Anders Soedergren królem Holmenkollen

Najsłynniejszy bieg w Pucharze Świata na dystansie 50 kilometrów stylem dowolnym w Oslo po raz drugi w karierze padł łupem Andersa Soedergrena. Szwedzki narciarz nie dał rywalom żadnych szans i zwyciężył z ogromną przewagą. Na podium stanęli też Lukas Bauer i sprawca największej niespodzianki zawodów Remo Fischer.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

Narciarski maraton w stolicy Norwegii cieszy się olbrzymim prestiżem - po raz pierwszy na dystansie 50 kilometrów biegano tam już w 1902 roku! Licznie zgromadzeni widzowie rozmieszczeni niemal na całej trasie, nierzadko w dawnych strojach norweskich, również w tym roku stworzyli niepowtarzalną atmosferę i żywiołowo dopingowali wszystkich uczestników. Podobnie jak podczas przedpołudniowych zawodów pań, tak i w trakcie rywalizacji mężczyzn problem dla wielu uczestników stanowił rozmoczony śnieg, jeszcze bardziej utrudniający bieg na selektywnej trasie.

W tych warunkach najmniejszych szans nie dał rywalom Anders Soedergren. Blisko 31-letni Szwed, specjalista od stylu łyżwowego, wygrywał już w Holmenkollen dwa lata temu, jednak wówczas nie był to triumf aż tak przekonywujący: tym razem dziesiąty na mecie Tobias Angerer był wolniejszy od zwycięzcy o ponad sześć minut, a w zajęciu trzydziestego miejsca dającego jeden punkt Pucharu Świata nie przeszkodziła strata blisko jedenastu minut! Liczby te dobitnie pokazują, jak wspaniale pobiegł Soedergren. Szwed najlepszy czas miał już po kilku kilometrach, a następnie powiększał bez przerwy swoją przewagę, która na mecie urosła do ponad dwóch i pół minuty nad drugim Lukasem Bauerem.

Czeski narciarz, zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, od początku plasował się w czołówce, jednak przez znaczną część dystansu był trzeci. Udany finisz pozwolił mu na awans na drugi stopień podium. Wyjątkowo mała różnica jak na tak długi bieg rozstrzygnęła kwestię trzeciego miejsca, gdyż Remo Fischer pokonał Vincenta Vittoza zaledwie o 0,2 sekundy. Postawa Szwajcara była zresztą sporym zaskoczeniem, gdyż zawodnik ten nigdy dotąd nie stał na podium zawodów o Puchar Świata, a ledwie dwukrotnie mieścił się w czołowej dziesiątce. Nic więc dziwnego, że długo fetował swój wynik.

Po raz kolejny potwierdziła się też słuszność starej narciarskiej prawdy mówiącej, że w najdłuższym biegu najgorszy kryzys przychodzi na około osiem kilometrów przed metą. Właśnie wtedy mający przez znaczną część dystansu drugi czas Pietro Piller Cottrer zaczął słabnąć i na mecie musiał zadowolić się piątym miejscem. Dla Włocha nie jest to szczególnie dobry wynik, gdyż w przeszłości był już zwycięzcą w Holmenkollen.

Jednym z ważniejszych momentów sobotniego biegu było zakończenie kariery przez Kristena Skjeldala. Norweski weteran, blisko 41-letni już narciarz, przez wiele lat był filarem kadry swojego kraju, a w 1992 roku podczas igrzysk w Albertville wywalczył złoty medal w sztafecie. W wywiadzie udzielonym telewizji NRK tuż przed startem do swojego dwudziestego w karierze maratonu w Holmenkollen wybitny zawodnik zapowiedział, że właśnie dziś pożegna się z kibicami. Ostatni występ był bardzo udany - doświadczony narciarz zajął piętnaste miejsce.

Do zakończenia sezonu pozostały jeszcze zaplanowane na przyszły weekend biegi we włoskim Bormio.

Wyniki:
1.Anders Soedergren (Szwecja) - 2:11:44,7
2.Lukas Bauer (Czechy) +2:32,5
3.Remo Fischer (Szwajcaria) +3:02,0
4.Vincent Vittoz (Francja) +3:02,2
5.Pietro Piller Cottrer (Włochy) +3:36.5
6.Emmanuel Jonnier (Francja) +4:54,2
7.Martin Bajcicak (Słowacja) +5:41,1
8.Frode Andresen (Norwegia) +5:48,5
9.Johan Olsson (Szwecja) +6:01.3
10.Tobias Angerer (Niemcy) +6:18,1

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×