Sefton Barrett: Nie ukończyliśmy tego meczu

- Chciałem pomóc drużynie, ale niestety - Turów się podniósł dzięki Kelatiemu i wygrał - mówi Sefton Barrett. Rzucający Kotwicy zdobywając w czwartek osiemnaście punktów, był najlepszym strzelcem swojej drużyny.

Damian Chodkiewicz
Damian Chodkiewicz

Damian Chodkiewicz, Michał Dalidowicz: Wyciągnęliście wnioski z pierwszego meczu. Co postanowiliście zmienić w swojej grze?

Sefton Barrett: Przede wszystkim udało nam się odciąć od podań Thomasa Kelatiego i powstrzymać go, przynajmniej trochę. Na pewno staraliśmy się zagrać mocniej i z lepszą obroną.

Trafiał Pan jak na zawołanie i biegał praktycznie cały mecz za Kelatim. Skąd w Panu tyle sił?

Jest koniec sezonu, zaczęły się play-offy, a trener postanowił zatrzymać nas przy sobie i wykorzystać nasze umiejętności. Poza tym ciężko trenujemy, przygotowujemy sie, dzięki czemu możemy grać dużo i długo.

Ten wysiłek kosztował Pana jednak kilka skurczów?

Tak to jest, gdy kryje się zawodnika takiego, jakim jest Kelati. Ciągłe bieganie za nim, nadskakiwanie, próby odcięcia go od podań - to wszystko zrobiło swoje. W pewnym momencie, gdy wyskakiwałem, aby go zablokować, musiałem nadwyrężyć miesień w udzie, przez co złapałem skurcz. Nie mogłem kontynuować gry. Chciałem pomóc drużynie, ale niestety - Turów się podniósł dzięki Kelatiemu i wygrał.

Właśnie. Dlaczego w czwartej kwarcie nikt go nie przypilnował?

Kelati jest świetnym zawodnikiem i potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji. Może gdybym nie nadciągnął mięśnia i nie zszedł z parkietu, to przykryłbym go jeszcze mocniej.

Dwa razy byliście bardzo bliscy zwycięstwa, ale za każdym razem przegrywaliście. Czego Wam zabrakło? Szczęścia?

To jest taka dziwna sytuacja. Jeśli grasz i dochodzisz do momentu, gdy mecz zbliża się do końca, to wtedy zgadujesz, co będzie dalej. To jest błąd, ponieważ - zamiast zgadywać - trzeba kończyć mecz i wygrywać. Zwycięstwo jest przepustką do kolejnej rundy, ale zabrakło nam tego wykończenia w meczu.

Rafał Bigus i Chris Daniels tym razem zdominowali strefę podkoszową. Czemu pod koniec meczu, tego nie wykorzystaliście?

Nie wiem. Nie ukończyliśmy tego meczu, a przynajmniej nie tak, jak planowaliśmy.

Pokusicie się o wygraną u siebie w poniedziałek?

W Kołobrzegu na pewno będzie inaczej. Musimy wygrać. Tu nawet nie chodzi o spróbowanie, tylko my po prostu musimy wygrać te mecze w Kołobrzegu.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×