Nie lubię skakać w Kuusamo - rozmowa z Adamem Małyszem

Tuż przed wyjazdem na ostatnie treningi na śniegu kadra naszych skoczków narciarskich pojawiła się na krótko w Warszawie. Na spotkanie z dziennikarzami, prezes PZN, Apoloniusz Tajner przyprowadził cały sztab szkoleniowy i ośmiu kadrowiczów. Ubrani w nowe stroje sygnowane przez samego Adama Małysza i zaprojektowane przez firmę 4FSport Performance, prezentowali się znakomicie. Oczywiście najbardziej oblegany był mistrz z Wisły, z który ze stoickim spokojem udzielił kilkunastu wywiadów. W tym także portalowi SportoweFakty.pl.

Wojciech Potocki
Wojciech Potocki

Wojciech Potocki: Panie Adamie, możemy porozmawiać?

Adam Małysz: Co? Nie, nie będę odpowiadał, dziś ja będę zadawał pytania.

(Pomyślałem wtedy - trudno, spróbuję porozmawiać z trenerem. Małysz jednak nie byłby sobą, gdyby nie żartował. Po chwili rozchmurzony odpowiadał obszernie na tysiące pytań - przyp. red.)

Za chwilę wyjedziecie na ostatnie zgrupowanie na śniegu, a już 28 listopada pierwszy start w Pucharze Świata, w fińskim Kuusamo. Jak pan ocenia tegoroczne przygotowania? Latem, na igelicie nie było najlepiej.

- To jednak o niczym nie świadczy. Wcześniej, na przykład w ubiegłym roku, na igelicie skakaliśmy rewelacyjnie. Wygrywał Kamil Stoch, ja też byłem w bardzo dobrej formie, a potem na śniegu wyglądało to fatalnie. Teraz nie skakałem wspaniale, ale już z ostatnich startów byłem zadowolony. W Libercu pierwszy skok był doskonały, w drugim zrobiłem mały błąd, lecz w sumie jestem usatysfakcjonowany. Jak będzie na śniegu, dopiero się okaże.

Na igelicie nieźle pokazali się pana koledzy. Może to pierwszy krok do tego, byśmy mieli dobry zespół. Ciągle tylko Małysz i Małysz…

- Ja też liczę na dobre wyniki młodszych chłopaków. Kontuzję leczył Kamil Stoch, ale Marcin Bachleda, Piotrek Żyła, czy Łukasz Rutkowski powinni być widoczni. Zresztą Kamil po kontuzji też wraca do formy. Każdy z nich na pewno chce jak najlepiej, ale musimy trochę poczekać. Myślę, że do Turnieju Czterech Skoczni wszystko powinno się wyjaśnić.

Pierwsze zawody odbędą się tradycyjnie w fińskim Kuusamo. Czy już tam okaże się kto w tym roku będzie w czołówce?

- Nie sądzę. Ja osobiście tej skoczni nie lubię. Tam jest za duża loteria, Prawie nigdy nie ma równych warunków atmosferycznych, a często karty rozdaje po prostu wiatr. Do Turnieju Czterech Skoczni mogą zdarzać się niespodzianki, a czołówka ukształtuje się, moim zdaniem, właśnie w Austrii i Niemczech.

A pan? Ubiegły sezon był bardzo nieudany. Od lata pracuje pan z nowym sztabem szkoleniowym. Wróci dawny Małysz? Ten sprzed dwóch, trzech lat?

- Mam taką nadzieję. Czuję się naprawdę dobrze, a współpraca z Łukaszem Kruczkiem i całym sztabem układa się niezwykle korzystnie.

Znacie się z Kruczkiem i Mateją jeszcze ze skoczni. Jak wygląda wasza współpraca teraz? Liczą się z pana zdaniem?

