Rottweilery lepsze od Kociewskich Diabłów

W meczu 12. kolejki DBE drużyna gospodarzy - Polpharma przegrała z wyżej notowanym rywalem z Włocławka - Anwilem po bardzo wyrównanym pojedynku 71:73. Kluczowym momentem spotkania była ostatnia minuta, w której to goście pokazali swoją klase.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Przed meczem chyba nikt nie spodziewał się tak wyrównanego pojedynku. Mimo wszystko poziom tego spotkania pozostawiał wiele do życzenia. Raziła nieskuteczność obu ekip, do tego wiele niewymuszonych błędów w ataku.

Pierwsze minuty to zdecydowana przewaga gospodarzy. Podopieczni Adama Prabuckiego bardzo szybko wyszli na prowadzenie. Duża w tym zasługa rozgrywającego "Kociewskich Diabłów" w pierwszej akcji meczu wspaniale dograł on do Hernola Halla, a ten bez problemu zdobył punkty. Chwilę później najlepszy strzelec DBE znów asystował tym razem przy koszu Łukasza Majewskiego. W pewnym momencie pierwszej kwarty różnica wzrosła aż do 8 "oczek" - 13:5, 18:10. Goście jednak z każdą minutą się rozkręcali i odbrabiali straty. Nie byłoby to możliwe bez Gerroda Hendersona, który w łatwy sposób ogrywał dziś swoich rywali i raz po raz dziurawił kosz swoimi rzutami z półdystansu. W pierwszej odsłonie bardzo słabo spisywał się były gracz "Farmaceutów" - Patrick Okafor. Ostatecznie dzięki dobrej postawie 29-letniego Amerykanina gospodarze prowadzili po 10 minutach zaledwie 2 punktami. W drugiej partii obraz gry uległ zmianie. To zawodnicy Alesa Pipana przeważali na parkiecie. Koszykarze Polpharmy nie mieli pomysłu na rozegranie akcji, gdyż obrona Anwilu spisywała się bardzo dobrze. Sprawiło to, że to ekipa z Włocławka wyszła na prowadzenie, które w pewnym momencie wynosiło 5 punktów - 21:26. Wtedy jednak bardzo szybko odpowiedzieli gospodarze. Najpierw punkty zdobył Łukasz Majewski, a następnie ten sam zawodnik dogrywał do Halla. Końcówka pierwszej połowy była bardzo wyrównana, ale zwycięsko z niej wyszedł zespół gości, który na przerwę schodził z 3 "oczkami" przewagi - 33:36.


Podobnie jak w II kwarcie tak i w III lepiej spisywali się podopieczni Alesa Pipana. Początkowo jednak to gospodarze wyszli na małe 1 punktowe prowadzenie - 39:38. Koszykarze drużyny przyjezdnej bardzo szybko się otrząsneli i wyszli ponownie na prowadzenie. Świetnie spisywał sięAlex Dunn, który w tej części meczu zdobył 4 punkty i przechwycił 1 piłkę. Znów przypomniał o sobie Henderson, który przez pewien czas odpoczywał. Fatalne spotkanie rozgrywał rzucający obrońca Anwilu - Andrzej Pluta. Zawodnik ten grał nieskutecznie, a do tego bardzo szybko łapał faule. Podobnie jak w poprzednich odsłonach w końcówce różnice punktowe się zmniejszyły i na 10 minut przed końcem pojedynku goście prowadzili 52:48. Wiele wskazywało na to, iż zwycięzca został już wyłoniony, ale jak się później okazało stwierdzenie to było bardzo mylne. Od samego początku ostatniej partii gospodarze ruszyli do ataku. Już po 40 sekundach gry po rzucie Kamila Zakrzewskiego za 3 punkty Polpharma przegrywała zaledwie 1 "oczkiem". Później było jeszcze lepiej. W połowie tej odsłony "Kociewskie Diabły" prowadziły z Anwilem aż 61:54. Nie mała w tym zasługa Briana Lubecka, który przypomniał o sobie rzutami z dystansu. Jednak im było bliżej końca tym bardziej w szeregach gospodarzy robiło się coraz to bardziej nerwowo. Zawodnicy grali coraz mniej skutecznie do tego brakowało pomysłu na rozegranie akcji. Świetnie za to spisywali się goście. Prym po raz kolejny wiódł Henderson, a pomagała mu dwójka podkoszowych Patrick Okafor oraz Żeljko Zagorac. Gospodarze się nie poddawali i złapali "drugi oddech", w porywach którego doprowadzili do stanu 69:64. Od tamtego momentu podopieczni Adama Prabuckiego nie istnieli już na parkiecie. W niespełna minutę koszykarze Polpharmy stracili aż 7 punktów, nie zdobywając żadnego, w efekcie czego zdobywcy Superpucharu Polski znów wyszli na prowadzenie, którego jak się później okazało nie oddali już do końca. Ostatnie punkty w tym meczu zdobył na 0,4 sekundy przed końcową syreną Paweł Leończyk.

Przed spotkanie niezwykle ciekawie zapowiadał się pojedynek Donalda Copelanda z Gerrodem Hendersonem, jednak w "praniu" wyszło to całkiem inaczej. Rozgrywający Polpharmy mimo rzucenia, aż 20 punktów nie spisywał się najlepiej. Na dodatek aż 12 "oczek" zdobył dzięki 100% skuteczności rzutów osobistych. Rewelacyjnie grał natomiast Gerrod Henderson, który w najważniejszych momentach pociągnął zespół do lepszej gry. Swoje "pięć minut" miał Hernol Hall, który w przeciągu 4 minut zdobył 9 z 11 punktów SKS'u. W miarę upływu czasu gracz ten spisywał się coraz słabiej.


Polpharma Starogard Gdański - Anwil Włocławek

71:73

Kwarty:
(19:17, 14:19, 15:16, 23:21)

Polpharma: Hernol Hall 21, Donald Copeland 20, Brian Lubeck 11, Łukasz Majewski 5, Paweł Leończyk 4, Chet Stachitas 4, Kamil Zakrzewski 4, Antonio Kellogg 2, Dawid Witos 0.

Anwil: Gerrod Henderson 23, Patrick Okafor 10, Alex Dunn 8, Zelijko Zagorac 8, Alan Daniels 7, Łukasz Koszarek 5, Marek Piechowicz 5, Andrzej Pluta 3, Bartłomiej Wołoszyn 2, Wiktor Grudziński 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×