Jesteśmy pod ścianą - wywiad z Thomasem Kelati, byłym graczem Turowa Zgorzelec

Thomas Kelati i jego Unicaja Malaga w ten weekend rozpoczęła rozgrywki play-off w hiszpańskiej ACB. W pierwszym meczu u siebie niespodziewanie przegrali jednak z Kalise Gran Canarią 90:96.

Filip Gracek
Filip Gracek

Filip Gracek: Gratuluję! Słyszałem, że kilka tygodniu temu zmieniłeś stan cywilny.

Thomas Kelati: Dziękuje. To było bardzo miłe uczucie. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przygotowania, ale i tak nie mogłem sobie lepiej tego ślubu wyobrazić.

Jak wygląda sprawa z przyznaniem Ci polskiego obywatelstwa? Rozmawiałeś na ten temat z Polskim Związkiem Koszykówki?

- Tak, mam w Polsce człowieka, który się zajmuje tą sprawą i jest w stałym kontakcie z władzami PZKosz. Wkrótce złożymy odpowiednie dokumenty i będziemy czekać na decyzję.

Liczysz na to, że znajdziesz się w kadrze Polski na wrześniowe Mistrzostwa Europy?

- Oczywiście. Myślę, że byłoby to dla mnie wielkie doświadczenie. Jeśli dostanę powołanie od Muli Katzurina, na pewno pojawię się na zgrupowaniu.

W tym tygodniu wystartowały rozgrywki play-off w hiszpańskiej ACB. Jak oceniasz szanse swojego zespołu, Unicaja Malaga w starciach z Kalise Gran Canarią, czy później z Pamesą, albo Barceloną?

- Cóż, przegraliśmy pierwszy mecz u siebie przeciwko Kalise Gran Canaria i trochę skomplikowaliśmy sobie sytuację. Ale na tym właśnie polega play-off. Jeśli choć przez chwilę nie jesteś skoncentrowany na sto procent, ponosisz konsekwencje. Teraz, jeśli chcemy grać dalej, musimy wygrywać kolejne mecze, także na wyjeździe. W tej chwili nie obchodzi mnie przyszłość, czy zagramy z Pamesą, czy Barceloną. Jesteśmy pod ścianą i we wtorek czeka nas ciężki mecz o być, albo nie być.

W pierwszym meczu zdobyłeś zaledwie dwa punkty w dziewiętnaście minut. Tego meczu chyba nie możesz zaliczyć do udanych?

- Zgadza się, jestem bardzo rozczarowany swoim występem, bo nie tylko zdobyłem zaledwie dwa punkty, ale zabrakło mi zaangażowania w grę. Mentalnie jestem gotowy zagrać dobre drugie spotkanie z Gran Canarią. Nie tylko w ataku, ale również w obronie.

Twój poprzedni klub, Turów Zgorzelec gra w finale Polskiej Ligi Koszykówki z Asseco Prokomem Sopot. Śledzisz czasami nasze rozgrywki?

- Od czasu do czasu sprawdzam wyniki. Mam tam wielu przyjaciół, których większość gra właśnie w finale. Dlatego jestem bardzo ciekawy który zespół sięgnie po złoty medal Mistrzostw Polski.

Słyszałeś o incydencie z Saso Filipovskim, który podczas meczu uderzył jednego z kibiców drużyny przeciwnej? Co myślisz o jego zachowaniu?

- To co się stało z Saso było moim zdaniem dość niesprawiedliwe. Wiem jakim jest człowiekiem, miałem okazję go poznać i jestem przekonany, że nie chciał tego zrobić. Być może wtedy czuł się zagrożony ze strony pobitego kibica. Jeśli kogoś należy tutaj winić, to tylko służbę ochrony, której zadaniem jest upewnić się czy sędziom, trenerom i zawodnikom nic nie grozi. Tej sytuacji można było w prosty sposób zapobiec, a ja bardzo współczuje trenerowi Filipovskiemu. Rozmawiałem z nim po tym jak stracił pracę w Turowie i ma się dobrze. Saso Filipovski jest jednym z najlepszych trenerów, u których grałem i byłbym szczęśliwy mając jeszcze kiedyś okazję z nim współpracować.

Czy po sezonie zamierzasz przyjechać do Polski?

- Tak, ja i moja rodzina planujemy spędzić trochę czasu w Polsce, zanim wrócę do Stanów Zjednoczonych.

We wrześniu odbędzie się w Polsce Eurobasket 2009. Jak oceniasz szansę Polskiej Reprezentacji na wyjście z grupy?

- Ciężko powiedzieć. Myślę jednak, że mają wiele zalet ku temu, by awansować. Po pierwsze bardzo ważne jest to, że zagrają przed własną publicznością. Oprócz tego w Polsce panuje mieszanka doświadczenia i wielu młodych talentów, więc uważam, że wszystkie zespoły w tej grupie mają równe szanse.

Kogo byś obstawił do finału tego turnieju?

- Zbyt dużo nie wiem o drużynach narodowych. Gdybym miał jednak obstawiać, wybrał bym Hiszpanię za wspaniałą grę na Igrzyskach Olimpijskich oraz Polskę. W obu tych krajach mam wielu grających znajomych, więc będę trzymał za nie kciuki.

Chciałbyś coś powiedzieć kibicom w Polsce?

- Czas spędzony w Polsce był dla mnie wyjątkowy. Spotkałem tam swoją przyszłą żonę, tam urodziła mi się córeczka. Przez te dwa lata poznałem również wiele przyjaciół. A i koszykówka nie była taka zła (śmiech). Chciałbym także podziękować wszystkich kibicom, którzy miło powitali mnie na lotnisku oraz za ogromne wsparcie w trakcie mojego pobytu w Turowie. Gra w Polsce była dla mnie świetnym doświadczeniem i skokiem moich umiejętności, dlatego jeszcze raz dziękuje wszystkim, którzy się do tego przyczynili.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×