Mariusz Gnyla: Lubię rywalizację

Do końca lutego, a co za tym idzie do końca okienka transferowego pozostał już tylko tydzień. Beniaminek z Łowicza wciąż jednak poszukuje piłkarzy na pozycje lewego obrońcy i środkowego napastnika.

Mateusz Lis
Mateusz Lis

Ostatnio w Łowiczu występowała trójka testowanych piłkarzy. Cała trójka spisała się dobrze i zagra w jeszcze jednym meczu sparingowym. Najkorzystniej w meczach sparingowych wypadła dwójka obrońców: Czech Josif Petrik, który bardzo dobrze radzi sobie na lewej stronie oraz Przemysław Cichoń, który równie dobrze jak w obronie radzi sobie w pomocy. Poza tą dwójką w Łowiczu grał jeszcze niewysoki napastnik, Mariusz Gnyla.

Jak powiedział Bogdan Pisz, szkoleniowiec biało-zielonych, Mariusz Gnyla nie ma raczej szans na grę w podstawowej jedenastce Ptaków, ale nie skreśla tego piłkarza i da mu jeszcze szansę. Piłkarz ten swoją szansę wykorzystał. W dotychczasowych trzech meczach sparingowych, w jakich zagrał, zdobył jedną bramkę i to z teoretycznie najtrudniejszym rywalem, ŁKS-em Łódź.

Gnyla zaznacza, że do Łowicza przyjechał po to, żeby podpisać kontrakt i będzie starał się o to z całych sił. - Po to tu przyjechałem żeby zagrać w drugiej lidze i pomóc Pelikanowi w utrzymaniu się - odpowiada krótko Gnyla. Wiele wyjaśni się w sobotę kiedy to biało-zieloni zagrają w Łowiczu z liderem III ligi, drużyną OKS 1945 Olsztyn. - Jeszcze ostatni sparing jest do zagrania w sobotę. Sądzę, że jest możliwe, że wtedy podpiszę kontrakt. O tym zdecyduje oczywiście trener - opisuje całą sytuację napastnik.

Łowiczanie zajmują ostatnie miejsce w lidze jednak Mariusz Gnyla nie uważa, że to stawia Pelikan na straconej pozycji: - Po to zespół jest tworzony żeby walczył o utrzymanie się, bo jakieś szanse zawsze są.

W meczach sparingowych drużyna nie gra ze zbyt wymagającymi rywalami. Głównie są to drużyny III i IV-ligowe. - Myślę, że to jest po to żeby poćwiczyć grę w ofensywie. Łatwiej jest tworzyć akcje, a możliwość taką się ma grając z trochę słabszym rywalem - uzasadnia Gnyla.

W Łowiczu potrzebny jest napastnik. Ostatnia pojawiła się informacja, że do klubu może przejść Sasha Bogunović, jednak Pelikana nie stać ani na zakup, ani na wypożyczenie Serba. Do kadry wraca, najlepszy w zeszłym sezonie strzelec drużyny, Radosław Kowalczyk. - Rywalizacja zawsze musi być. To jest potrzebne żeby zawodnik się rozwijał. Jeżeli będzie jeden napastnik to nie będzie on miał motywacji do tego żeby ciężej trenować i wciąż się rozwijać. Poza tym lubię rywalizować, bo to daje mi szansę na podniesienie swoich umiejętności. Jak uda mi się podpisać kontrakt z klubem to chciałbym grać, tak jak lubię, w ataku - zapowiada Mariusz Gnyla, który ostatnio występował w lidze austriackiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×