Boruc nie musi obawiać się o miejsce w bramce

Artur Boruc jesieni 2008 roku nie będzie najlepiej wspominał. W lidze szkockiej popełnia błędy, został zawieszony na dwa mecze przez Leo Beenhakkera, kary nałożyli na niego także trener Celticu oraz szkocka federacja. Mimo tego nie musi obawiać się, że straci miejsce w bramce - pisze Gazeta Wyborcza.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

Ostatni błąd Artur Boruc popełnił w miniony weekend, gdy przepuścił strzał Colina Nisha z 40 metrów, a Celtic przegrał 0:2 z Hibernian. Mimo tego polski zawodnik nie musi obawiać się, że straci miejsce w pierwszym składzie. - Borucowi nie grozi zesłanie na ławkę. Jego status w klubie jest niepodważalny - powiedział dla Gazety Wyborczej dziennikarz "Daily Express" Gary Keown. - Po pierwsze dlatego, że Strachan to były zawodnik i wie, jak to jest. Rozumie, że Boruc przechodzi w życiu trudny okres, ale wierzy, że z niego wyjdzie. To on wynalazł Boruca, tłukąc się po fatalnych polskich drogach, co za każdym razem podkreśla. Poza tym wierzy w lojalność między trenerem i piłkarzem. Uważa, że Polak oddał wielkie zasługi klubowi i jemu osobiście, więc należy przeczekać jego życiowy zakręt.

Drugi powód to brak wartościowego zmiennika. Celtic ma dwóch innych bramkarzy - Marka Browna oraz Scotta Foxa, ale żaden z nich nie jest nawet w połowie tak dobry, jak Boruc. Dlatego Gordon Strachan chce w najbliższym czasie ściągnąć wartościowego zawodnika, aby deptał po piętach polskiemu bramkarzowi i mobilizował go do większego wysiłku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×