Czterech trenerów w ciągu roku

Częste zmiany trenerów, to ostatnio wizytówka KGHM Zagłębia Lubin. W ponad rok aż czterech różnych szkoleniowców mieli piłkarze Miedziowych. - Nie wiem czy ma to dla nas znaczenie. My mamy jasno cel określony - awans do Ekstraklasy - mówił kilka dni temu serwisowi SportoweFakty.pl Dawid Plizga.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Era Michniewicza

Czesław Michniewicz mógł pochwalić się tym, że przez rok czasu prowadził Zagłębie Lubin. Zastępował Edwarda Klejdinsta, który na stołku szkoleniowca Zagłębia wytrzymał ledwie kilka miesięcy. Został zwolniony po… wygranym meczu z GKS-em Bełchatów. Wówczas te dwa kluby walczyły o mistrzostwo, lecz Miedziowi mieli już wówczas za trenera Czesława Michniewicza. Ten wprowadził zupełnie nową jakość do drużyny. Po małomównym i cichym trenerze miał nieco ułatwione zadanie. Od razu tchnął w zespołu ducha zwycięzcy. Dodatkowo debiut miał jak marzenie. W Kielcach pokonał faworyzowaną Koronę 2:1 i tak rozpoczęła się droga po mistrzostwo Polski. Wszystko układało się jak w najlepszym filmie. Do czasu. Po zdobyciu mistrzostwa zaczęły w drużynie dziać się złe rzeczy, a po odpadnięciu z kwalifikacji do Ligi Mistrzów już nie było tak „różowo”. Na ławkę powędrował m.in. Wojciech Łobodziński, a wściekły na Michniewicza był Maciej Iwański. Wygrali piłkarze, Robert Pietryszyn [ówczesny prezes Zagłębia - przyp.red.] podpisał dokument zwolnienia Michniewicza.

Z asystenta na trenera

Rozpoczęło się szukanie nowego szkoleniowca. W prasie pojawiały się różne propozycje. Jedna z plotek głosiła, że do Lubina zawita Dan Petrescu, który bardzo dobrze zna się z dyrektorem sportowym Miedziowym Jakubem Jaroszem. Ostatecznie nowym trenerem został Rafał Ulatowski. Tej nominacji nie spodziewał się nikt, a i sam Ulatowski nie raz podkreślał, że było mu ciężko przejąć drużynę po Michniewiczu. Miał dylemat, ponieważ przez wiele lat był asystentem zwolnionego właśnie Michniewicza. - Pierwszy tydzień był najgorszy. Pomogła mi drużyna, która wspierała mnie i swoją grą pokazywała, że jestem tutaj potrzebny - wspominał wiele razy pierwsze tygodnie pracy Rafał Ulatowski. Drużyna pod jego wodzą zaczęła ponownie grać na miarę swoich możliwości. Dodatkowo Zagłębiu świetnie szło w Pucharze Polski. Miedziowi odpadli z rozgrywek dopiero w półfinale, kiedy po dramatycznym meczu lepszym zespołem okazała się Legia Warszawa. Zagłębiu udało się zająć piąte miejsce w lidze - co, po nienajlepszym początku, zostało uznane za dobry wynik. Po mistrzostwach świata przyszedł jednak czas na zmiany w reprezentacji Polski. Jednym z kandydatów na asystenta Leo Beenhakkera był właśnie Ulatowski. Holender wybrał trenera Zagłębia, który musiał zrezygnować z pracy w Lubinie. - To była ciężka decyzja. Żal zostawiać mi tej drużyny, ale ja tu kiedyś wrócę - rzekł na pożegnanie.

Namaszczony przez Ulatowskiego

Ulatowski nie zostawił za sobą spalonej ziemi, a dodatkowo zaproponował działaczom, by nowym trenerem został Dariusz Fornalak. Prezes Zagłębia Paweł Jeż przyjął propozycję Ulatowskiego i zatrudnił Fornalaka. - Trafiłem do jednego z najlepiej zorganizowanych klubów w Polsce. Musiałem odmówić GKS-owi Katowice, z którym byłem już praktycznie dogadany - mówił nowy szkoleniowiec Miedziowych. Jednak od początku kibice Zagłębia nie byli zachwyceni Dariuszem Fornalakiem. Od początku musiał zmagać się z presją, ponieważ Zagłębie miało zdecydowanie najmocniejszą kadrę w całej I lidze i każde potknięcie było traktowane jako ogromną niespodziankę. Jednak pierwsze tygodnie powoli przekonywały kibiców Zagłębia, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Kiedy przyszły pierwsze remisy czy porażki, wiara fanów w trenera Fornalaka spadła, a coraz częściej można było usłyszeć głosy o jego dymisji. Ta stała się faktem w połowie listopada. - Analiza postawa zespołu w całej rundzie jesiennej jednak jest negatywna - przyznał Paweł Jeż.

Czas na Jończyka

Wolna posada w Zagłębiu pozostawała ledwie kilkadziesiąt godzin. Bardzo szybko ogłoszono, że nowym szkoleniowcem jest Robert Jończyk. Działacze zdecydowali się pójść "tropem Ulatowskiego", ponieważ Jończyk ma wiele wspólnego właśnie z Ulatowskim. Obaj kojarzeni są z pracy z innymi trenerami. Jończyk był asystentem Wojciecha Stawowego, a asystent Leo Beenhakkera Michniewicza. Jończyk w poprzednim sezonie poprowadził w dziewięciu meczach Arkę Gdynia. Wygrał siedem spotkań, lecz gdy nie dostał licencji na prowadzenie zespołu, został zwolniony. Teraz w Zagłębiu ma pełen kredyt zaufania ze strony działaczy. Ma za sobą także kibiców, którzy popierają Jończyka, ma silną kadrowo drużynę i w dodatku wiosną będzie grał na nowym obiekcie - powinien on być dużym atutem Zagłębia. Czy wykorzysta te wszystkie atuty? Czas pokaże. Brak awansu może jednak skutkować tylko jednym - dymisją.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×