Co z finałem Remes Pucharu Polski?

Mimo iż nie odbyły się jeszcze półfinały, to więcej mówi się o finale Remes Pucharu Polski, który wzbudza sporo kontrowersji. Według obecnych ustaleń mecz, który wyłoni zwycięzcę tych rozgrywek ma zostać rozegrany 6 czerwca, czyli w dniu towarzyskiej potyczki reprezentacji Polski z RPA. Organizatorzy starają się jednak zrobić wszystko, aby przełożyć to spotkanie.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

6 czerwca to termin, który kompromituje całe te rozgrywki. Kiedyś Puchar Polski cieszył się olbrzymim prestiżem, ale przez takie decyzję PZPN niedługo będzie miał podobną renomę co Puchar Ekstraklasy. W dniu finału odbędzie się towarzyskie spotkanie reprezentacji Polski z RPA, co oznacza, że drużyny nie będą mogły zagrać w najsilniejszych składach. Być może jednak powołani do kadry zawodnicy, dołączą na zgrupowanie dopiero 7 czerwca. Dodatkowo Franciszek Smuda, trener Lecha Poznań, który może być jednym z finalistów, uważa, że w tym czasie zawodnicy powinni udać już się na urlopy.

PZPN wyznaczył organizatorom dwa terminy do wyboru. 20 maja (środa) lub właśnie 6 czerwca. Wybór padł na późniejszą datę, bowiem spotkanie w środku tygodnia nie przyciągnęłoby za dużo ludzi na trybuny. Poza tym 20 maja odbędzie się finał Pucharu UEFA. - Gdy pokazano nam wolne terminy, to już nie mieliśmy gdzie zmieścić finału. Wybraliśmy granie w weekend, ponieważ w środę nie przyjechałoby zbyt dużo kibiców, którzy potrzebowaliby dwóch dni urlopu, aby dotrzeć Chorzowa i wrócić do domu - tłumaczy Bartosz Remplewicz z firmy Remes.

Na dzień dzisiejszy finał odbędzie się 6 czerwca, ale organizatorzy nie tracą nadziei na zmianę terminu. - Słyszałem głosy, że może uda się przełożyć ostatnią ligową kolejkę na środę, a my w tym terminie zagramy finał Pucharu Polski - dodaje Remplewicz. Wiadomo jednak, że taka sytuacja jest raczej niemożliwa, bowiem Canal+ nie zgodzi się, aby rozstrzygać losy ekstraklasy w środku tygodnia. - Jest za dużo instytucji zajmujących się polską piłką. PZPN powinien próbować znaleźć jakiś kompromis - twierdzi prezes firmy Remes.

Wiadomo już, że finału nie poprowadzi Howard Webb. Nie zgodził się na to PZPN, choć firma Remes bardzo chciała sprowadzić sędziego, doskonale znanego w Polsce po ostatnich Mistrzostwach Europy. Pomysł ten i tak nie zostałby zrealizowany, gdyby termin finału nie uległ zmianie, bowiem wtedy Anglik z pewnością będzie prowadzić jakiś międzynarodowy pojedynek.

Jeśli jednak udało się przełożyć finał na 30 maja, nie będzie mógł on zostać rozegrany na Stadionie Śląskim. - To nie jest problem. Wtedy spotkanie odbyłoby się w Kielcach albo Bydgoszczy - zakończył Bartosz Remplewicz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×