Męczarnie lidera (relacja)

Już od trzynastu spotkań pogromcy nie mogą znaleźć szczypiorniści Vive Kielce. W piątek, w ramach 15. kolejki ekstraklasy podopieczni Bogdana Wenty pokonali przed własną publicznością szczypiornistów Azotów Puławy 29:27.

Mateusz Kołodziej
Mateusz Kołodziej

Zespół z Puław "podpadł" kieleckim kibicom po tym, jak w ubiegłą środę wysłał do Kielc na pucharowe spotkanie z Vive grających w drugiej lidze juniorów. Tym razem dziewiąta drużyna ligowej tabeli postąpiła bardziej profesjonalnie i przyjechała do Kielc w najsilniejszym składzie.

Owacyjnie przywitany przez kieleckich kibiców został wypożyczony z Vive do Azotów Wojciech Zydroń, który w ekipie ze stolicy Świętokrzyskiego spędził długie 11 lat - Mam nadzieję, że zagramy dobry mecz i stworzymy razem z Vive dobre widowisko - mówił przed spotkaniem popularny "Zyga". Rzeczywiście, widowisko było, ale raczej tego gorszego typu, z prostymi błędami i licznymi rzutami z nieprzygotowanych pozycji na czele.

Pierwsza część pierwszej odsłony była nadspodziewanie wyrównana. W dziewiątej minucie, po trafieniu Remigiusza Lasonia to goście prowadzili 4:3. Od tego momentu, kielczanie, mimo że grą nie zachwycali, systematycznie powiększali przewagę. Duża w tym zasługa bramkarza gospodarzy Marka Kubiszewskiego, który w pierwszej części gry obronił dziesięć rzutów przeciwnika (w tym jeden rzut karny). W 22. minucie po trafieniu Duńczyka Henrika Knudsena Vive prowadziło już 12:7 .Ostatecznie pierwszą połowę gospodarze wygrali aż 17:9. Warto dodać, że kielczanie przystąpili do tego spotkania osłabieni brakiem lekko kontuzjowanych Pawła Piwki i Piotra Grabarczyka.

Kiedy na początku drugiej połowy kielczanie rzucili dwie bramki z rzędu (Stankiewicz i Kuchczyński) i było już 19:9, wydawało się, że jedyną niewiadomą piątkowego wieczoru będą rozmiary zwycięstwa lidera ekstraklasy. Od tego momentu goście "wrzucili" jednak drugi bieg. Azoty raz po raz dziurawili słabą kielecką defensywę. Szczególnie we znaki gospodarzom dawał się wychowanek Vive Paweł Sieczka. Kieleckiej obronie nie pomagał też zastępujący w drugiej połowie w bramce Kubiszewskiego Kazimierz Kotliński, który wpuścił kilka prostych rzutów. Dla odmiany, znakomite zawody w bramce Azotów rozgrywał Krzysztof Lipka (m. in. dwa obronione rzuty karne).

Wraz z biegiem czasu, goście zmniejszali wypracowaną przez Vive w pierwszej połowie przewagę. W 54. minucie, po kolejnym trafieniu Wojciecha Zydronia wynosiła ona już zaledwie dwie bramki (24:26). W końcówce górę wzięła jednak rutyna kieleckich graczy. Szczypiorniści Vive nie pozwolili odebrać sobie ciężko wypracowanego zwycięstwa i zwyciężyli już po raz trzynasty z rzędu.

KS Vive Kielce - KS Azoty Puławy 29:27 (17:10)

Vive:
Kubiszewski, Kotliński - Knudsen 6, Podsiadło 5, Kuczczyński 5, Rosiński 4, Zaremba 3, Chodara 2, Konitz 2, Stankiewicz 1, Żółtak 1, Krieger, Sadowski, Jachlewski.
Trener: Bogdan Wenta.

Azoty: Wyszomirski, Lipka - P. Sieczka 7, Zydroń 6, Lasoń 5, Kurowski 3, Szyba 2, Afanasjew 2, Płaczkowski 1, Pomiankiewicz 1, Kuś, Buchwald, Mazur, Witkowski.
Trener: Piotr Dropek.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×