Moja choroba nazywa się...
autor: Grek Zorba | 2012-01-15, 16:55 |
Miałem możliwość kibicowania polskim skoczkom jeszcze przed erą Adama. Pamiętam, trochę przez mgłę, konkursy "4 skoczni", gdzie startował skoczek o nazwisku Papierz (przez "rz" z tego co pamiętam). Jego wielkim osiągnięciem było przeskoczenie buli. Pamiętam Matti Nykanena, Jensa Weissfloga czy Jana Bokloeva, który wprowadził styl "V" na skoczniach (chociaż musiał przez to początkowo trochę pocierpieć przez niższe noty).
Tyle lat czekałem na sukcesy polskich skoczków, że gdy będąc na szkolnym obozie dziennikarskim w czasach liceum (lata '90) dziennikarz jednej z gazet, który dojechał na nasz obóz do Wisły, podsunął nam temat do napisania to patrzeliśmy na niego jak na niedźwiedzia na Krupówkach. Jest taki skoczek. Adam Małysz się nazywa. Zróbcie o nim materiał - powiedział pan redaktor.
Był to rok 1995 (wiosna). O Adamie w Wiśle nikt nie słyszał (chodzi o mieszkańców). Wiem to, bo z dyktafonem przeszliśmy niemal całą Wisłę (nie rzekę oczywiście). I nikt go nie znał. W klubie porozmawialiśmy z kilkoma działaczami i trenerami (niestety nazwisk nie pamiętam). Adama niestety nie było w domu, bo przebywał na zgrupowaniu. A szkoda.
Co więcej, przez wiele lat jeżdżąc na kolonie letnie i zimowe do Wisły mieszkałem w domu wczasowym "Allegro", który znajduje się niedaleko domu rodzinnego Adama Małysza. Ciekawe czy z Adasiem mijałem się kiedyś będąc na stoku na sankach, albo nartkach? Nie jest to wykluczone.
Wystarczy wspomnień, czas na konkrety. Od pamiętnego Nowego Roku 2001, czyli dochodzenia do siebie po skokach Adam Małysza w świecie sportu nadszedł nowy czas. Czas Adama. I przez sukcesy, skoki Adama i jego miejsca w tabeli mogę wspominać wiele życiowych wydarzeń.
I może dlatego, gdy Adama już na skoczni nie ma, czuję pustkę. I nie tylko ja. Wydaje mi się, że musi minąć trochę czasu nim nie będziemy podświadomie porównywali Kamila Stocha z Adamem Małyszem. I może wtedy sukcesy Stocha będą bardziej cieszyły. Chociaż może ten niedzielny sukces raduje bardziej niż te z początku sezonu. Czyżby "choroba" powoli mijała?
Jeszcze jedno. Kilka dni temu przeczytałem wywiad z Wojciechem Fortuną, który zasugerował zmianę trenera polskich skoczków. Tak więc nie tylko mnie się wydaje, że poza Kamilem Stochem pozostali nasi reprezentanci zrobili krok w tył. A i sam Kamil podobno mógłby być lepszy. Może naszą kadrą powinien zająć się ktoś taki jak Mika Kojonkoski. A może za trenerkę powinien się zabrać sam Adam Małysz? Co o tym sądzicie?
Zaloguj się aby dodać komentarz lub
Komentarze dodawać mogą tylko użytkownicy zalogowani. Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się. Zajmie to pół minuty.