Smuda narzeka na wąską kadrę

W niedzielę Lecha Poznań czeka arcyważne spotkanie z Legią w Warszawie. Mecz na szczycie będzie mieć duże znaczenie dla szans obu zespołów na tytuł mistrzowski.

Marcin Foltyn
Marcin Foltyn

- Tak naprawdę ciśnienie czuję przed każdym meczem. Sami je sobie robimy wewnątrz zespołu. Choć nie ukrywam, że tym razem jest ono większe. W końcu Legia to Legia. Jednak między bajki włóżmy stwierdzenie, że w niedzielę poznamy nowego mistrza Polski. Po tej kolejce będzie jeszcze pięć następnych - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego trener Kolejorza Franciszek Smuda.

Przed spotkaniem na Łazienkowskiej, Legia ma punkt przewagi nad Lechem Poznań. Jesienią mecz obu zespołów w Poznaniu zakończył się bezbramkowym remisem. Nikt inny w Polsce, nie wie lepiej do Franciszka Smudy, jak to jest wygrywać decydującą batalię w Warszawie. "Franzowi" ta sztuka udała się dwukrotnie, gdy prowadził Widzew Łódź. Teraz batalia nie jest decydująca, bo pozostało później do rozegrania jeszcze pięć kolejek, lecz wynik tego spotkania może zaważyć na losach tytułu.

- Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko prosić Boga, żeby wszyscy moi piłkarze byli zdrowi. Jesteśmy w stanie wygrać z każdym - doskonale o tym wiemy. Tylko musimy być w komplecie. Bo kiedy brakuje mi choćby jednego piłkarza, to już robi się duży problem - mówi Przeglądowi Sportowemu "Franz".

- Żałuje, że nie ma w Poznaniu Marcina Zająca i Henry'ego Quinterosa. To byliby teraz idealni rezerwowi, którzy w trudnym momencie mogliby wejść i rozruszać zespół. Nie mam teraz porządnych zmienników. W trakcie meczu obracam się w stronę ławki, a tam... pustka - żali się na wąską kadrę poznańskiego zespołu Franciszek Smuda.

Ostatnie słabsze wyniki Lecha, trener Kolejorza tłumaczy brakiem podstawowych zawodników. Chociażby w ostatniej ligowej kolejce, Lech miał spore problemy z uzyskaniem zaledwie remisu na własnym stadionie z dużo niżej notowanym rywalem. W starciu z ŁKS Łódź, remis w doliczonym czasie gry uratował Bartosz Bosacki.

- Mam taki trzon zespołu - w obronie Manuel Arboleda, w pomocy Rafał Murawski i w ataku właśnie Rengifo. Ilu ostatnio brakowało? Dwóch! Czułem się, jakby mi dwa zęby wyrwali. Zespół jest bez nich zdemontowany i ciężko coś ugrać - tłumaczy słabsze wyniki zespołu Smuda.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×