Marcin Sasal nie narzeka na brak napastników

Kiedy rok temu Dolcan Ząbki wkraczał do I ligi w jego składzie był jeden napastnik z prawdziwego zdarzenia: Maciej Tataj. Strzelił on sześć z czternastu bramek, jakie jego drużyna zdobyła w rundzie jesiennej ubiegłego sezonu. Przed rundą wiosenną 2009 trener Dolcanu Marcin Sasal sprowadził do Ząbek dwóch nowych napastników, którzy zwiększyli rywalizację w linii ataku, byli to Michał Zapaśnik oraz Andrzej Stretowicz.

Jerzy Mitczuk
Jerzy Mitczuk

Z poprzedniego sezonu w Ząbkach zostali Tataj oraz Stretowicz, który przyszedł do Dolcanu z klubu z Wysp Owczych. Zapaśnik, młody napastnik z Zagłębia Lubin mimo dobrej postawy w rundzie wiosennej musiał odejść z Dolcanu z powodu poważnej kontuzji. Do dwójki Tataj, Stretowicz doszło w przerwie letniej obecnego sezonu dwóch nowych atakujących. Z Podbeskidzia Bielsko-Biała wypożyczony został Sebastian Ziajka, który w ubiegłym sezonie zagrał tylko w 10. meczach a z Tura Turek szeregi Dolcanu zasilił Nigeryjczyk Benjamin Imeh, który zdążył już zdobyć bramkę w meczu pierwszej kolejki ze Stalą Stalowa Wola.

Trener Marcin Sasal nie narzeka na brak napastników, gdyż może wybierać spośród czterech równorzędnych atakujących, którzy przedstawiają różne style gry, co może być pomocne gdy trener będzie chciał dopasować grę napastnika do sposobu gry drużyny przeciwnej. Sasal zawsze mówił, że preferuje ustawienie drużyny z dwoma napastnikami. W ostatnim spotkaniu Dolcanu z ŁKS-em w pierwszej jedenastce zagrało jednak aż trzech napastników. Ziajka z Imehem zagrali w roli typowych atakujących a Maciej Tataj został ustawiony jako ofensywny pomocnik. Oprócz czterech napastników w składzie Dolcanu są również Grzegorz Lech oraz Marcin Stańczyk, którzy mogą grać także w roli napastników, ale Lech gra głównie jako skrzydłowy a Stańczyk w środku pola.

Po meczu z ŁKS-em trener Sasal opowiedział o postawie swoich napastników w tym meczu i o charakterystyce ich gry: - Co do napastników: Benjamin Imeh nie jest napastnikiem na atak pozycyjny a w meczu z ŁKS-em tak się zrobiło, że praktycznie cały czas byliśmy na połowie przeciwnika. Marcin Stańczyk z kolei był kiedyś napastnikiem a u mnie grał jako ofensywny pomocnik, natomiast Sebastian Ziajka jest typowym napastnikiem. W meczu z łodzianami wyszliśmy praktycznie z trzema napastnikami, Tatajem, Imehem i Ziajką. Na obu skrzydłach byli bardzo ofensywni zawodnicy. Graliśmy dwoma z przodu i to, że Maciek Tataj i Benjamin Imeh zeszli w drugiej połowie było wynikiem tego, że nie realizowali oni tego, co sobie założyliśmy. Nie mogę publicznie powiedzieć czego ale czegoś mi w ich grze brakowało.

O ile jeszcze w ubiegłym sezonie Maciej Tataj miał zagwarantowane miejsce podstawowej jedenastce w większości meczów to teraz były napastnik Polonii Warszawa nie ma tak łatwo. W składzie na spotkania z najgroźniejszymi przeciwnikami zapewne grać będzie Imeh, który jak powiedział trener Sasal lepiej sprawuje się przy kontratakach niż przy ataku pozycyjnym. Trudno ocenić jest dyspozycję Sebastiana Ziajki, gdyż miał okazje do pokazania się dopiero w pierwszych dwóch meczach sezonu i nie pokazał niczego nadzwyczajnego. Nieznana pozostaje również forma Andrzeja Stretowicza, który nie zagrał ani w meczu ze Stalą Stalowa Wola ani w spotkaniu z ŁKS-em.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×