Kogo potrzeba w Śląsku Wrocław?

Wrocławianie to tegoroczny beniaminek najwyższej klasy rozgrywkowej. W lidze podopieczni Ryszarda Tarasiewicza radzą sobie znakomicie i przed przerwą zimową plasowali się na szóstym miejscu w tabeli. Aby myśleć o poprawie tej lokaty wrocławianie muszą sprowadzić nowych klasowych zawodników, a o takich na razie nie słychać.

Artur Długosz
Artur Długosz

Problem z obsadą bramki

Klub ze stolicy Dolnego Śląska największy problem ma z obsadą pozycji bramkarza. Wrocławianie nie mają golkipera, który należałby do czołówki ligi. Wielokrotnie pojedynki potrafi przecież wygrywać bramkarz, we Wrocławiu tak nie jest. W tym sezonie ostatnią zaporę dla rywali przed zdobyciem gola stanowi albo Jacek Banaszyński albo Wojciech Kaczmarek. Obaj bramkarze dobre mecze przeplatali ze słabszymi, dlatego raz jeden, raz drugi dostawał szansę. Trzecim graczem, który mógł występować na tej pozycji był Andrzej Olszewski. Ten jednak stwarzał więcej zagrożenia niż pożytku dla swojej drużyny, dlatego ostatnio rozwiązano z nim umowę. Ryszard Tarasiewicz podkreślał, że priorytetem jest pozyskanie dobrego golkipera. Do tej pory to się nie udało. Do Śląska przymierzany był między innymi Emilian Dolha oraz bramkarz z ligi greckiej. Obydwa transfery spaliły jednak na panewce. Włodarze Śląska mają jeszcze czas na pozyskanie wartościowego golkipera. Pozostaje jednak pytanie czy w końcu im się to uda?

Młoda obrona

Formacja obronna należy do jednej z najlepszych w Śląsku. Nie bez przyczyny jest fakt, że do kadry Leo Beenhakkera powoływani są gracze Śląska - Antoni Łukasiewicz, Piotr Celeban i Mariusz Pawelec. To zawodnicy z podstawowej jedenastki, którzy na pewno mają wysokie umiejętności. - Dla mnie Celeban zasługuje na szansę sprawdzenia w kadrze Polski - mówił jeszcze w trakcie trwania rozgrywek Tarasiewicz. Postawę tego gracza dostrzegł opiekun kadry narodowej. Co prawda nie był to mecz o stawkę, ale każde powołanie się liczy. Przez praktycznie cały styczeń we Wrocławiu trwał serial pod tytułem: "Czy do Śląska trafi Jarosław Fojut". Gracz angielskiego Boltonu podobnież był mocno zainteresowany przenosinami do stolicy Dolnego Śląska. Wystarczyło tylko, żeby dogadały się ze sobą obydwa kluby. Gdy to już nastąpiło jak grom z jasnego nieba na kibiców runęło oświadczenia prezesa Śląska: - Nie doszliśmy do porozumienia z piłkarzem w sprawie długości obowiązywania jego kontraktu z naszym klubem. Jarosław Fojut zaczął dodatkowo stawiać coraz większe oczekiwania finansowe, na które nie mogliśmy już przystać - oznajmij Piotr Waśniewski. Pozyskanie Fojuta byłoby na pewno bardzo dobrym rozwiązaniem. Śląsk miałby jedną z najmłodszych linii defensywnych w naszym kraju, a dodatkowo graliby w niej piłkarze bardzo renomowani. Poza wyżej wymienioną trójką w obwodzie pozostawaliby przecież jeszcze Tadesz Socha i właśnie Fojut. Większość trenerów w ekstraklasie zapewne zazdrościłaby Tarasiewiczowi możliwości pracy z takimi zawodnikami. Teraz nie ma co już jednak gdybać. Z zespołem Młodej Ekstraklasy trenuje Petr Pokorny więc w dalszym ciągu Śląsk poszukuje obrońcy. Kim teraz zainteresują się we Wrocławiu? Patrząc na politykę transferową Śląską będzie to zapewne młody i perspektywiczny zawodnik.

Braterskie skrzydła?

