Korona Kielce oczami Przemysława Cichonia

Drugi sezon z rzędu występuje w Pelikanie Łowicz, jest wychowankiem Korony Kielce i jak przyznaje ten klub nadal jest bliski jego sercu. Przemysław Cichoń, bo o nim mowa, opowiada o tym jak z jego perspektywy wygląda sytuacja w Kielcach. Przyznaje również, że Korona wciąż ma realne szanse na awans i wszystko zależy od nastawienia piłkarzy.

Mateusz Lis
Mateusz Lis

W tym sezonie Przemysław Cichoń jest podstawowym piłkarzem Pelikana Łowicz i jednym z najważniejszych ogniw w zespole. Co prawda na początku rundy wiosennej trener Jarosław Araszkiewicz stawiał na innego piłkarza, ale szybko zmienił swoją decyzję i Cichoń powrócił do składu. Na boisku wyróżnia się przede wszystkim walecznością. Walczy o każdą piłkę i nigdy nie odsuwa nogi. Za to polubili go w Kielcach. W barwach Korony występował przez 12 sezonów. Nic więc dziwnego, że ten klub zajmuje w jego sercu szczególne miejsce. - Jak Korona u siebie gra to jestem na łączach z braćmi, którzy są na każdym meczu. Gdy jest mecz wyjazdowy to oczywiście nie ma problemu, łatwo jest znaleźć relację na żywo w internecie. Mam kontakt z chłopakami. Interesuję się tym co się dzieje w klubie, bo to jest klub bliski mojemu sercu i na pewno mogę powiedzieć, że jestem jego wiernym kibicem - opowiada "Cichy".

W tym sezonie Korona nie gra najlepiej. Wielu liczyło na łatwy awans na zaplecze ekstraklasy. Tymczasem na tę chwilę wydaje się, że spełnieniem marzeń byłoby wywalczenie gry w barażach o ekstraklasę. - Na pewno były wzloty i upadki. Początek był bardzo trudny. Wiadomo, że sytuacja była ciężka. Drużyna była zbierana na ostatnią chwilę, ale myślę, że chłopaki pokazali, że mogą powalczyć o ekstraklasę. Cały czas się liczą. Wiadomo, że kilka punktów im uciekło. Uważam, że szansa na awans jeszcze jest - ocenia Cichoń obecny sezon w wykonaniu Korony.

"Cichy" dodaje, że w polskiej lidze nigdy do końca nie wiadomo jak zakończą się rozgrywki i do samego końca wszystko może znacznie się zmienić. Przekreślenie już szans złocisto-krwistych byłoby przedwczesne. - Ta nasza polska liga jest taka, że wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Cały czas Korona w pierwszej lidze ma szansę na awans. Znicz gubi punkty, w środę Zagłębie przegrało z Wartą. Dlatego dopóki jest szansa to trzeba walczyć do ostatniej kolejki. Czasami ta wiara jest nagradzana - powiedział.

Do końca sezonu pozostały cztery kolejki, dla Korony trzy bo w ten weekend otrzyma ona walkower za mecz z Kmitą Zabierzów. Oprócz tego kielczanie zagrają na wyjeździe ze świetnie spisującym się pod wodzą Oresta Lenczyka Zagłębiem Lubin, z groźną Flotą Świnoujście przed własną publicznością oraz silnym na domowym boisku Dolcanem Ząbki. Terminarz na pewno mógł być w końcówce sezonu korzystniejszy. - Jeżeli chłopaki w tych trzech meczach zagrają to na co ich stać to myślę, że na pewno są w stanie powalczyć z każdym o komplet punktów. Przypuszczam, że decydujący mecz będzie w Lubinie. Warta wygrała na Zagłębiu, także są oni do pokonania na własnym obiekcie. Flota i Dolcan to beniaminkowie. Na pewno ciężko się gra z takimi drużynami. Ale przede wszystkim potrzebna jest wiara. Jak to będzie, to wszystko dobrze się ułoży - doradza obrońca.

- Jeżeli wszystkie mecze do końca sezonu się wygra to można być spokojnym. Baraże będą praktycznie zagwarantowane. Podstawowa zasada to nie patrzeć na innych, a robić swoje i zdobywać punkty - uspokaja pomocnik. - Myślę, że Widzewowi awansu już nic nie odbierze. Jego przewaga punktowa może mu wystarczyć. To drugie miejsce premiowane bezpośrednim awansem jest jeszcze w zasięgu, ale na pewno na baraże ma ochotę kilka drużyn także jeszcze nikt broni nie złoży i te punkty drużyny mogą gdzieś pogubić. Mam nadzieję, że Korona powalczy we wszystkich meczach o komplet - dodaje.

W ten weekend piłkarze Korony nie grają, ponieważ wypada im mecz z wycofaną z rozgrywek Kmitą Zabierzów. Piłkarze mogą więc spokojnie odpocząć i przygotowywać się już do piątkowego arcyważnego pojedynku z Zagłębiem Lubin. - Nie jestem tam na miejscu i ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć jak chłopaki się czują, jak to wygląda od wewnątrz, jak mają się sprawy typowo treningowe, bo wiemy, że trener Gąsior został zdymisjonowany. Działacze nie mają teraz wiele czasu. Tydzień to nie jest wystarczający okres czasu, aby przyszedł nowy trener i spokojnie przyjrzał się zawodnikom. Szkoda, może przez te trzy ostatnie kolejki trener Gąsior na pewno by coś z chłopaków wykrzesał. Działacze postąpili inaczej, ale myślę, że wszystko jest w głowach zawodników. Kto by nie był trenerem to jeżeli oni będą bardzo chcieli, a na pewno tak jest, to mecze można wygrywać z głową. Jeżeli oni do tego podejdą z zaangażowaniem i profesjonalnie to będzie dobrze - ocenił Przemysław Cichoń.

Prawy obrońca Pelikana nie chciał ocenić czy zwolnienie trenera Gąsiora jest dobrym krokiem ze strony zarządu. - Nie jestem tam na miejscu, nie jestem z chłopakami w szatni i ciężko cokolwiek powiedzieć. Zawodnicy raczej rzadko zabierają głos w stosunku zmian szkoleniowych i ja też nie będę się wypowiadał na ten temat. Trzeba by tutaj spytać się zarządców klubu. Mieli jakieś swoje cele w tej decyzji. Czy to dobra decyzja to się okaże po zakończeniu sezonu. Myślę, że trener Gąsior na pewno zrobił kawał dobrej roboty, bo kiedy przychodził sytuacja klubu była bardzo ciężka. Jednak Korona wciąż jest uważana za jednego z faworytów do awansu, także na pewno zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie - zakończył rozmowę wychowanek i wieloletni piłkarz Korony Kielce.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×