Pasmo przegranych nie zostało zakończone - relacja ze spotkania Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel

Bez swoich trzech kluczowych zawodników przyszło się zmierzyć Treflowi Gdańsk z Jastrzębskim Węglem. Wojciech Serafin co prawda wyszedł na parkiet, jednak wystąpił tylko w epizodycznych momentach spotkania. Łukasz Kadziewicz wciąż zmaga się z kontuzją kręgosłupa, a Marco Samardzić zachorował na grypę, która uniemożliwiła mu występ w sobotnim meczu.

Błażej Ziemann
Błażej Ziemann

Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel 1:3 (28:30, 25:22, 14:25, 17:25)

Trefl Gdańsk: Winnik, Szulik, Zanuto, Bednaruk, Kocik, Stancelewski, Skori (libero) oraz Kruk, Serafin, Świrydowicz, Suski

Jastrzębie: Nowik, Freriks, Prygiel, Samica, Hardy, Jurkiewicz, Pęcherz (libero) oraz Łomacz, Yudin

MVP: Benjamin Hardy

Kluczowym elementem, w tym spotkaniu był zdecydowanie blok. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla postawili niesamowitą ilość ścian nie do przejścia dla graczy Trefla Gdańsk. - Goście dzisiaj zagrali niesamowicie blokiem, czy to na skrzydle, czy na środku mieliśmy wrażenie, że stoi mur nie do przebicia - powiedział po spotkaniu Jarosław Stancelewski.

Najlepszym zawodnikiem w sobotnim meczu był Benjamin Hardy, który zakończył niezliczoną liczbę ataków. W meczu z Treflem Gdańsk, był jednym z niewielu zawodników, którzy praktycznie nie popełnili żadnego błędu. Taki zawodnik, na pewno przydałby się trenerowi Jerzemu Strumiłło, który z braku swoich kluczowych zawodników, obarczył tą rolą Krzysztofa Kocika. Kocik przez dwa pierwsze sety zagrał naprawdę bardzo dobrze, jednak w kolejnych partiach był już niewidoczny, gdyż nie wytrzymał tego spotkania pod względem przygotowania motorycznego. – Moim zawodnikom aktualnie brakuje dobrego przygotowania fizycznego, to był też jeden z czynników, które sprawiły, że przegraliśmy to spotkanie – powiedział trener Trefla Gdańsk, Jerzy Strumiłło.

Początek pierwszego seta nie wskazywał na tak wyrównaną i emocjonującą końcówkę. Obie ekipy rozpoczęły seta bardzo ostrożnie. Obaj rozgrywający zagrywali bardzo dokładnie do swoich partnerów, jednak Jakub Bednaruk był w zdecydowanie trudniejszej sytuacji, gdyż mógł wybierać tylko pomiędzy Kocikiem a Winnikiem. Od początku spotkania oszczędzany w ataku był Bruno Zanuto. Przy stanie 20:17 dla Jastrzębskiego Węgla, trener Trefla wprowadził na boisko Waldemara Świrydowicza. Ta zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę. – Okazało się, że tacy zawodnicy jak Kocik i Waldek Świrydowicz potrafią grać w siatkówkę – zauważył Jerzy Strumiłło. Roberto Santilli był zaskoczony tak dobrą grą gdańszczan. Przy pierwszej piłce setowej, kibice będąc zdumieni, że ich zespół tak fantastycznie zaczął grać, aż wstali i oczekiwali na pomyślne zakończenie seta. Jednak doświadczenie i rutyna zawodników z południa, sprawiła, że ostatecznie to oni wychodzą zwycięsko, wygrywając 30:28.

Druga partia rozpoczęła się od mocnych wymian z obu stron. Po jednej stronie siatki szalał Kocik, a po drugiej Benjamin Hardy. Na pochwałę zasługuje rozgrywający Trefla Gdańsk Jakub Bednaruk, gdyż słabe przyjęcie jego partnerów spowodowało, że musiał biegać po całym parkiecie, jednak nie popełniał błędów w rozegraniu. Przy stanie po 10, w polu serwisowym stanął Świrydowicz, który inteligentną zagrywką zmusił rywali do błędów, dzięki czemu zdobył trzy punkty. Trener Roberto Santilli widząc bezradność u swoich podstawowych zawodników, wprowadził młodego Grzegorza Łomacza oraz Yudina. Gospodarze dążyli krok do kroku do swojego celu, osiągając już pięciopunktową przewagę, wydawało się, że już nic strasznego wydarzyć się nie może. Jednak opadający już z sił Kocik został zatrzymany dwukrotnie na bloku. Trefl Gdańsk stracił swoją całą przewagę, ale tym razem szczęście było po ich stronie i po kolejnych błędach przyjezdnych, gdańszczanie wygrywają seta 25:22. - Cieszę się, że wygraliśmy ten trudny mecz. Trefl postawił dziś ciężkie warunki przez dwa pierwsze sety, jednak ostatecznie to myśmy zakończyli to spotkanie po naszej myśli - powiedział trener Santilli.

Dwa kolejne sety były bardzo podobne w przebiegu. Jastrzębski Węgiel znokautował swoich rywali. Znakomicie zaczął grać Benjamin Hardy, który został obdarzony niesamowitym zaufaniem od kolegów. Z kolei opadający z sił Trefl Gdańsk prezentował się coraz gorzej. Kolejne błędy w przyjęciu i nadziewanie się na bloki rywali spowodowały, że gospodarze przegrali kolejne partie do 14 i 17. Licznie zebrana publiczność, mogłaby stwierdzić, że sędziowie podejmowali decyzje na niekorzyść gospodarzy. - Faktycznie, kiedy w trzecim secie było 13:11 dla Jastrzębskiego Węgla, ta niepomyślna decyzja głównego sędziego wpłynęła negatywnie na morale mojej drużyny. To właśnie charakteryzuje słabe drużyny. Z kolei nie widać, tego u Jastrzębian, którzy trzymają żelazna dyscyplinę podczas przebiegu całego spotkania i takie sytuacje nie wpływają na dekoncentrację zespołu. Oni myślą o każdej kolejnej piłce - chwalił po spotkaniu postawę Jastrzębskiego Węgla, trener Jerzy Strumiłło.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×