Porażka mnie mobilizuje... - rozmowa z Kazimierzem Wierzbickim, prezesem Trefla Gdańsk i Gdynia

Kazimierz Wierzbicki w sporcie jest człowiekiem sukcesu. Jednak w ostatnim sezonie przytrafiła się pierwsza porażka. Spadek Trefla Gdańsk z Plusligi był bardzo bolesnym doświadczeniem dla prezesa Trefla, władz miasta oraz sympatyków siatkówki na Pomorzu. Teraz pan Wierzbicki odważnie patrzy w przyszłość i mocno wierzy w sukces zarówno drużyny mężczyzn jak i kobiet.

Błażej Ziemann
Błażej Ziemann

Błażej Ziemann: W zeszłym sezonie zespół Trefla Gdańsk miał problem z zamknięciem budżetu. Czy na najbliższe rozgrywki problem ten został wyeliminowany?

Kazimierz Wierzbicki: Problem z domknięciem budżetu wystąpił w zeszłym sezonie, ponieważ spadliśmy z ligi. W styczniu budżet był w pełni realizowany, gdyż mieliśmy podpisane umowy sponsorskie na cały sezon. Natomiast po spadku z ligi, sponsorzy zaczęli wypłacać pieniądze z opóźnieniami i chcieli z nami renegocjować umowy. Rozmowy trwają do dzisiaj. W najbliższym sezonie nasz budżet zostanie zmniejszony o 50% w stosunku do zeszłorocznej ligi.

Jak to wygląda w zespole Trefla Gdynia?

- Jeżeli chodzi o zespół kobiet budżet w zeszłym sezonie był naprawdę niski. W drugiej lidze nie ma aż takich dużych kosztów utrzymania. Natomiast w najbliższym miesiącach planujemy zbudować taki budżet, który da nam szansę wejścia do ekstraklasy, gdyż taki mamy cel.

Kto odpowiada za budowanie składów, trenerzy czy działacze?

- Generalnie aktualne składy są pomysłami trenerów, jednak wszystkie ich pomysły muszą zostać zaakceptowane przez zarząd klubu.

Dlaczego zdecydował się pan zaufać trenerowi Jerzemu Strumiłło skoro w zeszłym sezonie nie udało mu się odnieś żadnego zwycięstwa?

- Jerzy Strumiłło poprzedniego składu nie budował. Wydaje mi się, że problem nie leżał w kwestii składu, ale kontuzji. Myślę, że w tym roku będzie można oceniać zespół, który zbuduje, w tym momencie dużą odpowiedzialność ma trener.

A jeśli chodzi o trenera Edwarda Pawluna?

- Jest to młody trener, świetnie pracował z zespołem przez całą ligę oraz podczas rozgrywek play-off. Edward Pawlun podchodzi do swojego zawodu bardzo poważnie. Jest to osoba, która potrafi zbudować dobrą, zgraną drużynę. Uważam, iż trzeba mu dać kredyt zaufania.

Wracając do problemu Trefla Gdańsk, czy klub rozstał się z byłymi zawodnikami w zgodzie?

- Wszyscy zawodnicy chcieli grać dalej w naszym zespole. Są to osoby bardzo dojrzałe, doświadczone dlatego też postawili zbyt wysokie warunki kontraktów. Dlatego też trener Jerzy Strumiłło podjął decyzję o zatrudnieniu kilku młodych graczy. Ciągle prowadzimy selekcję naszych potencjalnych kandydatów na dane pozycje. Cały czas przyjeżdżają do nas nowi zawodnicy, którzy pokazują nam i trenerowi swoje możliwości. Przypuszczam, że ostateczny skład zostanie zbudowany za góra trzy tygodnie.

Patrząc na myśli trenerskie obu kierowników drużyn możemy zauważyć pewną zależność. Trefl Gdynia zatrudnia zawodniczki doświadczone z przeszłością na parkietach Plusligi Kobiet, z kolei drużyna mężczyzn ściąga "młodych głodnych wilków". Czy widzi pan szansę na to żeby oba zespoły dostały się do ekstraklasy?

- Faktycznie jest zauważalna swego rodzaju różnica doświadczenia. Jednak nie ma odmiennej myśli transferowej patrząc na perspektywy rozwoju naszych reprezentantów. Wszystkie dziewczyny, które do nas dołączyły są młode, ale prawdą jest, że zahaczały lub grały w podstawowych składach swoich drużyn w Pluslidze Kobiet. Natomiast jeśli chodzi o mężczyzn, są to zawodnicy którzy grali w pierwszej lidze, ale byli najważniejszymi postaciami w swoich zespołach. Wydaje mi się, że można wytłumaczyć to w ten sposób. Trener Jerzy Strumiłło chce zbudować taki zespół, w którym większość graczy zostanie, jeżeli awansujemy do ekstraklasy. W związku powyższym takich zawodników szukamy.

W zespole kobiet pozostały zawodniczki, które były filarami swojej drużyny. Gdynianki zostały wzmocnione przez bardziej doświadczone koleżanki. Z kolei w Treflu Gdańsk pozostał ze starego składu tylko Waldemar Świrydowicz oraz Dawid Suski. Nie obawia się pan tego, że zespół mężczyzn będzie miał problemy ze zgraniem się?

- Będziemy mieli wystarczająco dużo czasu do zgrania zespołu. Jednak faktycznie nie będzie takiego typowego współdziałania drużyny, który można dopiero osiągnąć po wielu latach. Wydaje mi się, że istotny jest element charakterologiczny, przede wszystkim dobieramy takich zawodników, którzy posiadają żądze sukcesu.

Czy zespół kobiet ma już zamknięty skład?

- Drużyna Trefla Gdynia jest już praktycznie skompletowana, ale jeszcze nie mamy podpisanych wszystkich umów.

Czy obcokrajowiec, który ma dołączyć do drużyny mężczyzn będzie zawodnikiem doświadczonym, a może także młodym i gniewnym jak reszta składu?

- A o jakim zawodniku pan mówi? Do naszego klubu wpłynęło wiele ofert pracy. Natomiast na dzień dzisiejszy nie planujemy takiego transferu. W momencie kiedy okaże się, że brakuje nam kogoś dobrego na danej pozycji rozważymy taką opcję.

Są już zaplanowane terminarze obozów przygotowawczych, sparingów?

- Tak, mamy już wstępne plany. Generalnie chcemy rozpocząć przygotowania pierwszego sierpnia. Trenerzy złożyli już swoje propozycje na ten okres i ich plany czekają w zarządzie na zatwierdzenie.

Gdzie będą występowały oba zespoły? Ostatnio pojawiły się głosy, iż gdańszczanie będą występować w hali w Sopocie przy ulicy Goyki.

- Pierwszy raz słyszę taką informację. Dokładnie jeszcze nie wiemy, gdzie będą grali mężczyźni, ale na pewno nie w Sopocie. Jeśli chodzi o Trefl Gdynia, to wszystko zależy od władz miasta. Rozważana jest opcja występowania w tym nowoczesnym obiekcie, albo w hali GOSiRu.

Czy wierzy pan w końcowy sukces obu ekip?

- Głęboko wierzę. Jednak musi być bardzo dobra atmosfera w klubie, ufam, że wszyscy dotychczasowi sponsorzy pozostaną przy nas i dalej będą nas wspomagać. Jak dotychczas odnosiłem same sukcesy w sporcie, w mojej karierze prezesa klubu sportowego był to pierwszy spadek. Na pewno się nie poddam i będę walczył do końca. Porażka mnie mobilizuje.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×