MŚ w Libercu: Wolfgang Loitzl ze złotym medalem!

Maciej Mikołajczyk 21 Lutego 2009, 17:57

I seria

Zawody skokiem na 86 metr rozpoczął Maciej Kot. Polak niestety nie cieszył się długo z prowadzenia, gdyż dalej lądowali między innymi rewelacyjny 15-letni Vladimir Zografski z Bułgarii (87m), czy Ukrainiec Oleksander Lazarovich (91,5m).

Chwilę później na rozbiegu pojawił się Łukasz Rutkowski. Drugi z naszych reprezentantów uzyskał 91,5m. Następnie na belce usiadł reprezentant gospodarzy - Lukas Hlava. Czech osiągnął wspaniałą odległość - 96,5m, co wyraźnie ucieszyło dość licznie zgromadzonych pod obiektem kibiców. Daleko poszybował również Stefan Hula. Zawodnik klubu Sokoła Szczyrk skoczył 94,5m, co pozwoliło mu na zajmowanie drugiej pozycji.

Potem zgodnie z oczekiwaniami swoją dobrą formę potwierdził najstarszy uczestnik zmagań - Takanobu Okabe. Zwycięzca kwalifikacji skoczył 98m i wydawało się, że Japończyk dość długo utrzymywał się będzie na pozycji lidera. Było jednak zupełnie odwrotnie. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się bowiem Kamil Stoch. Mieszkaniec Zębu uzyskał aż 99,5m i dzięki wspaniałej odległości i wysokim notom za styl plasował się na pierwszej pozycji.

Naszemu rodakowi nie byli w stanie zagrozić ani Tom Hilde, ani Noriaki Kasai ani też Adam Małysz. Orzeł z Wisły lądował na 96m, czym zapewnił sobie awans do finałowej serii.

Polskiego zawodnika na prowadzeniu zmienił dopiero brązowy medalista Mistrzostw Świata Juniorów z Strbskiego Plesa - Ville Larinto. Młody Fin jako pierwszy pokonał granicę 100m (101m). Jeszcze dalej lądował Anders Jacobsen (102m), ale zdecydowanie najlepiej wypadł inny z przedstawicieli Kraju Tysiąca Jezior - Harri Olli, który osiągnął aż 104,5m.

II seria: Do finałowej serii awansowało trzech naszych rodaków. Jako pierwszy pojawił się Stefan Hula (89,5m), co było gorszym rezultatem od Rosjanina Denisa Korniłowa i wróżyło prędzej spadkiem niż poprawieniem lokaty Polaka. Na kolejną bardzo dobrą odległość trzeba było trochę poczekać. Passę nieco słabszych wyników przerwał inny z podopiecznych Wolfganga Steierta - Dimitry Vassiliew (98,5m). Niestety wyjątku nie zrobił Małysz. Niezwykle skromny, lecz utytułowany skoczek lądował zaledwie na 89,5m. Chwilę później na pozycję lidera ku radości publiczności wyszedł Roman Koudelka, Czech poszybował aż na 97m. Po krótkiej przerwie technicznej jeszcze dalej poleciał Andreas Kuettel (99m). Była to jednak cisza przed burzą w porównaniu do tego, co pokazał Kamil Stoch. Młody Polak uzyskał aż 100,5m i długo utrzymywał się na prowadzeniu. O sporym pechu może mówić Thomas Morgenstern. Mistrz olimpijski z Turynu osiągnął aż 101,5m, ale nieszczęśliwie upadł przy lądowaniu i musiał odłożyć marzenia o medalu do następnych zawodów. Podopiecznego Łukasza Kruczka wyprzedził dopiero lider Pucharu Świata - Gregor Schlierenzauer (99m). Utalentowany skoczek austriacki świetnie poradził sobie z presją, czego nie można powiedzieć o Andersie Jacobsonie i Harrim Ollim. Norweg i Fin zepsuli swoje próby i spadli do drugiej dziesiątki. Fanów nie rozczarował za to Wolfgang Loitzl. Zwycięzca tegorocznej edycji Turnieju Czterech Skoczni dzięki 99m sięgnął po swój kolejny wielki sukces i to on wywalczył złoty medal Mistrzostw Świata! Srebro przypadło wspomnianemu Schlierenzauerowi, a brąz Simonowi Ammannowi. Rewelacyjnie spisał się Stoch, który swój występ zakończył na znakomitym czwartym miejscu. W rywalizacji na Jested nie zabrakło zatem emocji i niespodzianek. Warto zwrócić uwagę również, że do konkursu nie zakwalifikował się rewelacyjny na treningach Francuz Emmanuel Chedal.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)