Nikt nie chce Roberto Manciniego

Zdobył z Interem Mediolan trzy tytuły mistrzowskie i cztery inne trofea, ale od ponad roku pozostaje bez pracy. Były szkoleniowiec Nerazzurri - Roberto Mancini, który w maju 2008 roku został zwolniony przez prezesa mediolańczyków, Massimo Morattiego do tej pory nie otrzymał żadnej oferty.

Agnieszka Kiołbasa
Agnieszka Kiołbasa

Roberto Mancini jest tym szkoleniowcem, który w ostatnich latach wygrał z Interem najwięcej. Pod wodzą niespełna 45-letniego Włocha, Nerazzurri sięgnęli po pierwszy od siedemnastu lat tytuł mistrzowski. Dlaczego więc do tej pory nikt go nie zatrudnił? - Często o tym myślę i nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie. To nie jest logiczne, ale jak widać, może się zdarzyć - powiedział trener.

Wielu twierdzi, że problemem są wygórowane żądania finansowe Manciniego. Włoch w Interze zarabiał 6 mln euro na sezon. - Na taki kontrakt zapracowałem sobie na boisku. Trzy tytuły mistrzowskie, cztery Puchary Włoch, wszystko z Interem, z zespołem, który przez lata nie wygrał niczego prócz Pucharu UEFA, w którym zresztą walczył z moim Lazio. Rozpocząłem pewien cykl i zaproponowano mi przedłużenie umowy na bardzo dobrych warunkach, bez żadnej dyskusji - wyjaśnił Mancio.

Włoch zapewnia jednak, że jeżeli propozycja pracy w jakimś klubie go zainteresuje, pieniądze nie będą stanowiły problemu. - Jeżeli otrzymam ciekawą ofertę, z ambitnego klubu, niekoniecznie takiego, który mierzy w scudetto, nie będę miał problemów z podpisaniem umowy, abstrahując od wynagrodzenia - powiedział.

Są tacy, którzy uważają, że Mancini zniechęcił do siebie ludzi niektórymi wypowiedziami. Były trener Interu często prowadził wojny słowne z byłym dyrektorem generalnym Juventusu Turyn, Luciano Moggim i administratorem Milanu - Adriano Gallianim. - Także uważam, że pewne zachowania mi zaszkodziły. Niektórzy myśleli o moim zatrudnieniu, następnie przypomnieli sobie coś, co kiedyś powiedziałem i zrezygnowali ze mnie. Nie uważam jednak, bym kiedykolwiek przekroczył jakieś granice. Zawsze mówiłem to, co myślę, bez atakowania kogokolwiek - zapewnił.

Mancini nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa, że w ostatnich latach pokazał, że jest dobrym szkoleniowcem. - Sądzę, że już udowodniłem, że znam się na trenerce, że dobrze wykonuję swoją pracę. Ten, kto chce mnie zatrudnić, powinien mnie oceniać na podstawie wartości, którymi charakteryzowałem się zasiadając na ławce trenerskiej. Wygrałem z Fiorentiną, Lazio, Interem. Jeżeli ci ludzie skupiają się na polemikach... amen. Nie wiem, co z tym zrobić. Wiem tylko, że to nie jest sprawiedliwe - powiedział.

Włoch zapewnił, że powodem jego zwolnienia z Interu wcale nie była pamiętna wypowiedź po przegranym spotkaniu Ligi Mistrzów z FC Liverpool'em. - Jest jeszcze ktoś, kto uważa, że straciłem pracę przez to, że po meczu z Liverpool'em, pod wpływem emocji powiedziałem, że już nie będę trenerem Interu? Wiedziałem o tym, że Mourinho i Moratti byli już po spotkaniu. Prezydent ma jednak prawo zmienić trenera. To Inter sprawił, że inni uwierzyli, że moje zwolnienie było związane z wypowiedzią po meczu z Liverpool'em, ale prawda jest inna - zakończył.

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×