Zadyszka Legii

Legia Warszawa przegrała drugi mecz ligowy z rzędu i dała swoim krytykom pole do popisu. Już po dwóch pierwszych kolejkach mówiło się o słabym przygotowaniu warszawskiego zespołu. Później jednak zagrali oni kilka dobrych spotkań.

Piotr Zarzycki
Piotr Zarzycki

Zespół prowadzony przez Jana Urbana znów musi gonić czołówkę. Jeszcze niecały tydzień temu Legia zajmowała pierwsze miejsce i wydawałoby się, że jest w takiej formie, że spokojnie może doczekać na fotelu lidera do zimy. Niespodziewanie w piątek w kompromitującym stylu uległa Polonii Bytom, a następnie we wtorek, już po nieco lepszej grze, przegrała w Bełchatowie. Po tym meczu miejscowy GKS wyprzedził warszawiaków w ligowej tabeli.

Te dwa spotkania pokazały, że nie taka Legia straszna jak ją pisali po zwycięstwie nad Wisłą Kraków czy perfekcyjnym meczu z Lechią Gdańsk. Ale słabsza forma warszawskiej drużyny pod koniec rundy ma miejsce nie po raz pierwszy. W ostatnich siedmiu kolejkach poprzedniego sezonu Legia nie wygrała aż w czterech z nich. Uległa wtedy na własnym boisku w meczu ligowym Lechowi Poznań - co nastąpiło pierwszy raz od prawie trzynastu lat. Z kolei sezon wcześniej w trzech ostatnich kolejkach stołeczna jedenastka wygrała tylko raz, a w ostatnim meczu tamtego sezonu Zagłębie Lubin wygrywając przy Łazienkowskiej przypieczętowało zdobycie Mistrzostwa Polski. Na "dobitkę" Legia (już w Pucharze Ekstraklasy) zremisowała 2:2 w Łęcznej z miejscowym Górnikiem, by w rewanżu polec u siebie 0:2 i fatalnie zakończyć sezon.

Niby to tylko statystyki, ale liczby nie kłamią. W tym sezonie po serii dobrych spotkań nadeszły dwie porażki. Jakie mogą być tego przyczyny? Raczej nie brak sił. - Legia ma najszerszą ławkę. Nawet nie można powiedzieć, że ławkę bo kto by nie wszedł na boisko, nie jest osłabieniem, a wzmocnieniem drużyny - to słowa Macieja Iwańskiego, które są zgodne ze stanem rzeczywistym. Gdyby więc Jan Urban widział braki kondycyjne u swoich zawodników, na pewno miałby ich kim zastąpić.

Problem nie leży zapewne również w kwestii psychiki. Trudno pomyśleć by piłkarze grający w Legii spalali się psychicznie przed meczami ligowymi. Może zabrakło odpowiedniego zaangażowania. Zarówno trener jaki i zawodnicy przed spotkaniami z teoretycznie słabszymi rywalami powtarzają, że wystarczy włożyć odpowiednio dużo zaangażowania, a umiejętności czysto piłkarskie przeważą. Z drugiej strony to tylko dwa spotkania, a kolejek ligowych do końca roku pozostało jeszcze cztery, a więc jest jeszcze gdzie odrobić stracone punkty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×