NBA: Celtowie triumfują bez Garnetta, epizod Gortata

Paul Pierce znów udowodnił, że ubiegło sezonowa nagroda MVP nie była dziełem przypadku. Kapitan Celtów zdobył 36 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst a obrońcy tytułu zwyciężyli po raz 11. z rzędu. Tym razem wyższość drużyny z Massachusetts musiały uznać Leśne Wilki, choć dzięki świetnej grze Ala Jeffersona końcowy wynik prezentuje się dość wyrównanie. Tymczasem do składu Orlando Magic powrócił Marcin Gortat, lecz w wygranym meczu z Toronto Raptors zagrał zaledwie minutę.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Tak smutnych min sympatycy Detroit Pistons nie mieli już od 8 lat. Ich pupile przegrali czwarty mecz z rzędu we własnej hali (po raz pierwszy od 2001 roku) i wcale nie jest pewne, czy w bieżącym sezonie uzyskają awans do rozgrywek play off. W niedzielny wieczór Tłoki potykały się z Cleveland Cavaliers i jeszcze w końcowych fragmentach trzeciej odsłony miały powody do radości. Wówczas po trafieniu najlepszego wśród gospodarzy Allena Iversona gospodarze wyszli na prowadzenie 66:58. To wyraźnie podrażniło wicemistrzów NBA z 2007 roku, którzy rozpoczęli ostatnią kwartę od serii 15:2. Co ciekawe, w czasie dominacji Cavs na ławce rezerwowych przebywał LeBron James, autor 33 punktów. - W tym sezonie sytuacja jest zgoła inna, ponieważ mamy zawodników którzy kontrolują sytuację zarówno w ofensywie jak i defensywie. Nie było jeszcze takiej sytuacji żebym czuł presję nie wchodząc na boisko z ławki - powiedział "King James", który otrzymał solidne wsparcie od Maurice Williamsa oraz Zydrunasa Ilgauskasa. - To ważne zwycięstwo w budynku, gdzie zawsze mieliśmy dużo problemów - dodał po meczu Mike Brown, szkoleniowiec gości.

Zdobywanie dużej ilości punktów jest dla Paula Pierce’a czymś nadzwyczaj normalnym. Kapitan Celtów przez wiele lat był jedynym zagrożeniem dla rywali i notował wiele spotkań z ponad 30 oczkami na koncie. Od czasu przyjścia do zespołu Kevina Garnetta i Ray’a Allena statystyki Pierce’a nie wyglądają już tak okazale, co nie oznacza że "The Truth" jest słabszym graczem. Udowodnił to w spotkaniu przeciwko Minnesocie Timberwolves, zapisując na swoje konto 36 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Gospodarze mieli utrudnione zadanie ponieważ musieli radzić sobie bez Garnetta, który z grypą leżał w łóżku. Pierwsze dwie kwarty przebiegały pod wyraźne dyktando mistrzów NBA, którzy wypracowali sobie 18-punktowe prowadzenie. Po przerwie nie było już tak łatwo, głównie za sprawą Ala Jeffersona. Były gracz Boston Celtics po raz kolejny potwierdził swoją wyśmienitą dyspozycję w obecnym sezonie, zdobywając 34 punkty i 11 zbiórek. Leśne Wilki zbliżyły się nawet na 5 punktów, lecz ostatecznie to Celtowie wygrali po raz 11. z rzędu. - Brak jednego wysokiej gracza, który operuje w strefie podkoszowej i blokuje rzuty miał być dla nas ułatwieniem. Myślę jednak, że nawet bez Kevina Garnetta to świetny zespół, szczególnie w defensywie - powiedział Jefferson.

Po przesiedzeniu całego spotkania na ławce rezerwowych, Marcin Gortat znów pojawił się na parkiecie. Niestety nasz rodak jedynie minutę spędził w grze podczas pojedynku z Toronto Raptors. W tym czasie zebrał piłkę w obronie i nie upilnował Andrei Bargnaniego, który minął Polaka i wykonał efektowny wsad. 25-letni łodzianin nie pojawił się już na boisku do samego końca, mimo że Magicy w końcówce osiągnęli ponad 20-punktową przewagę. Trener Stan Van Gundy wolał nawet postawić na Briana Cooka, który bardzo rzadko w obecnym sezonie grał więcej od Marcina. Pierwszym zmiennikiem Dwighta Howarda był więc Tony Battie. 32-letni podkoszowy zagrał 18 minut, lecz nic wielkiego nie pokazał. Samo spotkanie także do ciekawych nie należało. Orlando objęło prowadzenie już w pierwszych minutach a świetną partię rozgrywał Jameer Nelson, autor 18 punktów, 10 asyst i 8 zbiórek. Wspominany już Howard jak zawsze dominował w strefie podkoszowej, aplikując rywalom 29 punktów i 14 zbiórek. Koszykarze z Florydy legitymują się najlepszym bilansem w meczach wyjazdowych - 18-6.

Toronto Raptors - Orlando Magic 90:113
(J. Calderon 16, J. Graham 14 (12 zb), A. Bargnani 12 - D. Howard 29 (14 zb), M. Pietrus 22, J. Nelson 18 (10 as))

Boston Celtics - Minnesota Timberwolves 109:101
(P. Pierce 36, R. Allen 22, T. Allen 14 - A. Jefferson 34 (11 zb), R. Foye 21, R. Gomes 17)

Detroit Pistons - Cleveland Cavaliers 80:90
(A. Iverson 22, R. Hamilton 16, T. Prince 11 - L. James 33, M. Williams 22, Z. Ilgauskas 13)

Sacramento Kings - Oklahoma City Thunder 122:118 po dogrywce
(K. Martin 37, J. Salmons 19 (10 zb), F. Garcia 17 - R. Westbrook 34, K. Durant 33, J. Green 28 (13 zb))

Tabele:

EASTERN CONFERENCE

ATLANTIC DIVISION

1. Boston 40 9 .816
2. Philadelphia 23 23 .500
3. NY Knicks 21 25 .457
4. New Jersey 21 27 .438
5. Toronto 19 30 .388

CENTRAL DIVISION
1. Cleveland 37 9 .804
2. Detroit 25 21 .543
3. Milwaukee 24 27 .471
4. Chicago 21 27 .438
5. Indiana 19 29 .396

SOUTHEAST DIVISION
1. Orlando 36 10 .783
2. Atlanta 27 20 .574
3. Miami 25 21 .543
4. Charlotte 19 28 .404
5. Washington 10 37 .213

WESTERN CONFERENCE

NORTHWEST DIVISION

1. Denver 31 16 .660
2. Portland 29 17 .630
3. Utah 26 22 .542
4. Minnesota 16 30 .348
5. Oklahoma City 11 37 .229

PACIFIC DIVISION
1. LA Lakers 37 9 .804
2. Phoenix 25 20 .556
3. Golden State 15 33 .313
4. Sacramento 11 38 .224
5. LA Clippers 10 37 .213

SOUTHWEST DIVISION
1. San Antonio 32 14 .696
2. New Orleans 28 16 .636
3. Houston 29 19 .604
4. Dallas 27 19 .587
5. Memphis 11 35 .239

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×