Wygrana Northuga na koniec mistrzostw świata - Norweg królem nart

Petter Northug zwycięstwem na królewskim dystansie 50 kilometrów stylem dowolnym potwierdził, że był najlepszym biegaczem na mistrzostwach świata w Libercu. Norweski narciarz jako jedyny wywalczył trzy złote medale i udowodnił, że nieprzypadkowo właśnie w nim w jego ojczyźnie pokłada się największe nadzieje. W narciarskim maratonie Northug wyprzedził na finiszu Maksyma Wylegżanina i Tobiasa Angerera, którzy zdobyli odpowiednio srebro i brąz.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

Dystans 50 kilometrów zgodnie z tradycją zawsze jest rozgrywany w ostatnim dniu mistrzostw świata, niejako na deser, jako konkurencja niezwykle prestiżowa, a zarazem o wyjątkowym stopniu trudności. Przez lata zawodnicy rywalizowali startując na trasę co trzydzieści sekund, jednak począwszy od mistrzostw rozegranych w Oberstdorfie w 2005 roku narciarski maraton odbywa się metodą ze startu wspólnego. Nie inaczej było więc w Libercu i zgodnie z przypuszczeniami przez znaczną część dystansu na czele znajdowała się bardzo liczna grupa zawodników – jeszcze na sześć, siedem kilometrów przed metą w rozciągniętej czołówce biegło ponad dwudziestu pięciu biegaczy i jasnym stało się, że o wszystkim zadecyduje finisz. W samej końcówce wyższe tempo narzucać zaczęli najpierw Pietro Piller Cottrer, a następnie Petter Northug i stopniowo prowadząca grupa zmniejszała się o kolejnych biegaczy.

Decydujący moment dla losów biegu nastąpił na kilometr przed metą, gdyż w tym samym miejscu co dzień wcześniej Justyna Kowalczyk na atak zdecydował się Northug, którego tempo wytrzymali jedynie Maksym Wylegżanin, Tobias Angerer, Giorgio Di Centa oraz Siergiej Dolidowicz. Wymienieni zawodnicy w szalonym tempie, jak gdyby mieli za sobą nie pięćdziesiąt, a pięć kilometrów, wpadli na stadion i już wówczas w ciemno można było założyć, że triumfator może być tylko jeden. Petter Northug, bo o nim mowa, w swoim stylu rozpoczął niezwykle mocny finisz i choć rywale próbowali jeszcze go wyprzedzić, nie mieli na to szans. Norweg przeciął linię mety jako pierwszy i wywalczył tym samym swój trzeci złoty medal na mistrzostwach świata w Libercu zostając zarazem najbardziej utytułowanym biegaczem całych zawodów – prócz maratonu wygrał też wcześniej bieg łączony oraz wraz z kolegami z reprezentacji sztafetę. Zgodnie z narciarską tradycją Northug otrzymał też nieoficjalny tytuł króla nart przyznawany od lat triumfatorowi najdłuższego dystansu.

23-letni Norweg zasłynął kilka lat temu, gdy seryjnie wygrywał wszystkie biegi na mistrzostwach świata juniorów. W ojczyźnie momentalnie okrzyknięto go następcą legendarnego Bjoerna Daehlie i choć obecne biegi narciarskie różnią się nieco od tych z lat startów najbardziej utytułowanego zawodnika wszech czasów, trudno się dziwić takiemu porównaniu. Northug jeszcze wcześniej niż Daehlie zdobył pierwsze złote medale na mistrzostwach seniorów i obecnie ma już ich na koncie cztery. Za metą maratonu w Libercu padł półprzytomny na metę, co również jednoznacznie kojarzyć się może z wielkim poprzednikiem młodego Norwega, który w identyczny sposób długo dochodził do siebie na mecie tego samego dystansu na igrzyskach w Nagano. W Norwegii Northuga kochają więc wszyscy i po tegorocznych mistrzostwach świata liczba jego fanów tym bardziej zwiększy się.

O ile wygraną Northuga trudno uznać za niespodziankę, o tyle dość zaskakujące są pozostałe nazwiska w najlepszej trójce. Maksym Wylegżanin to solidny rosyjski biegacz, jednak nigdy nie wyróżnił się niczym specjalnym, a w bieżącym sezonie w klasyfikacji łącznej Pucharu Świata plasuje się dopiero na czterdziestym drugim miejscu. Mimo to w Libercu w maratonie od początku biegł bardzo aktywnie, na czołowych pozycjach, a w końcówce udowodnił, że zachował wystarczająco dużo sił, aby zdobyć medal. Z kolei Angerer to dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli w sezonach 2005/2006 i 2006/2007, jednak od tego czasu nie należy do ścisłej czołówki i choć zawsze bywa groźny, nie był zaliczany do grona głównych faworytów. Tempa w samej końcówce nie wytrzymał weteran Siergiej Dolidowicz. Doświadczony zawodnik z Białorusi debiutował na wielkiej imprezie czternaście lat temu na igrzyskach w Lillehammer w 1994 roku i przez całą karierę z najlepszej strony prezentował się właśnie na najdłuższych dystansach wygrywając nawet raz bieg na 30 kilometrów w Kuopio, więc można było spodziewać się, że również tym razem w maratonie spisze się dobrze.

Na starcie zabrakło Polaków – nasi reprezentanci Janusz Krężelok i Maciej Kreczmer już wcześniej zrezygnowali ze zmierzenia się z dystansem 50 kilometrów.

Wyniki biegu na 50 kilometrów stylem dowolnym:

M Zawodniczka Kraj Czas
1 Petter Northug Norwegia 1:59,38,1
2 Maksym Wylegżanin Rosja +0,7
3 Tobias Angerer Niemcy +2,0
4 Giorgio Di Centa Włochy +4,0
5 Siergiej Dolidowicz Białoruś +5,6
6 Rene Sommerfeldt Niemcy +7,5
7 Martin Koukal Czechy +8,1
8 Teemu Kattilakoski Finlandia +8,4
9 Vincent Vittoz Francja +9,1
10 Aivar Rehemaa Estonia +9,2



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×