Bez rewelacji, ale wynik korzystny - relacja z meczu Brondby Kopenhaga - Legia Warszawa

Remisem 1:1 zakończyło się spotkanie Legii Warszawa z Brondby Kopenhaga w III rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europejskiej. Obie bramki padły po strzałach z rzutów karnych.

Piotr Zarzycki
Piotr Zarzycki

Mecz rozpoczął się od problemów. Zarówno dla piłkarzy, jaki i kibiców. Fani którzy nie zaopatrzyli się w wejściówki w Warszawie (zdecydowana większość) nie zostali wpuszczeni z początku na trybuny. Z upływem minut pojawiało się ich coraz więcej, ale i tak nie wszyscy chętni dostali się na obiekt.

Z kolei na boisku w pierwszych minutach zdecydowanie zaatakowało Brondby. Kolejne akcje kończyły się strzałami Alexsandra Farneruda, bądź Osumana Jatty. Po dośrodkowaniu z prawej strony ten pierwszy mocno uderzał z woleja, ale na posterunku był fenomenalny tego dnia Jan Mucha. W ogóle bramkarz Legii w pierwszej części spotkania ratował swoich kolegów kilkukrotnie.

Legia rozpoczęła jakby przestraszona odważnymi atakami gospodarzy. Pewną aktywność pod bramką rywala wykazywał Marcin Mięciel, który tego dnia otrzymał szanse gry od pierwszego gwizdka. Już w 4. minucie "Miętowy" mógł otworzyć wynik spotkania, ale nie wykorzystał wspaniałej okazji stworzonej po zespołowej akcji. Bardzo dobrze układała się jego współpraca z Sebastianem Szałachowskim. Wracający po kontuzji pomocnik z każdym meczem gra coraz lepiej i wyrasta na czołową postać zespołu Jana Urbana.

W dalszej części pierwszej połowy wciąż przeważającą stroną byli Duńczycy. Jednak to Legia pierwsza zdobyła bramkę. Po rzucie rożnym Szałachowski dynamicznie wbiegł w pole karne gdzie po interwencji obrońcy gospodarzy upadł, zdobywając rzut karny dla swojego zespołu. Na bramkę "jedenastkę" zamienił niezawodny w takich momentach Maciej Iwański.

Do końca pierwszych trzech kwadransów ataków próbowały obie strony, ale żaden z nich nie został wykorzystany i wynik nie uległ już zmianie. Drugą część warszawiacy rozpoczęli zdecydowanie pewniejsi swoich umiejętności. Już w 50. minucie Legia mogła podwyższyć na 2:0, ale świetnego podania Miroslava Radovica nie wykorzystał Piotr Giza.

Piłkarze Urbana grali spokojnie i rozważnie, starając się kontrolować spotkanie, tak jak w poprzedniej rundzie podczas rywalizacji z gruzińskim Olimpi Rustawi. Na prawej flance dobrze spisywał się Jakub Rzeźniczak. I gdy wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, iż warszawiacy wywiozą z Kopenhagi bardzo korzystny wynik, właśnie "Rzeźnik" pociągnął za koszulkę we własnym polu karnym Mortena Rasmussena. Do piłki ustawionej na "wapnie" podszedł Farnerud i ustalił wynik spotkania.

W końcowym fragmencie meczu znów przewagę osiągnęli gospodarze. Jednak tego wieczoru nie padła żadna bramka po akcji z gry. Zasługi z tego tytułu można przypisać Musze, który w ostatnich minutach ponownie ratował kolegów ze swojego zespołu. Wynik nie uległ już zmianie. Legia nie zagrała rewelacyjnego spotkania, ale nie grała też słabo. Najważniejsze, że osiągnęła korzystny rezultat, gdyż bramkowy remis w meczu wyjazdowym stawia ich w dużo lepszej sytuacji przed rewanżem w Warszawie.

Broendby Kopenhaga - Legia Warszawa 1:1 (0:1)
0:1 - Iwański 40' (k.)
1:1 - Farnerud 73' (k.)

Składy:

Brondby: Andersen - Jonsson (M.Rasmussen 60'), von Schlebrugge, Bischoff (Randrup 33'),T.Rasmussen, Nillson, Holmen, Jensen, Krohn-Dehli (Kristiansen 81'), Jatta, Farnerud.

Legia: Mucha - Rzeźniczak, Szala, Astiz (Jędrzejczyk 83'), Kiełbowicz, Radovic (Rybus 68'), Iwański, Giza (Borysiuk 76'), Roger, Szałachowski, Mięciel.

Żółta kartka: Rzeźniczak (Legia)

Sędzia: Carlos Velasco Carballo (Hiszpania)

Widzów: 7000

Najlepszy zawodnik Brondby: Alexander Farnerud.
Najlepszy zawodnik Legii: Jan Mucha.
Najlepszy piłkarz spotkania: Jan Mucha.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×