Jazz: Komu Boozer? Komu?

Skrzydłowy, który ostatnie sezony spędził w Salt Lake City słynie z delikatnie mówiąc dziwnych decyzji. Raz już był po słowie z Cleveland Cavaliers, ale szybko mu się odwidziało i teraz wszyscy w stanie Ohio wieszają na nim psy. Z Jazz nie uciekł, ale został i okazuje się, że wbrew woli władz klubu.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

Zespół z Salt Lake City wolałby dać więcej szans na grę Paulowi Millsapowi. Co więcej, najpierw trzeba przedłużyć kontrakt z tym zastrzeżonym wolnym agentem. Młody zawodnik liczy na zarobki pomiędzy 5,5 a 10 milionów dolarów.

Dlatego właśnie Jazz nie po drodze była decyzja Carlosa Boozera, który wraz z początkiem sezonu 2009/10 wejdzie w ostatni rok swojej umowy. Ma zainkasować 12,7 miliona dolarów. Dlatego właśnie władze drużyny szukają chętnych na usługi 27-letniego skrzydłowego. Bez wątpienia ma on dwa atuty. Jest bardzo dobrym zawodnikiem, a co więcej kończy mu się kontrakt więc zespół, który go weźmie na zasadzie wymiany, w przyszłym roku nie będzie miał wysokiego kontraktu na liście płac.

Mówi się, że ustawiła się kolejka chętnych po Boozera. Są w niej takie zespoły jak Detroit Pistons, Chicago Bulls, Milwaukee Bucks, New Jersey Nets, Charlotte Bobcats, Sacramento Kings, a nawet Cleveland Cavaliers!

Przez jakiś czas zainteresowanie wykazywali Washington Wizards. Stołeczna drużyna zdecydowała się nie rozbijać swojego trzonu i odpuszcza sobie gracza Jazz.

"Tłokom" z pewnością przydałby się taki ktoś jak Boozer. W mediach pojawiają się spekulacje dotyczące Richarda Hamiltona. Rip, który na swojej pozycji ma rywala w postaci Bena Gordona, mógłby zmienić klimat i trafić do Jazz, jednak problemem może być jego kontrakt. Za każdy sezon jego obowiązywania (jest ważny do 2012/13, ale za ostatni rok gry ma otrzymać 9 milionów - przyp. red.) na jego konto wpływnie 12,5 miliona. To może odstraszyć Jazz od wymiany, ponieważ za rok Deron Williams i Andrej Kirilenko zarobią łącznie około 33 miliony dolarów.

Jeśli chodzi o Bulls, to oni również są w podkoszowej potrzebie. Mają jednak mało do zaoferowanie. Utah w poprzednim sezonie miało baczenie na Luola Denga, ale ten przedłużył kontrakt i stał się poza zasięgiem Jazz. Wydaje się, że z obecnego składu "Byków" mogą kusić jedynie Tyrus Thomas i Kirk Hinrich.

Jeszcze mniej wartościowi są New Jersey Nets. W zamian za Boozera mogą zaoferować jedynie kończące się kontrakty niektórych zawodników. Kto wie, może Nets w przyszłym roku spróbują zaangażować 27-latka, kiedy ten stanie się wolnym agentem.

W podobnej sytuacji wydają się być Milwaukee Bucks, którzy po stracie Charliego Villanuevy mają dziurę wśród wysokich zawodników. Jazz od "Kozłów" mogą wziąć kończące się kontrakty, lub spróbować porozumieć się w sprawie wymiany z Michaela Redda.

Ciekawymi partnerami do rozmów mogą być Sacramento Kings. Kalifornijczycy mają dużo do zaoferowania począwszy na Andresie Nocionim przez wygasające kontrakty, a skończywszy na kimś z dwójki młodych środkowych (Spencer Hawes i Jason Thompson - przyp. red.).

Boozera chętnie widzieliby u siebie Bobcats. Team z Charlotte ma jednak związane ręce, ponieważ co ciekawsi gracze, którzy teoretycznie mogliby zainteresować Jazz mają podpisane długie kontrakty.

Carlos Boozer w Cleveland? To byłaby informacja rodem z filmów science fiction. Na pierwszy rzut oka wydaje się to niemożliwe, zwłaszcza po tym co Booz zrobił kilka lat temu, kiedy praktycznie uciekł z Ohio. Cavaliers chcą jednak zatrzymać u siebie LeBrona Jamesa. Może to sprawić jedynie Mistrzostwo NBA. Do "wyjęcia" z "Kawalerzystów" jest jedynie Zydrunas Ilgauskas z kończącą się umową i Andreson Varejao, który mógłby odejść na zasadzie sign-and-trade.

Reasumując, przed władzami Utah Jazz sporo pracy latem. Jednak jeśli rzeczywiście bardziej zależy im na Millsapie, wówczas zrobią wszystko żeby pozbyć się piątego koła u wozu, jakim od 1 lipca stał się Boozer.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×