Chiny i Kuba wygrywają po tie-breaku - podsumowanie drugiego dnia turnieju Volley Masters w Montreux

W szwajcarskim Montreux została rozegrana druga seria spotkań turnieju Volley Masters. Chiny i Kuba są jak dotąd niepokonanymi zespołami, choć wygrane wcale nie przyszły im łatwo. W obu przypadkach o ich wyższości musiał zadecydować tie-break. W trzecim spotkaniu tego dnia Holandia pokonała 3:0 Japonię

Łukasz Płócienniczak
Łukasz Płócienniczak

Holandia - Japonia 3:0 (25:22, 25:23, 25:22)

W pierwszym spotkaniu drugiego dnia turnieju w Montreux, Holandia zwyciężyła z Japonią 3:0. Mimo takiego wyniku mecz był bardzo zacięty. W każdej partii, o zwycięstwo, oba zespoły musiały walczyć niemal do ostatniej piłki. Ostatecznie lepsza okazały się podopieczne Vitala Selingera wygrywając dwa razy do 22 i raz do 23. Jeszcze przed tym meczem było wiadomo, że reprezentacja pomarańczowych nie istnieje bez Manon Flier, a w tym pojedynku można było się utwierdzić w tym przekonaniu. Gwiazda kadry Selingera zdobyła aż 20 punktów, czyli tyle ile dwie najlepiej punktujące Japonii razem wzięte. Drugim atutem Holenderek i kluczem do zwycięstwa w tym meczu była zagrywka. Azjatki słyną z bardzo dobrego przyjęcia, a pomarańczowe zdobyły aż osiem asów serwisowych. Co prawda znowu w tym elemencie brylowała Flier, zebrała 3 asy, a pozostałymi podzieliły się cztery jej koleżanki. W następnym spotkaniu Holenderki zmierzą się z Włoszkami, z taką postawą jak w tej batalii, powinno osiągnąć dobry wynik.

Chiny - Niemcy 3:2 (25:14, 23:25, 25:23, 22:25, 15:7)

Niemki już w meczu z Brazylijkami pokazały, że nie przyjechały tutaj przegrać wszystko, co tylko się da. Jednak reprezentacja Canarinhos okazała się za silna i wygrała 3:0. Chinki w spotkaniu z Polską, nie były w najwyższej dyspozycji. Także wygrały 3:0, ale biało-czerwone w pewnych momentach prowadziły wyrównaną grę, a nawet prowadziły. To była sygnał dla Niemek, że reprezentacja Państwa Środka jest do ogrania. Ale w pierwszym secie zagrały zbyt zachowawczo. Były przestraszone, w końcu grały z brązowymi medalistkami igrzysk olimpijskich, a same są zaledwie europejskimi średniakami. Skutek mógł być tylko jeden - wysoka porażka do 14. Między setami Giovanni Guidetti musiał użyć bardzo mocnych słów, które dotarły do jego podopiecznych. Wtedy na parkiet wyszła zupełnie nowa reprezentacja Niemiec. Wyszła ta sama szóstka co w pierwszej odsłonie i zagrała bez kompleksów. Podjęła równą walkę i wygrała do 23. Podobny przebieg miały też kolejne dwa sety. Najpierw na prowadzenie 2:1 wyszły Chinki, ale Niemki wyrównały na 2:2. Mecz musiał rozstrzygnąć tie-break, a w nim lepsze okazały się zawodniczki Państwa Środka. Nasze zachodnie sąsiadki przegrały głównie własnymi błędami, popełniły ich aż 35, czyli o osiem więcej niż przeciwniczki. Zabrakło także trochę skuteczności w ataku. Ponieważ Chinki zdobyły w tym elemencie dziesięć oczek więcej. Bardzo dobry mecz zagrała Małgorzata Kożuch, która zdobyła 23 punkty dla swojego zespołu, a najlepsza Chinka Yimei Wang tylko 16. W kolejnym dniu turnieju Chinki zagrają z Brazylią, a Niemki będą odpoczywały.

Włochy - Kuba 2:3 (19:25, 25:21, 25:15, 23:25, 12:15)

Marco Bracci do Montreux przyjechał sprawdzić zmienniczki, by ewentualnie najlepsze z nich włączyć do zespołu gwiazd jakim dysponuje. Dlatego bardzo trudno było przewidzieć wynik meczu z Kubą. Co prawda Kubanki także nie przyjechały w swoim najlepszym składzie, ale mimo wszystko więcej zawodniczek znanych ze światowych parkietów przyjechało z trenerem Luisem Bonillem Oviedo. To właśnie one w dużej mierze poprowadziły swój zespół do zwycięstwa. Choć z tego faktu mogły się cieszyć dopiero po tie-breaku. Nancy Carrillo de la Paz zdobyła najwięcej punktów - 20. Szesnastu oczek dorobiła się Yanelis Santos Allegne, a punkt mniej miała Rosir Calderon Diaz. Gdyby zestawić je z reprezentantkami Włoch, to okazałoby się, że razem zdobyły o 11 oczek więcej niż podopieczne Bracciego. Kubanki lepsze były także w bloku. Siedem razy więcej zatrzymywały przeciwniczki. Po tych porównaniach wydawałoby się, że zawodniczki z Ameryki Środkowej powinny wcześniej wygrać to spotkanie, ale popełniły aż o dziesięć błędów więcej od rywalek. Dlatego, mimo że Włoszki zwyciężyły w małych punktach 104:101, to Kuba była rzeczywistym wygranym bo triumfowała w setach 3:2 .

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×