Łukasz Koszarek: To był udany sezon

Brązowy medal wywalczony przez Anwil Włocławek w sobotni wieczór jest już 10 krążkiem wywalczonym przez ten klub w swojej historii. Rozgrywający Anwilu, Łukasz Koszarek podkreśla, że pomimo problemów w trakcie rozgrywek, ten sezon był dla włocławian udany.

Jacek Seklecki
Jacek Seklecki

Anwil Włocławek po świetnym meczu pokonał Energę Czarnych Słupsk 100:76 i wywalczył dzięki temu brązowy medal Mistrzostw Polski. Radość włocławian z tego triumfu była ogromna, gdyż przez ostatnie dwa sezony Anwil nie mógł wywalczyć nawet najniższego miejsca na podium. - Powiem tak, jak inni moi koledzy. Dla nas ten medal smakuje jak złoty, ponieważ doskonale wiemy jakim nakładem sił go zdobyliśmy. W trakcie sezonu mieliśmy wiele problemów i dlatego teraz zakończanie rozgrywek medalem wynagrodzenie za te wcześniejsze niepowodzenia - mówi rozgrywający Anwilu Włocławek, Łukasz Koszarek.

Problemów włocławianie mieli wiele, ponieważ już na początku rozgrywek stracili swojego lidera Gerroda Hendersona, który został zdyskwalifikowany za używanie niedozwolonych substancji. Później Anwil dopadła plaga kontuzji, która swoją kulminację miała tuż po rozpoczęciu play-off. Tak naprawdę trener Igor Griszczuk rotował właściwie siódemką, momentami ósemką zawodników. - Obawialiśmy się tego, jak będziemy się prezentować bez dwójki naszych podkoszowych zawodników w play-off. Trener jednak świetnie nas mobilizował i to pozwoliło nam grać w play-off na dobrym poziomie - komentuje zawodnik.

Sam zainteresowany obecne rozgrywki może uznać za najlepsze w swojej dotychczasowej karierze. Był zdecydowanym liderem zespołu z Kujaw i w wielu meczach dzielił i rządził na parkiecie. Dość powiedzieć, że Koszarek był najlepszym zawodnikiem w całej lidze, i to właśnie on przez długi czas dzierżył pierwsze miejsce w klasyfikacji evaluation, kończąc sezon ze średnimi 14 punktów, 4,4 zbiórek i ponad 6 asyst na mecz. - Zarówno dla mnie, jak i dla drużyny był to udany sezon, gdyż zakończyliśmy go zdobyciem medalu. On jest zwieńczeniem całosezonowej pracy i prezentem dla kibiców, którzy mogli być z nas zadowoleni - tłumaczy rozgrywający włocławian.

Aby wywalczyć brązowy medal Anwil musiał pokonać Energę Czarnych Słupsk. Po pierwszym meczu, w którym ekipa Igora Griszczuka wręcz zdemolowała słupszczan wygrywając 104:75 można było się spodziewać, że w drugim meczu Anwil dokończy dzieła. Tak się jednak nie stało i potrzebne było trzecie spotkanie, w którym włocławianie ponownie wysoko wygrali, tym razem 100:76. - Wbrew pozorom Energa Czarni nie odpuścili tak łatwo. Z całych sił walczyli w Słupsku, gdzie nam niestety mecz nie ułożył się tak, jakbyśmy chcieli. Na szczęście ponownie wygraliśmy u siebie i mogliśmy cieszyć się z medali przy obecności naszych kibiców - przekonuje.

Przed tym sezonem Anwil rywalizował o brązowy medal pięciokrotnie i tylko w jednym przypadku okazał się lepszy (1995 rok). Brązowe krążki, które zostały wywalczone w sobotni wieczór są jubileuszowym, dziesiątym medalem zdobytym przez włocławian w swojej historii. Poza dwoma z najmniej cennego kruszcu, najwięcej jest srebrnych - 7 (1993, 1994, 1999, 2000, 2001, 2005, 2006) i jeden złoty (2003). Oprócz tego Anwil zdobywał także trzy razy Puchar Polski (1995, 1996, 2007).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×