W Gorzowie nie chcą już Broniszewskiego

Czy jest taka praca, którą można wykonywać mimo, iż pracodawca tego nie chce? Okazuje się, że tak. Pod wodzą trenera Mieczysława Broniszewskiego gorzowianie spisują się fatalnie. Cierpliwość już wcześniej stracili kibice, teraz przyszła też pora na prezesa GKP - Sylwestra Komisarka.

Marcin Imański
Marcin Imański

W tym roku GKP Gorzów rozegrało osiem spotkań, w których podopieczni Mieczysława Broniszewskiego wywalczyli tylko dwa "oczka". W minioną niedzielę "niebiesko-biali" przegrali kolejny mecz ligowy - z drużyną GKS Jastrzębie.

- Trener musi pewne sprawy przemyśleć, ale w tej chwili nie podał się do dymisji. Namawiałem go do takiego kroku, bo musi być ta zmiana. Jeżeli my to zrobimy to będą to wysokie koszty, a na to nas nie stać. Przekazałem trenerowi, że potrzebna jest zmiana i lepiej jak przyjdzie nowy trener, ale decyzja należy do niego. Tyle co mogę zrobić to nakłaniać go do podania się do dymisji. We wtorek będę już w Gorzowie, widzę się z trenerem i podejmujemy decyzję. Nikt nie przypuszczał, że ściągając dziesięciu czy jedenastu piłkarzy w przerwie zimowej po ośmiu spotkaniach będziemy mieć dwa punkty, nie licząc walkowera z Kmitą. Teraz można się przyznać do błędu, że taka była umowa sporządzona i jesteśmy sobie winni - powiedział dla oficjalnej strony klubu Sylwester Komisarek.

Obecnie gorzowianie, nie licząc Kmity Zabierzów, która wcześniej wycofała się z rozgrywek, zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Do pozycji gwarantującej baraże GKP Gorzów traci dwa punkty, jednak z taką grą nikt w mieście nad Wartą nie liczy na cuda. W gorzowskiej drużynie potrzebne są zmiany, chociaż takiej opinii nie potwierdza trener gorzowian.

- Nic na gorąco nie będę mówił, bo nie jestem trenerem, który pracuje rok w piłce. Najłatwiej wyładować się na zawodnikach. Wiadomo, że oni też biorą odpowiedzialność za grę i wynik. Jak widział pan pierwszą bramkę, która była kuriozalna... czasem ręce opadają. Jednak samodzielnej dymisji nie rozważam, a nikt też mnie nie będzie zwalniał, bo dlaczego mieliby mnie zwolnić? Na wyniki wszyscy pracują. W wielu spotkaniach zespół bardzo dobrze grał, ale zawodziła skuteczność, a tak to w piłce czasem bywa. Przed nami mamy jeszcze spotkania z drużynami, które są w naszym zasięgu - przekonuje trener gorzowian.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×