Zostałem kibicem i... nie żałuję!
autor: Grzymisław | 2017-02-21, 01:06 |
"(...) - mniej w tej chwili istotny fragment o regulaminie i samym meczu
Jeśli kiedyś ktoś zastanawiał się skąd jestem, skoro ani z Płocka, ani z Kielc, ani nie wiadomo skąd, to teraz już wiecie. Wiadomo, że kibicem zostaje się głównie z klucza geograficznego. Tak też się stało i ze mną. Oczywiście zawsze kibicowałem odbudowie klubu z Sośnicy. Po krachu w ubiegłej dekadzie szkolenie się trzymało, generacja minimalnie ode mnie młodsza zrobiła jakieś wyniki w juniorskich rozgrywkach, toteż wiadomo było, że kiedyś wyjście z najniższej ligi nastąpi. Trwało to stanowczo za długo, lecz w końcu się udało. Także zdarzyło mi się wspomnieć niegdyś, że byłem na jakimś meczu jakiejś lokalnej drużyny, gdzie nikt nie wie, że ten mądrala z Dejimą w awatarze to ja. Stałem się kibicem bardziej w ostatnich miesiącach. Cały czas mówiłem sobie, że to liga amatorska, że tu wszystko jest możliwe i NIE OBOWIĄZUJE zasada, że każdą grę da się obronić wynikiem, a żadna gra nie tłumaczy złego wyniku. Zakładałem, by być otwartym, co będzie to będzie do przyjęcia, a nigdy nie wolno tracić wiary i optymizmu. Długo powstrzymywałem się przed mieszaniem w "nieswoje sprawy". Mawia się, że człowiek uczy się całe życie. Wiem o tym, że to prawda. Uczę się tego bycia kibicem dość szybko. Mimo bardzo rozczarowującego początku w I lidze wszystko idzie w klubie ku lepszemu. Jednak przed meczem dzisiejszym stres udzielił się trochę i mnie. To pierwszy raz. Pewnie za bardzo związałem się jako kibic z drużyną, choć osobistych relacji nie ma żadnych.
Dziękuję jeszcze raz za dziś drużynie, trenerowi, prezesowi, kibicom, którzy licznie i głośno wspierali swój zespół. Ci, co wybrali ogrzewanie swoich czterech liter przed telewizorem, mają czego żałować. Ligę Mistrzów można oglądać na hali na tablecie, lub po powrocie obejrzeć z odtworzenia. Lokalnej drużyny nikt nie pokaże. Wolne miejsca jeszcze były, a Sośnica to naprawdę super drużyna dla kibica chcącego wrażeń, a nie pewnych zwycięstw.
Kończąc tą swoją długą spowiedź apeluję do Ciebie czytelniku. Jeśli twierdzisz, że interesujesz się piłką ręczną, to nie ograniczaj się do stycznia i ew. grudnia, no może jeszcze ligowych play-offów. Przychodź na mecze swojej drużyny. Gdy termin pokrywa się z jakimś obiektywnie ciekawszym wydarzeniem, to weź smartfona/tablet i tam oglądaj. Nawet jeśli nie pomożesz inaczej, to większa widownia zawsze w jakiś sposób może pomóc nie tylko zawodnikom/-czkom, ale nawet oficjelom w znalezieniu drobnych sponsorów. Jeśli zażądają 5, czy 10zł za wstęp, to ścierp to jakoś. Zawsze na jakichś imprezach kupa ludzi pali. Niszczycie sobie i innym zdrowie i jeszcze tracicie na tym pieniądze. Paczka papierosów mniej na tydzień i już będzie na wstęp :) "
W każdym mieście z zespołem grającym w jakiejkolwiek lidze piłki ręcznej może jakiś niedzielny kibic handballu, a może ktoś preferujący oglądanie rozgrywek najwyższego poziomu na ekranie, to przeczyta i zgodzi się choć trochę ze mną, człowiekiem, który dyscypliną interesuje się od 10 lat, natomiast kibicem był co najwyżej reprezentacji. Stałem się tym bardziej zaangażowanym kibicem jakiejś drużyny ostatnio i chociaż powoduje to, że muszę w niektóre weekendy po nocach oglądać skróty, opisy, statystyki spotkań z najwyższego poziomu, to nie żałuję.
PS. Nie wymagaj wyników, szybkiej poprawy od swojej lokalnej drużyny, jeśli nie gra na zbyt wysokim poziomie rozgrywek. Równocześnie nie trać nigdy wiary, optymizmu i się nimi dziel, bo na niższych poziomach przy odpowiedniej motywacji można pokonać prawie każdego, wśród profesjonalistów potrzeba zawsze czegoś więcej.
ostatnia odpowiedź: 18 marca 2017 [1 komentarz tej dyskusji]
ostatnia odpowiedź: 18 marca 2017 [2 komentarze tej dyskusji]
ostatnia odpowiedź: 25 lutego 2017 [1 komentarz tej dyskusji]