Bezdyskusyjne zwycięstwo Znicza (relacja)

Każda seria kiedyś się kończy. Po dziewięciu meczach bez porażki, Tur Turek przegrał w Pruszkowie z miejscowym Zniczem. – Tylu błędów indywidualnych i zespołowych nie zrobiliśmy we wszystkich wcześniejszych meczach od kiedy jestem trenerem Tura – mówił po spotkaniu szkoleniowiec gości, Przemysław Cecherz.

Andrzej Walczak
Andrzej Walczak

Mimo chłodnego listopadowego wieczoru, stadion Znicza w Pruszkowie po raz kolejny wypełnił się w komplecie. Przed meczem minutą ciszy kibice uczcili pamięć zmarłego przed kilkoma dniami Stanisława Stefana Paszczyka, byłego prezesa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Paszczyk urodził się i wychowywał właśnie w Pruszkowie.

W pierwszych pięciu minutach meczu inicjatywa należała do gości. Najpierw do groźnego podania z głębi pola nie doszedł najskuteczniejszy strzelec Tura, Łukasz Cichos, kilka chwil później Paweł Olszewski z rzutu wolnego posłał niebezpieczną piłkę w pole karne.

To podziałało na niemrawych wcześniej piłkarzy Znicza mobilizująco. W 8. minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie. Bartosz Osoliński z wolnego zacentrował w pole karne Tura, Sebastian Madera wybił co prawda piłkę na środek boiska, ale do bezpańskiej futbolówki dopadł Dawid Florian i dośrodkował ją na głowę Tomasza Feliksiaka. Strzał o kilka centymetrów minął słupek bramki Sławomira Janickiego.

Na bramkę kibice nie musieli czekać jednak długo. W 24. minucie po błędzie prawego obrońcy, Bartosza Grabowskiego piłkę przejął Feliksiak, zagrał wzdłuż bramki do niepilnowanego Adriana Paluchowskiego, a ten z 5 metrów strzelił swoją 10. bramkę w sezonie. – Nie od dziś wiadomo, że prawa strona obrony to nasz mankament. W tej strefie boiska popełniamy zbyt dużo błędy – skomentował po meczu trener Cecherz.

Goście jeszcze nie zdążyli otrząsnąć się po stracie bramki, a już siedem minut później przegrywali 0:2. Piłkę z rzutu rożnego zagrał Emmanuel Ekwueme, ta minęła wszystkich zawodników w polu karnym i doszła do zamykającego akcję Mikołaja Rybaczuka, który mocnym strzałem z 7 metrów pokonał bezradnego Janickiego. - Po tym trafieniu spotkanie praktycznie się skończyło - skwitował trener Znicza, Dariusz Kubicki.

Po zmianie stron goście, głównie za sprawą aktywnego tego dnia Olszewskiego, próbowali odwrócić losy meczu. Olszewski strzelał, bądź dogrywał do kolegów. Bramkarz Znicza, Adrian Bieniek ani razu nie znalazł się jednak w poważnych opałach. Uspokojeni bezpiecznym prowadzeniem miejscowi nie forsowali tempa, starali się grać długo i spokojnie. W 82. minucie Paluchowski chciał ogrzać zziębniętą pruszkowską publiczność. Jego strzał z przewrotki nie sprawił jednak najmniejszych problemów bramkarzowi Tura.

Do końcowego gwizdka sędziego wynik nie uległ już zmianie. Dzięki sobotniej wygranej oraz porażce Floty Świnoujście z Dolcanem, Znicz awansował na 5. miejsce w tabeli, Tur spadł o jedną pozycję niżej i jest 9.

Znicz Pruszków - Tur Turek 2:0 (2:0)
1:0 - Paluchowski 24'
2:0 - Mikołaj Rybaczuk 31'

Składy:

Znicz Pruszków: Bieniek - Aleksa, Kokosiński, Kowalski, Januszewski, Florian (79' Rybaczuk Maciej), Osoliński, Ekwueme, Rybaczuk Mikołaj (84' Kaczmarek), Paluchowski (89' Wocial), Feliksiak.

Tur Turek: Janicki - Grabowski (46' Różycki), Madera, Kiczyński, Olszewski, Hyży, Derbich, Cichos (73' Witczak), Adamski (46' Bieniek), Pruchnik, Imeh.

Żółte kartki: Mikołaj Rybaczuk (Znicz) oraz Różycki, Witczak, Madera, Pruchnik (Tur).

Sędzia: Robert Kubas (Rzeszów).

Widzów: 2000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×