W linii pomocy Śląska Wrocław brylował Sebastian Mila. Gdy ten gracz przychodził do Wrocławia wielu kibiców zastanawiało się, czy to dobry ruch. Sam Mila udowodnił jednak wszystkim niedowiarkom swoją wartość będąc bezsprzecznie jednym z najlepszych piłkarzy w całej lidze. - To moja najlepsza runda w karierze. Nigdy się tak dobrze nie czułem, nie zdobyłem tylu bramek - mówił blondwłosy pomocnik. Mila dzielił i rządził w środku pola. Do pomocy miał Sebastiana Dudka czy Krzysztofa Ulatowskiego. Współpraca pomiędzy tymi zawodnikami bardzo dobrze się układała. Najgroźniejszą jednak bronią Śląska w walce z rywalami była fenomenalna postawa bocznych pomocników. Rajdy skrzydłami Janusza Gancarczyka i Krzysztofa Ostrowskiego do dziś zapewne są sennym koszmarem kilku ligowych obrońców. Od razu tymi piłkarzami zainteresowało się wiele klubów. Janusz Gancarczyk postanowił pozostać we Wrocławiu, ale Krzysztof Ostrowski miał na ten temat inne zdanie. Po zakończeniu obecnego sezonu "Ostremu" kończy się kontrakt w Śląsku. Zawodnik wykorzystał tą okazję i podpisał już umowę Legią Warszawa, która w życie wejdzie od nowego sezonu. Gdy dowiedział się o tym Ryszard Tarasiewicz to od razu zapowiedział, że Ostrowski w obecnych rozgrywkach w barwach ekipy ze stadionu przy Oporowskiej już nie zagra. Tak więc ten zawodnik może trenować z zespołem Młodej Ekstraklasy, ale na występ w meczu nie ma co liczyć.

Krzysztofa Ostrowskiego na skrzydle zastąpić ma brat Janusza Gancarczyka - Marek. Czy będzie się on prezentował tak dobrze jak jego poprzednik? Tego dowiemy się już podczas trwania rundy wiosennej. Będzie on jednak na pewno pod dużą presją. Ostatnie spotkania przed przerwą zimową w wykonaniu Ostrowskiego były naprawdę bardzo dobre, a jego rajdy i bramki na długo pozostaną w pamięci kibiców.

Do Śląska ściągnięto już młodego Pawła Kowala oraz Patryka Klofika, który w Śląsku już grał. Czy są to jednak transfery, które mogą zagwarantować walkę o najwyższe cele?

Co z atakiem?

Siłą Śląska było to, że bramki zdobywało wielu zawodników. Gracze formacji ofensywnej byli więc w pewien sposób usprawiedliwieni. W ataku Śląska gwiazdą miał być Vuk Sotirović. Ten jednak szybko złapał kontuzję i rundę miał praktycznie z głowy. Na pewno we Wrocławiu tego żałują, bo widać, że Serb potencjał w sobie ma i może być jeszcze sporym zagrożeniem dla rywali. Pod jego nieobecność z dobrej strony pokazał się jeszcze Tomasz Szewczuk, który został najskuteczniejszym graczem Śląska. Szewczuk to taki typowy lis pola karnego. W kadrze zespołu z Wrocławia jest jeszcze Przemysław Łudziński, który jesienią był bez formy. Jeżeli jednak ten zawodnik dobrze przepracuje okres przygotowawczy, to może w końcu zacznie jeszcze trafiać do bramki rywali. Nie można także zapominać o młodych Pawle Kowalu i liderze klasyfikacji strzelców Młodej Ekstraklasy Kamilu Bilińskim. Do nich należy przyszłość.

Z głośnych transferów (na razie?) nic nie wyszło

We Wrocławiu wiosną nie zobaczymy Jarosława Fojuta, nie zanosi się, by w bramce stanął ktoś inny niż Olszewski czy Wojciech Kaczmarek. Z głośnych transferów na razie nic nie wyszło, a odejście Krzysztofa Ostrowskiego może zespół jedynie osłabić. Tacy piłkarze jak Paweł Kowal czy Patryk Klofik, z całym szacunkiem dla nich, kibiców w Polsce nie rzucają jednak na kolana. Śląsk na rynku transferowym nie jest może aż tak aktywny, ale już przygotowane transfery dotyczyły znanych i przede wszystkim uznanych zawodników. Nic jednak z nich nie wyszło, a rozmowy zakończyły się fiaskiem. Nie tego zapewne oczekiwali kibice. Czasu do wznowienia jest jeszcze trochę. Być może, jeżeli udziałowcem Śląska zostanie Zygmunt Solorz - Żak klub z Wrocławia przystąpi do prawdziwej ofensywy transferowej. To wszystko jak na razie kwestia przypuszczeń i domysłów. Jedno jest pewne - Śląsk potrzebuje klasowego obrońcy i bramkarza. Wrocławianom nie zaszkodzi także sprowadzenie pomocnika czy napastnika. Poprzez wzgląd na trenera Ryszarda Tarasiewicza fani szóstego obecnie zespołu ekstraklasy mogą być spokojni. Kto jak kto, ale Tarasiewicz ma wizję stworzenia we Wrocławiu naprawdę dobrej drużyny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×