Tomasz Kiciak: Nastały ciężkie czasy dla siatkówki

To, co się dzieje z niektórymi klubami siatkarskimi, które dobrze radziły sobie w rozgrywkach w poprzednich sezonach, jest przez niektórych kibiców niezrozumiałe. Czy na grę w II lidze potrzeba, aż takich pieniędzy czy działacze mają przerost ambicji i dlatego wycofują kluby?

Tomasz Kiciak
Tomasz Kiciak

Są kluby w Polsce, które pomimo niewielkich nakładów pieniężnych i braku możnych sponsorów, grają w II lidze, ku uciesze własnych kibiców. Ale co mają powiedzieć kibice tych drużyn, które zostały wycofane. Jest to swego rodzaju tragedia dla tych ludzi, którzy są całym sercem z tymi zespołami i pamiętają ich sukcesy. Dziwi sytuacja, że drużyny utytułowane jak w zeszłym roku Płomień Sosnowiec czy w tym Gwardia Wrocław spadają do siatkarskiego piekła, czyli na samo dno rozgrywek okręgowych. Czy w tych klubach już nikt nie pamięta o tym jakie wspaniałe chwile dzięki nim przeżyli. Można tą sytuację porównać do starego, schorowanego człowieka, który już nikomu nie jest potrzebny i zostaje odesłany do domu starców.

Zasłużone kluby powinna bronić jakaś klauzula nietykalności, gdyż przez widzimisię sponsora, zostają zaprzepaszczona dokonania wielkiego klubu. Powinien powstać fundusz, który pomagałby takim klubom w ciężkiej sytuacji materialnej. W tej sytuacji mamy do czynienia z traktowaniem biednych jakby nie byli niczego warci. Jakby tylko pieniądz mówił o wartości klubu. Tak do końca nie jest przynajmniej w II lidze. Są zespoły, które dzięki swoim wychowankom potrafią grać na miarę w swoich możliwości, bez podcinania gałęzi na której siedzą.

Z zasłużonymi klubami jest tak jak z antykami w muzeum. Jeśli przestaną bawić bardziej wybrednych widzów, zostają odstawione do magazynu, a przecież powinno się je po prostu odrestaurować i postawić , aby bez końca przypominały o swojej dawnej świetności. Taka sytuacja powinna trwać, aż do momentu dopóki ktoś nie przyjdzie i nie ufunduje nowych.

Kluby mniejsze takie jak Warta Działoszyn, Sudety Kamienna Góra, czy wcześniej SPS Zduńska Wola można jeszcze zrozumieć, gdyż nie mają one ugruntowanej pozycji na rynku krajowym. Jednak na pewno szkoda kibiców tych wymienionych klubów. Proszę się postawić w sytuacji, kiedy po udanym sezonie, klub, nie wiedzieć czemu (chociaż wiemy, że chodzi o pieniądze) ląduje klasę rozgrywkową niżej, niż to wynika z rezultatów poprzedniego sezonu.

To wszystko prowadzi do momentu kiedy zastaniemy ligę na podobieństwo zawodowej ligi NBA, w której grają tylko najbogatsi, a kiedy skończą im się pieniądze przenoszą się do innego, chętnego na takie rozwiązanie miasta. Może być tak, że na podobieństwo draftu, będzie się wybierać młodszych zawodników z niższych lig, którzy wyróżniali się swoją postawą. W takim wypadku będzie to rozrywka tylko dla wybranych, a prawdziwym koneserom z mniejszych miast przyjdzie obejść się smakiem, albo oglądać relacje telewizyjne.

Podsumowując, kluby z którymi bogaci ludzie zaprzestali współpracy zginą w otchłani ligowej przeciętności. Nikt nie uszanuje tego co kiedyś, ktoś uczynił, żeby one powstały i rozwijały się, wychowując wybitnych zawodników. To już jest przeszłość, ale jak pisał Adam Asnyk: "nie depczcie przeszłości ołtarzy".


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×