Maccabi Tel Awiw najlepsze w Izraelu

Zespół Maccabi Tel Awiw po roku przerwy powraca na mistrzowski tron w kraju. Podopieczni trenera Piniego Gershona pokonali w finałowym spotkaniu Final Four ligi izraelskiej ekipę Maccabi Haifa Heat 85:72 i tym samym po raz czterdziesty ósmy zwyciężyli w rodzimych rozgrywkach.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Wielkie emocje towarzyszyły spotkaniom decydującym o to, która z drużyn wywalczy Mistrzostwo Izraela w sezonie 2008/2009. W kraju nad Morzem Śródziemnym klasyczna faza play-off jest zastępowana nieco innym tworem. Najpierw osiem najlepszych zespołów walczy w ćwierćfinałach, których zwycięzcy (gra się toczy do trzech wygranych) spotykają się w półfinale, lecz w tej części już rywalizacja nie kończy się po kilku meczach - formuła bardziej przypomina Final Four Euroligi. Dwie pary mierzą się ze sobą w jednym pojedynku, a wygrani walczą w wielkim finale.

W zeszłym sezonie krajowe rozgrywki zakończyły się największą od kilkunastu lat sensacją. Maccabi Tel Awiw zostało pokonane przez Hapoel Holon. W obecnej fazie play-off aktualni mistrzowie odpadli jednak już w ćwierćfinale, podczas gdy tytuł powrócił do Tel Awiwu. Najpierw koszykarze Maccabi w półfinale okazali się lepsi od drużyny Galil Gilboa, a w finale podopiecznym Piniego Gershona nie sprostała ekipa Maccabi Haifa Heat.

Mało jednak brakowało, a mistrzostwo trafiłoby do rąk koszykarzy Avi Ashkenaziego. Jeszcze w drugiej kwarcie Haifa prowadziła 32:20, głównie dzięki świetnej postawie Davona Jeffersona i Brooka Salesa. Ten pierwszy już po dwóch kwartach był bliski double-double, a ostatecznie zakończył spotkanie z dorobkiem 16 oczek, 12 punktów i 4 bloków.

W obliczu problemów Maccabi, trener Gershon zdecydował się postawić na Derricka Sharpa. 38-letni rozgrywający na parkiecie przebywał zaledwie kilka minut, lecz w tym czasie trafił dwie trójki i dał sygnał do odrabiania strat. Od tego momentu następne kilka minut Maccabi wygrało 22-5 i nagle na tablicy wyników pojawił się rezultat 42:37 dla koszykarzy w żółtych koszulkach.

I choć w drugiej połowie zawodnicy Haify dwukrotnie zbliżyli się jeszcze do przeciwników na dystans kilku oczek (50:46 i 55:52), ostateczny cios zadali gracze Maccabi. Kilka trójek z rzędu trafił Tal Burstein, pod kosz z dziecinną łatwością przedostawał się Carlos Arroyo, podczas gdy każdą akcję bliżej kosza na punkty zamieniał D’Or Fischer i na trzy minuty przed końcem meczu na tablicy wyników pojawił się rezultat 82:64, Stało się więc jasne, że tego meczu gracze izraelskiego trenera już nie przegrają.

Fischer w całym spotkaniu zdobył 19 punktów i miał 11 zbiórek, podczas gdy Portorykańczyk Arroyo rzucił 22 oczka, miał 6 asyst i 5 zbiórek. Najlepszym koszykarzem Haify okazał się być natomiast Doron Perkins, którzy uzbierał 25 punktów, z czego aż 18 (!) trafił z linii rzutów wolnych.

Tym samym utracone przed rokiem miano stolicy koszykówki w Izraelu wraca do (nomen omen) stolicy kraju, Tel Awiwu, zaś drużyna Maccabi ma szanse rozpocząć kolejną fantastyczną mistrzowską serię. Poprzednie dwie trwały odpowiednio 22 i 14 lat.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×