- Łukasz sam był skoczkiem i wie, że warto czasami wziąć pod uwagę zdanie zawodnika. Bardzo często dyskutujemy, o tym co trzeba poprawić i w jaki sposób. Zawsze dochodzimy do porozumienia. Jego spostrzeżenia są bardzo inspirujące, zresztą znalazł wspólny język także z innymi zawodnikami. Teraz każdy może przyjść i otwarcie porozmawiać. Wcześniej, gdy trenerami byli Heinz Kuttin, czy Hannu Lepistoe wyglądało to różnie. Ja dawałem sobie radę, bo mówię po niemiecku, ale inni unikali rozmów, by się przypadkiem nie ośmieszyć. Po prostu zawodziła komunikacja. Teraz nie ma z tym żadnych problemów, a Łukasz jest bardzo otwarty na sugestie, nie tylko moje.

A nie próbuje w pana skokach czegoś zmienić? Poprawić?

- Jak każdy trener, ma uwagi, ale jeśli tylko pojawia się jakiś problem to dyskutujemy i dochodzimy do wspólnych wniosków. Jedno jest ważne - Łukasz nie chce na sił zmieniać moich nawyków. Ja już jestem za stary na zmiany (śmiech). I nawet jeśli robię jakieś błędy w locie, czy na rozbiegu, to nie warto wszystkiego rujnować, by je eliminować. Czasami te błędy trzeba po prostu zaakceptować, bo przecież popełniałem je nawet wtedy gdy wygrywałem. Na szczęście Łukasz to rozumie. Co jeszcze? Kruczek wprowadził wiele zmian w treningu, a najważniejsze jest to, że nie ma teraz długich zagranicznych zgrupowań. Trenujemy więcej w kraju i do tego bliżej domu. Jedna grupa w Zakopanem, druga w Wiśle i Szczyrku. Spotykamy się wspólnie na konsultacjach i to jak się okazuje wystarcza. Nowością były także treningi, na małej 30 metrowej skoczni. Ćwiczą na niej dzieciaki, ale łatwo tu poprawić technikę. Jednym słowem

Znowu współpracuje pan z profesorem Jerzym Żołądziem. To chyba też dobrze wróży?

- Też tak myślę i bardzo się cieszę z jego powrotu. Profesor częściej kontaktuje się z trenerem i z nim wszystko ustala. Ja jednak też dzwonię do niego i zdaję relację z mojej pracy. W tym roku trochę przesunęliśmy akcenty. Hannu Lepisto większą wagę przykładał do treningu kondycyjnego. Teraz, tak jak dawniej, ważniejsza jest świeżość i power w nogach. (śmiech)

W ubiegłym roku narzekał pan na zmęczenie i brak motywacji. Po minie widać, że to wszystko minęło.

- Nie miałem zbyt długich wakacji, bo tylko tydzień odpoczywałem z rodziną w Chorwacji, ale bardziej niż fizycznie, byłem zmęczony psychicznie. Nie lubię tego całego zgiełku wokół mnie. Teraz trochę się wyciszyłem, więcej czasu spędzam w domu. Na zdrowie nie narzekam, więc jeszcze trochę poskaczę. Obiecałem sobie i trenerom, że wystąpię na olimpiadzie w Vancouver.

Zakończył karierę Jane Ahonen, teraz pan jest najstarszy w tym całym towarzystwie.

- Aż tak źle nie jest. Starszy, i to o kilka lat, jest Noriaki Kasai, a ja mam jeszcze coś do udowodnienia młodym skoczkom.

Pana najlepsi koledzy już zawiesili narty "na kołku". Teraz pan jest wzorem dla wielu skoczków na świecie. Jak to jest na zawodach? Podchodzą i pytają mistrza o rady?

- Młodzi? Raczej nie. Chyba się boją (śmiech). Jedynie Gregor Schlierenzauer potrafi pogadać. Może dlatego, że razem startujemy w teamie Red Bull? A poza tym to bardzo sympatyczny chłopak. Lepszy kontakt mam z tymi trochę starszymi, takimi jak Simon Amman, Andreas Kuttel, a nawet Tomas Morgernstern. Ostatnio dostałem nawet od Andreasa SMS. Pytał co słychać, jak idą przygotowania i umówił się na pierwszy start w Kuusamo. Napisał, że ma nadzieję, iż obaj będziemy walczyć w tym sezonie o najwyższy stopień podium.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×