie jest dobrą rzeczą, ale nic nigdy nie jest tylko czarne. W nowej sytuacji trzeba szukać również pozytywów. Po pierwsze, Polska ma wciąż stabilny system bankowy, a po drugie, nasze działania związane z Euro z fazy planowania przechodzą teraz w fazę inwestycyjną. Mamy do wykonania ponad trzysta inwestycji na kwotę przekraczającą 100 miliardów złotych, a to może tylko pomóc firmom, które będą budowały stadiony, drogi czy sieć informatyczną. Koszty finansowania na pewno wzrosną, ale za to spadają choćby ceny materiałów.

Czy w związku z tą sytuacją będą podejmowane jakieś nadzwyczajne działania?

- Nie, nie ma takiej potrzeby. Myślę, iż bardzo dobrze się stało, że osiem miesięcy temu przyspieszyliśmy nasze prace planistyczne. Teraz przekazaliśmy wszystkim potencjalnym wykonawcom w Polsce, ale również w Europie i na świecie, informację że będą tu mieli do dyspozycji jeden z największych placów budowy i warto tu być. To wszystko powoduje, że obserwujemy teraz ogromne zainteresowanie firm, nie tylko polskich, udziałem w takim projekcie jak Euro 2012.

A jak dziś wygląda stan przygotowań do polskich mistrzostw Europy?

- Po tym co się działo w ostatnich miesiącach mogę spokojne powiedzieć, że Euro będzie ogromnym sukcesem naszego kraju.

W ostatnim czasie wiele mówi się o innym zawirowaniu - tym w PZPN. Który z tych dwóch kryzysów bardziej panu, jako odpowiedzialnemu za przygotowania do Euro, przeszkadza?

- (Prezes Herra długo milczy). Ten w PZPN w ogóle nie wpływa na nasze prace. A finansowy? Jest po prostu elementem, na który trzeba zawracać uwagę w tym sensie, że zagrożenia, trzeba przekuwać na kolejne szanse. A wracając do pierwszej części pytania. To nie jest najlepsza sytuacja, ale my naprawdę bardzo dobrze współpracujemy z ministerstwem, bankami i innymi organizacjami. Niestety z Polski w świat nie przebijają się teraz informacje o tym, że Polska jest bardzo ciekawym miejscem i że warto tu przyjechać na Euro. Wciąż pisze się i mówi tylko o tym, że w Polsce jest korupcja. To bardzo przykre i myślę, że trzeba zrobić wszystko, żeby jak najszybciej z tym skończyć. Niestety, nie stanie się to od razu.

A jak wyglądają negocjacje? Czy wasi partnerzy nie mówią przepadkiem: Nie będzie rozmów, bo w PZPN są "złodzieje". Jak to wpływa na waszą wiarygodność biznesową?

- Nie, nic takiego nie ma miejsca. Mamy doskonałe robocze relacje z UEFA, ale chciałbym tak mówić również w kontekście kontaktów ze wszystkimi instytucjami.

Kilka kolejnych polskich miast wciąż liczy na to, że Euro trafi do nich. Na przykład Łódź. Czy takie zmiany są w ogóle jeszcze możliwe?

- Łódź jest szybko rozwijającą się metropolią i na pewno porządny stadion jest tam potrzebny. Słyszałem, też, że Bydgoszcz planuje podobną budowę. Trzeba jednak pamiętać, że faza wyboru miast, które przyjmą piłkarzy podczas Euro 2012 już się zakończyła. Wybrano ich sześć i ten wybór obowiązuje. Łódź to jednak piękne miasto i być może w przyszłości, kiedy zorganizujemy mistrzostwa świata, będzie brana pod uwagę (uśmiech).

Na koniec wróćmy do sytuacji w PZPN. Za tydzień odbędą się wybory nowego prezesa. Który z czwórki kandydatów byłby najlepszy? Z którym współpracowałoby się panu najefektywniej?

- Poczekajmy jeszcze ten tydzień (śmiech). My staramy się robić swoje i z całym zespołem koncentrujemy się wyłącznie na Euro.

Ale przecież nie pracujecie w próżni i musicie współpracować z PZPN.

- Oczywiście, że współpracujemy z Adamem Olkowiczem i jego sześcioosobowym zespołem z PZPN. Współpracujemy też z Michałem Listkiewiczem. Zakładam więc, że po wyborach będziemy dalej z nimi wszystkimi współpracować.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×