W Widzewie nie lubią reprezentantów? / Skończyło się głaskanie po głowie

Telenoweli pod tytułem "Dlaczego reprezentanci Polski nie grają w łódzkim Widzewie?" ciąg dalszy. W ostatnich dniach za wszelką cenę staraliśmy się poznać kulisy ostatnich decyzji trenera Marka Zuba, który wiosną nie dał ani jednej szansy Łukaszowi Broziowi, a Piotr Kuklis w pierwszym składzie wybiegł tylko w jednym meczu.

Piotr Tomasik
Piotr Tomasik

- Dlaczego nie gra ten drugi? Po prostu mamy inną koncepcję gry, a na pozycji defensywnego pomocnika dobrze spisuje się Juszkiewicz. Czasami po prostu mija się z celem wystawianie dwóch zawodników o podobnych walorach - tłumaczy Sportowym Faktom Tomasz Muchiński, drugi trener Widzewa. - Niektórzy to chyba myślą, że w klubie piłkarze mogą dostać etat na grę od pierwszej minuty, ale wcale tak nie jest! Fakt, iż Leo Beenhakker ostatnio powoływał Piotrka do reprezentacji, wcale nie znaczy, że musi mieć on pewne miejsce w Widzewie. A Kuklis i tak w kwestiach kadry nie jest brany pod uwagę na dzień dzisiejszy, tylko najbliższe dwa-trzy lata. Ja tego zawodnika znam od kilku lat i wiem, na co go stać. Piotrek musi walczyć o pierwszy skład, bo nikt inny mu go nie zagwarantuje. Nawet dziennikarze, którzy ciągle domagają się jego powrotu. Proszę mi w takim razie powiedzieć, jakie mecze dla Widzewa wygrał ten zawodnik? - pyta retorycznie Muchiński.

Dlaczego więc Kuklis od samego początku zagrał tylko w jednym spotkaniu? - Z Lechem usiadł na ławce, bo we wtorek ma ważny mecz [Zagraniczne Gwiazdy OE - Reprezentacja Polski]. Kto wie, czy nie najważniejszy - w beznadziejny sposób usprawiedliwiał się po meczu z Lechem trener Zub. Jeden z miejscowych z dziennikarzy nie dał się nabrać i rzucił: - Nie kupuję tego. Szkoleniowiec Widzewa wzruszył ramionami i zaczął tłumaczyć, że "Kiki" nie pasuje do jego koncepcji. Co na to sam piłkarz? Mówi, że też nie wie, dlaczego nie gra i zapewne zdaje sobie sprawę, że jedno wypowiedziane słowo za dużo może zaważyć na jego przyszłości w łódzkim klubie.

Kolejną zagadkową kwestią jest to, że inny reprezentant Polski - Łukasz Broź - w 2008 roku nie spędził ani minuty na ligowych boiskach. Zawodnik, który porywał przecież kibiców Widzewa swoimi ofensywnymi rajdami, nagle przestał grać. Z naszych informacji wynika, że 22-latek nie przykłada się do zajęć treningowych. Co z nim dalej będzie? - Każdy ma szansę, nikomu nie zamykam drzwi do pierwszego składu - twierdzi trener Zub. - Łukasz musi dawać z siebie więcej, ciężko pracować. Wszyscy mówią, że Broź powinien grać, bo ostatnio pojawiał się w kadrze Beenhakkera. Tylko, problem w tym, że jakoś ostatnio powołań nie otrzymywał. Skądś się to musiało wziąć - dodaje Muchiński.

Sytuacja Brozia jest znacznie bardziej dramatyczna, niż Kuklisa. 22-letni obrońca jesienią miał pewne miejsce w składzie, teraz w ogóle nie gra. Na prawej stronie defensywy dwa mecze rozegrał już Sławomir Szeliga, jeden Robert Kłos, co oznacza, że w chwili obecnej Łukaszowi przypada pozycja numer trzy. - Można to interpretować na różne sposoby, bo Kłos w dwóch spotkaniach zagrał na lewej stronie - tłumaczy drugi trener Widzewa.

Jaka przyszłość czeka obu reprezentantów Polski, którzy w ostatnich trzech meczach łącznie spędzili na boisku 110 minut? Ciężko powiedzieć, ale łatwo im nie będzie. - Skończyło się głaskanie po głowie - kończy Muchiński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×